- Autor: Erle Stanley Gardner
- Tytuł: Zalotna rozwódka
- Wydawnictwo: KAW
- Seria: seria Czerwona Okładka
- Rok wydania: 1977
- Przekład: Barbara Zielonka
- Recenzent: Mariusz Młyński
Na skrzyżowaniu dwóch ulic dochodzi do wypadku w wyniku którego młody człowiek ma złamane biodro. Paul Drake zamieszcza w prasie ogłoszenie, że zapłaci sto dolarów osobie, która przyczyni się do zidentyfikowania sprawcy zdarzenia. Wkrótce nadchodzi odpowiedź – ktoś podpisujący się „Przyjaciel” informuje, że świadkiem wypadku była Lucille Barton oraz mężczyzna, który zmieniał koło w jej samochodzie; kobieta zanotowała w skórzanym notesie numer rejestracyjny samochodu, który spowodował wypadek.
Obecnie notes znajduje się w szufladzie biurka w mieszkaniu kobiety; do listu dołączony jest klucz od tego mieszkania i „Przyjaciel” sugeruje, by Paul Drake poszedł tam pod nieobecność lokatorki i spisał ten numer. Zaintrygowany Perry Mason postanawia sam udać się do Lucille Barton, która wita go słowami: „Nie jest pan chyba t y m Perry Masonem?”, a wkrótce informuje go, że jej drugi mąż, Willard Barton, wystąpił do sądu o zmniejszenie alimentów; z kolei jej przyszły mąż, Ross Hollister, może ją podejrzewać o wyrachowanie. Zniesmaczony Mason wraca do biura i stwierdza: „Zdaje mi się, że ktoś chce mnie wystrychnąć na dudka”; wkrótce jednak wydobywa z biurka numer rejestracyjny i dowiaduje się, że samochód należy do Stephena Argyle’a, który wita Masona słowami: „Pan jest t y m sławnym adwokatem?” i po pewnym czasie przyznaje się do winy. Niedługo potem w biurze pojawia się młoda dziewczyna, która daje Masonowi inny numer rejestracyjny; właściciel tego samochodu, Daniel Caffee, też przyznaje się do winy i oferuje dziesięć tysięcy dolarów dla poszkodowanego w wypadku chłopaka. Wkrótce w garażu Lucille Barton znajduje człowieka, który „wygląda na śpiącego pijaka albo na trupa” – okazuje się, że są to zwłoki pierwszego męża Lucille i Mason stwierdza: „Chcę się teraz trzymać jak najdalej od tego wszystkiego”. Niestety, to mu się nie może udać – okazuje się, że na rewolwerze są odciski jego palców.
Ten „Mason” niczym nie zaskakuje, nie jest ani lepszy ani gorszy od innych, są tu wszystkie elementy serii: zagmatwana intryga, intrygujące postacie, wnikliwe śledztwo, świetne dialogi i delikatny humor. Najlepszą sceną jest wyprowadzenie w pole sierżanta Holcomba i utarcie mu nosa w chwili, gdy był stuprocentowo pewny swojej racji; najgorszą zaś jest tak właściwie brak finału – sprawa nie wyjaśnia się w sądzie, a o jej rozstrzygnięciu Mason opowiada Delli Street i Paulowi Drake’owi w swoim biurze. Czyta się to wszystko dobrze i lekko, książka ma być dobrą rozrywką – i jest. I taka mała ciekawostka: w 1977 roku wydano ją pod tytułem „Zalotna rozwódka”, a w 2000 roku jako „Sprawa ostrożnej kokietki” – swoistym łącznikiem między tymi dwoma tytułami jest dialog: „– Jadłeś śniadanie z zalotną Lucille. – Zalotną, ale ostrożną – zauważył Mason”.