Pilarz Zbigniew – Śmierć na drodze 518/2023

  • Autor: Pilarz Zbigniew
  • Tytuł: Śmierć na drodze
  • Wydawnictwo: MON
  • Seria: Labirynt
  • Rok wydania: 1977
  • Nakład: 120330
  • Recenzent: Robert Żebrowski

LINK Recenzja Mariusza Młyńskiego

Podpułkownik B. opowiada o sprawach z archiwum MO

Zbigniew Pilarz jest postacią zupełnie mi nieznaną. Recenzowana książka liczy 247 stron, a jej cena to 15 zł.

„Wydarzenia, które stały się kanwą zawartych w tej książce opowiadań, są autentyczne i z uwagi na swój charakter były w przeszłości przedmiotem zainteresowania wielu jednostek milicyjnych w naszym kraju. Ze zrozumiałych względów nazwiska występujących osób zostały zmienione (…) Fikcyjnym jest także nazwisko i osoba oficera milicji, podpułkownika Witolda Bielaka (…) Wszystkim, strzegącym życia i mienia obywateli, ofiarnym i ideowym, bezimiennym często twórcom sukcesów Milicji Obywatelskiej poświęcam tę pracę. Autor”.

Milicjant, redaktor resortowego tygodnika, pewnego lata w połowie lat 70., udał się na dwutygodniowy urlop do – tak należy domniemywać – Międzyzdrojów lub Świnoujścia. Tam spotkał swojego dobrego kolegę – Witka Bielaka. Ten w czasie wojny walczył w szeregach GL, po wyzwoleniu trafił do Wojewódzkiej Szkoły Partyjnej w Kielcach, a stamtąd do Centralnej Szkoły Partyjnej w Łodzi. Partia skierowała go do pracy w milicji. W Kielcach został zastępcą ds. polityczno-wychowawczych komendanta powiatowego, a do jego obowiązków należało organizowanie pogadanek, prowadzenie szkolenia, indywidualne rozmowy z milicjantami i praca propagandowa z ludźmi w terenie. Stamtąd został przeniesiony w Bieszczady do walk z bandami UPA, a następnie do służby na terenach Ziem Odzyskanych, by w końcu znaleźć się w pionie kryminalnym Komendy Głównej MO. Na prośbę redaktora podpułkownik każdego dnia urlopu opowiedział mu po jednej z ciekawszych spraw, z jakimi się zetknął w służbie. W ten sposób powstało 13 opowiadań.

W miejscowości M. – niedaleko Działdowa – mamy tytułową śmierć na drodze, we wsi Ujazd – napad rabunkowy i zabójstwo, w Barwinku – zgwałcenie i zabójstwo nastolatki, w Szczecinie – gang prostytutek okradających klientów, w n/n mieście – zabójstwo staruszki, w jakimś kilkutysięcznym miasteczku – szantaż rozwiązłego dyrektora szpitala, w Gródku nad Narwią – gang zajmujący się kradzieżą drobiu oraz napadami rabunkowymi i zabójstwami, w Gdowie – grasującego wampira, w Wapiennikach – utopienie dziewczyny, w Rzeszowie – napad na taksówkarza, w Murzasichlu – zabójstwo mieszkańca Białego Dunajca, w Rybnie – zabójstwo rozwiązłej kobiety, a w B. – śmieć na torach.

Opowiadania są dobrze skonstruowane i jak najbardziej nadają się do czytania. Książka jest w tym samym stylu, co „Kapitan S. opowiada” i „Z archiwów MO” Żołnierowicza. Najczęściej sprawcami opisanych w niej przestępstw, a niejednokrotnie też ich ofiarami, były osoby pod wpływem alkoholu. Ciekawostką jest sprawa, w której – po raz pierwszy w Polsce – dokonano „okazania” osób i rozpoznania sprawcy na podstawie jego … głosu. Obecnie tego typu czynności policyjne są normą.

PRL-ogizmy: samochody – mały Fiat, Syrena, Wartburg, Żuk i milicyjna Nysa, papierosy – „Klubowe”, „Carmeny” i „Sporty”, gazeta – „Perspektywy”, Bank Rolny, lokale – „Kaskada” (nieistniejący już kombinat gastronomiczny obok placu Żołnierza Polskiego) i „Casablanca” w Szczecinie.