Georges Simenon – Maigret w szkole 218/2023

  • Autor: Georges Simenon
  • Tytuł: Maigret w szkole
  • Wydawnictwo: C&T
  • Rok wydania: 2021
  • Tom 44
  • Przekład: Włodzimierz Grabowski
  • Recenzent: Mariusz Młyński

LINK Recenzja Grzegorza Cieleckiego

W gabinecie Maigreta zjawia się Joseph Gastin, nauczyciel z nadmorskiej miejscowości Saint-André-sur-Mer. Gastin twierdzi, że cała wioska, mniej lub bardziej otwarcie, oskarża go o zabicie Léonie Birard, dawnej kierowniczki poczty, a teraz najbardziej wrednej staruszki w okolicy.

Nauczyciel uważa, że to właśnie Maigret wyjaśni tę sprawę, bo mówi mu: „Mam do pana zaufanie. Pan urodził się na wsi, więc wie pan jak to jest w tych małych wioskach”. Komisarz dowiaduje się, że w międzyczasie pojawiło się bardzo poważne oskarżenie nauczyciela wysunięte przez jednego z uczniów i skuszony wizją ostryg i białego wina oraz tym, że dawno nie miał wolnego dnia postanawia jechać nad morze, odstawić Gastina porucznikowi żandarmerii i spróbować wyjaśnić tę sprawę. Już na miejscu Gastin zostaje aresztowany, a Maigret zaczyna czuć się intruzem, „który wtrąca się nie do swoich spraw, przez co sam zaczął się zastanawiać, co tak nagle skłoniło go do wyjazdu”. Komisarz prowadzi dochodzenie w gęstej atmosferze hermetycznie zamkniętej wsi, gdzie przyjazny mu lekarz tłumaczy mu, że „skoro potrzebny jest winny, niech będzie nim obcy” – a doktor, choć przybył z miasta, przestał być obcy, gdy zaczął być wobec tubylców ugodowy. Kluczowe dla sprawy stają się ostrożne rozmowy komisarza z dziećmi z małej szkoły.

Rzadko się zdarza, by komisarz opuszczał Paryż; kiedy już to jednak robi przeważnie trafia do mało przyjaznego i zamkniętego środowiska. Zawsze jednak stara się wejść w to środowisko i wczuć się w rolę podejrzanego – i tak jest tutaj: komisarz po przybyciu do wsi szybko odkrywa, że jest to swoiste państwo w państwie i przyjezdny nauczyciel nigdy nie zdobędzie zaufania tubylców. „Na początku widzi się ludzi powierzchownie. Ich małe wady wyróżniają się najbardziej, i to jest zabawne. Później, powoli, wchodzi się w ich skórę, odgaduje, czemu postępują w ten a nie inny sposób, aż łapie się ich tok myślenia i to już nie jest wesołe” – tak właśnie, i to już nie pierwszy raz, postępuje komisarz, który dzięki zdolności empatii oraz własnym wspomnieniom z dzieciństwa potrafi poczuć lokalną atmosferę. Trzeba jednak zauważyć, że ta umiejętność tak go wypala, że z przyjemnością wraca do Paryża, gdzie będzie mógł wybrać się z żoną do kina – już wsiadając do powrotnego pociągu kupuje stertę paryskich dzienników.

Można więc powiedzieć: nic nowego, niczym specjalnym ten „Maigret” nie zaskakuje; może poza scenami rozmów komisarza z dziećmi, gdy on sam przyznaje, że w swoim gabinecie już dawno wpadłby w złość. Jest też polski element, niestety, niezbyt przychylny: zwłoki Léonie Birard znajduje Maria Smelker, matka piątki dzieci z różnymi mężczyznami, która „wcale o siebie nie dba, a w domu ma gorzej niż w stajni”. Można więc tę książkę przeczytać ale przymusu nie ma; miała ona cztery ekranizacje, ostatnią w 2002 roku, a w polskiej prasie drukowana była w trzech dziennikach w 1977 roku w innym tłumaczeniu niż to książkowe.