Siewierski Jerzy – Zaproszenie do podróży 469/2023

  • Autor: Siewierski Jerzy
  • Tytuł: Zaproszenie do podróży
  • Wydawnictwo: Iskry
  • Seria: Ewa wzywa 07
  • Zeszyt nr 39
  • Rok wydania: 1972
  • Nakład: 100000
  • Recenzent: Grzegorz Cielecki

LINK Recenzja Wiesława Kota

Hipisi grasują w ogródkach działkowych, a kapitan Wantucki marzy o budafoku

Plan Jerzego Siewierskiego był bardzo ambitny. Autor Ewy 39 usiłował rozsadzić powieść milicyjną od środka nadając jej, z jednej strony walor środowiskowy, z drugiej zaś cechy czarnego kryminału. Oto z domu ucieka Beata. Pozostawia ciepły list dowodnie świadczący, że ma dość zakłamanego mieszczańskiego środowiska. Jasne jest, ze dziewczyna trafiła do hipisowskiej komuny. Problem w tym, że jest pełnoletnia i może robić, zgodnie z prawem, co zechce. Brak zatem podstaw do poszukiwań. Tych zaś może się podjąć jedynie przyjaciel domu, czyli pani domu, emerytowany milicjant, kapitan Wantucki?

Tak więc praktycznie występuje tu on w roli detektywa. Działa samotnie w dżungli warszawskiej aglomeracji.

Sukces takiej próby ujęcia fabuły wydaje się połowiczny. Głównie z powodu jednowymiarowego opisu środowiska hipisów. Są to bez wyjątku niedomyci i długowłosi młodzi ludzie, którzy nie uczą się i nie pracują. Spędzają czas na włóczędze po mieście, a mieszkają nielegalnie na terenie ogródków działkowych. Żywią się głównie pierniczkami o nazwie „Katarzynki”. Nie mają żadnej koncepcji na życie, poza negacją tzw. świata zastanego. Można by więc z powodzeniem uznać „Zaproszenie do podróży” za utwór interwencyjny, pisany na czasie, w doraźnym celu społecznym. Sprawa kryminalna zaś to jedynie pozory. Tak źle jednak nie jest. Postać kapitana Wantuckiego jest bowiem ciekawie zarysowana i to na niej trzyma się cała intryga. Domorosły Filip Marlowe nie jest karykaturą, a jedynie odmianą detektywa znad Wisły. Chyba nie mógł być inny. Tak więc Ewa pęknięta, ale na swój sposób ciekawa. Dodajmy, że ładnie osadzona w Warszawie początku lat 70. No i jeszcze ten walor wychowawczy.

Najcelniejsze frazy :

  • Siedzieli sobie na płaskich szerokich schodach, prowadzących do lokalu Międzynarodowej Książki i Prasy na tyłach Teatru Wielkiego, w towarzystwie kilku kuso odzianych dziewczyn o nie umalowanych twarzach i skudłaconych, brudnych włosach.
  • Pański koniak smakował mi bardzo. Cóż, tego rodzaju trunek piłem tylko kilka razy w życiu. Na co dzień musi mi wystarczyć jarzębiak, od święta soplica, a już zupełnie rzadziutko zdarzy mi się kupić buteleczkę budafoku.
  • Buduarowe światło, sączące się zza wielkiego czerwonego abażuru, troszkę mi przeszkadzało. Nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że tego rodzaju oświetlenie byłoby bardziej na miejscu w luksusowym burdelu w Casablance niż w gabinecie młodego socjologa