- Autor: Erle Stanley Gardner
- Tytuł: Sprawa nieostrożnego kotka
- Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
- Seria: Perry Mason (tom 21)
- Rok wydania: 1991
- Przekład: Paweł Kruk
- Recenzent: Mariusz Młyński
Od dziesięciu lat życie Matyldy Shore wypełnione jest myślą o zemście na mężu – kobieta wierzy, że bankier Franklin Shore, który od niej uciekł bez centa przy duszy, żyje i dlatego zabrania wszczęcia postępowania sądowego, które pozwoliłoby na uznanie go za zmarłego i legalizację jego testamentu.
Tymczasem brat zaginionego, Gerald, twierdzi, że według prawa Franklin nie żyje od trzech lat i jemu oraz jego siostrzenicy, Helen Kendal, należy się po dwadzieścia tysięcy dolarów spadku. Wkrótce Helen odbiera telefon – dzwoni wuj Franklin i chce, by ona skontaktowała się z Perrym Masonem, a następnie poszła z nim do hotelu, w którym przebywa Henry Leech i on wszystkich do niego przyprowadzi. Perry Mason już się cieszy na myśl o nowej sprawie i mówi: „Jesteśmy na tropie kolejnej przygody na ścieżce zbrodni” – i ta zbrodnia następuje szybko: Henry Leech zostaje znaleziony w swoim samochodzie z kulą w głowie. Gerald Shore przyznaje się Masonowi, że chwilę przed zniknięciem Franklina podrobił jego podpis na czeku; adwokat uważa, że porucznik Tragg może to uznać za powód zabicia Leecha i dlatego postanawia zostać jego obrońcą. Wkrótce Matylda Shore trafia do szpitala z objawami zatrucia, a chwilę potem ktoś strzela do Helen Kendal ale trafia w jej narzeczonego, Jerry’ego Templara; policyjny laborant stwierdza, że chłopaka postrzelono z tej samej broni z której zastrzelono Henry’ego Leecha. Śledztwo prowadzi niezmordowany porucznik Tragg, a w całej sprawie bardzo ważną rolę odgrywa Bursztynek – nieostrożny kotek należący do Helen Kendal.
Bardzo przyjemnie się czyta tego „Masona”, akcja toczy się potoczyście i mimo tego, że tradycyjnie jest niemiłosiernie zagmatwana, nie traci się wątku i czyta się ją płynnie. Są tu w zasadzie wszystkie elementy książek o Masonie: świetne dialogi, wyraziste postacie, zawiła intryga, jeszcze bardziej zawiłe rozwiązanie i wygrywający z przytupem adwokat. Podoba mi się tutaj to, że antagoniści Perry’ego Masona czyli porucznik Tragg czy prokurator Hamilton Burger wypowiadają się o nim w ten sposób, że pod płaszczykiem kpiny i szyderstwa kryje się pewien strach przed prawną żonglerką dla przechytrzenia policji – Hamilton Burger mówi wprost: „W tym kraju jeden taki prawnik to już za dużo”. Ale najbardziej podoba mi się przekład – wierny oryginałowi ale intrygująco ułożony fonetycznie: „They ate silently, concentrating on their food” tłumacz przełożył na „Jedli w milczeniu, skupieni na jedzeniu”, a „They tell me prison is a great experience” na „Mówią, że więzienie to ogromne doświadczenie”; ciekawi mnie tylko, czy zwrot „miss Street” został przetłumaczony na „panna Mason” omyłkowo czy celowo. Tak czy inaczej – dobra rozrywka gwarantowana.