- Autor: Georges Simenon
- Tytuł: Porażka Maigreta
- Przekład: Włodzimierz Grabowski
- Wydawnictwo: C&T
- Seria: Maigret (tom 49)
- Rok wydania: 2014
- Recenzent: Grzegorz Cielecki
LINK Recenzja Mariusza Młyńskiego
Pozorny świat pijanych kobiet
Komisarz Maigret nie po raz pierwszy zżyma się się, gdy różni ludzie chcą mu pokazać, że jest on jedynie częścią policyjnej machiny i podlega różnego rodzaju naciskom, także lokalnej polityki, niestety. Tak właśnie dzieje się w „Porażce Maigreta”. Oto do inspektora przybywa potentat z branży mięsnej Ferdinand Fumal. Obawia się o swoje życie, otrzymuje okropne anonimy. Oczekuje pilnego zajęcia sprawą. Jest przy tym obcesowy i natarczywy.
Okazuje się przy tym, że panowie znają się z dzieciństwa, gdyż obaj pochodzą z Saint-Fiacre (zainteresowanych latami pacholęcymi Maigreta odsyłam przede wszystkim do powieści „Sprawa Saint-Fiacre”, kiedy to inspektor wraca po latach na stare śmieci, co daje asumpt do rozmaitych wspomnień). Pojawia się przede wszystkim wzmianka o matce Fumala, która znana była z wyzywających strojów i sama o sobie twierdziła: „Gdy się jest zbytnio ubraną, łatwo stracić okazję”. Zdanie to przytaczam nie bez kozery, gdyż zaraz wkraczamy skomplikowane odmęty spraw damsko-męskich. Fumal jest przede wszystkim brutalnym kapitalistą konsolidującym runek mięsny Paryża. Przejmuje i niszczy drobnych przedsiębiorców. Praktycznie nie utrzymuje relacji z własną żoną, chamsko traktuje swoją osobistą sekretarkę oczywiście zmienia kolejne kochanki, nie kryjąc się wcale z tym, że obecnie jego utrzymanką jest niejaka Nina. No i ten Fumal został zastrzelony we własnym gabinecie strzałem z bliskiej odległości. Ponadto z kasy potentata zniknęło 300 tys. w gotówce. Maigret musi najpierw ustalić, czy zbrodnia miała podłoże prywatne, czy też była wynikiem brutalnej gry na rynku mięsnym, ot co. Wszystko się komplikuje, gdy wychodzi na jaw, że Fumal pisał donosy… sam na siebie.
Oczywiście zastanawiamy się co było tytułową porażką Maigreta, gdyż zbrodnia na pewno zostanie wyjaśniona. A zatem porażką było zapewne to, że do morderstwa w ogóle doszło i Maigret nie był w stanie mu zapobiec. No tak, ale tu od razu przychodzi nam na myśl powieść „Wariatka Maigreta”, gdzie niejaka Antonia Cerame usiłowała zainteresować Maigreta dziwnymi wydarzeniami w jej domu i zanim inspektor podjął sprawę owa starsza pani została zamordowana. I tam nie było mowy o żadnej porażce, a wszak schemat zbliżony. Tyle, że tam chodziło o nic nie znaczącą kobietę, a tu o mięsnego rekina. I pomyśleć, że „Porażka Maigreta” mogła pójść w zupełnie innym kierunku fabularnym, gdyby pociągnięty została wątek zainicjowany na początku powieści. Mianowicie w Paryżu zaginęła angielska turystka – Muriel Britt, która przybyła podziwiać uroki Paryża wraz z grupą rodaków w wieku mocno średnim. Feralnego dnia w programie wycieczki był „Paryż w nocy”. Muriel odeszła w noc i słuch po niej zaginął. Maigret przetrząsnął jej pokój hotelowy i cóż się okazało: „znaleziono butelki z alkoholem, poutykane w różnych miejscach: za szafą w szufladzie między bielizną, a nawet pod materacem”. Tak pięknie rozpoczęta sprawa schodzi na boczny tor, by w ogóle zniknąć z fabuły i pojawić się jako wzmianka na końcu. A szkoda, wszak chętnie dowiedzielibyśmy się, z kim pani Britt poszła w tango i co działo się później. Nie po raz pierwszy zresztą Simenon zwodzi czytelnika po kilku stronach, przekierowując śledztwo na inna sprawę. Świat nie jest sprawiedliwy, jest brutalny męską dominacją kryjącą się pod fastrygą mieszczańskiego społeczeństwa, w którym kobiety pełnią funkcje drugoplanowo-usługowe. Taką tu dostrzegam egzystencjalną diagnozę.