- Autor: Georges Simenon
- Tytuł: Gniew Maigreta
- Przekład: Włodzimierz Grabowski
- Wydawnictwo: C&T
- Seria: Maigret (tom 61)
- Rok wydania: 2021
- Recenzent: Grzegorz Cielecki
LINK Recenzja Mariusza Młyńskiego
Stabilne życie Emile Baulaya
Komisarz Maigret przymierzał się konsumpcji witlinka po bretońsku, kiedy jego podwładny Lukas podzielił się informacją o zaginięciu niejakiego Bulaya, właściciela czterech kabaretów w rejonie Placu Pigalle. A niedawno podczas opuszczania nocnego lokalu w tej okolicy został zastrzelony gangster Mazzotti. Być może sprawy się łączą, choć rodzina zaginionego zaprzecza.
Emile Boulay, mimo dość specyficznej profesji, miał prowadzić niezwykle ułożone i stateczne życie.Rozpytywany na okoliczność szwagier referował:
„-Zdarzyło mu się sypiać poza domem? – Spytał grzecznie komisarz. – Nigdy…Widać, że go pan nie znał. To nie ten typ. On ubóstwia moją siostrę, życie rodzinne. Nigdy nie wracał do domu później niż o czwartej rano”.
Rychło po po tej indagacji Boulay odnajduje się nieżywy. Okazuje, że uprzednio uduszonego przechowywano gdzieś, a potem podrzucono ciało w jakimś podrzędnym zaułku. Maigreta znowu czeka seria spotkań z podejrzanymi indywiduami.
Komisarz długo nie może złapać tropu, który doprowadziłby do mordercy. Rodzina i współpracownicy wydają się czyści jak łza. A zwykle po kilku przesłuchaniach już coś było wiadomo. A tu wciąż nic i nic. Dlatego tytułowy gniew Maigreta jest zupełnie na miejscu. Zrazu podejrzenia skupiają się wokół Raisona – księgowego nocnego przedsiębiorcy: „-On też, przysięgnę panu, nie ma kochanki. Nie znaczy to, że krzywi się na kobiety, ale z braku środków może sobie tylko pomiętolić dziewczyny, gdy przychodzą mu do biura prosić o zaliczki”.
Nie ma rady. Maigret musi zdać się na wieloletnie doświadczenie i osobistą intuicję, a ta mówi mu, że to raczej nie były porachunki w gangsterskim świecie, gdyż przedstawiciele tego świata raczej nie duszą. Oni posługują się bronią palną, w ostateczności nożem. Druga sprawa – jeżeli morderstwo nastąpiło znacznie wcześniej, niż podrzucenie ciała na ulicę, to jakoś musiano transportować zwłoki. Te dwie przesłanki powinny Maigretowi wystarczyć i jak się domyślamy, wystarczają.
„Gniew Maigreta” to utwór bardziej nostalgiczno-refleksyjny od przeciętnych w cyklu. Powstał w roku 1962, a zatem należy do ostatniej dekady maigretowskiego cyklu. Akcja jest mniej dynamiczna, ale Simenon, jak zawsze, potrafi zaskoczyć. Cały czas lapidarność stylu nie zubaża rysunku psychologicznego postaci. Pisarz znakomicie operuje regułą – im mniej, tym więcej. Co może świadczyć o pani z rybnego, która tak opisuje ofiarę: „Najpierw ożenił się z najstarszą, gdy miała 19 lat. A jak widział, że przybiera na wadze, to sprowadził tę młodszą…Mogę się założyć, że znajdzie kolejną taką siostrę czy kuzynkę, jak Ada się zaokrągli”. Jacy to bliźni bywają krytyczni, ot co.
Tłumaczem „Gniewu Maigreta”, podobnie jak wielu innych w nowej edycji wydawnictwa C&T, jest Włodzimierz Grabowski. Stylistycznie jest bez zarzutu i utrzymuje spokojny rytm myśli komisarza, natomiast warto by w czasem jakieś słowa opatrzyć przypisami. Nie znałem określenia poszetka, które oznacza ozdobną chusteczkę męską umieszczaną w kieszeni marynarki, przy piersi. O ile pamiętam kieszeń ta, to butonierka. Również egzotyczne było dla mnie słowo witlinek (bądź witlinka – nie wiemy czy jest to rodzaj męski czy żeński – u Grabowskiego jest : ta witlinka, w słowniku internetowym: ten witlinek), które oznacza rybę morską. W Polsce jej raczej nie serwują. Słyszał ktoś? Do tej ryby komisarz dobrał białe wino.