- Autor: Henelt Paweł Borys
- Tytuł: Zaczęło się w Zakopanem
- Wydawnictwo: Wielki Sen
- Seria: Seria z Warszawą (wolumin 132)
- Rok wydania: 2023
- Nakład: nieznany
- Recenzent: Robert Żebrowski
… a skończyło pod Falenicą, czyli od wypadku do wypadku
„Zaczęło się w Zakopanem” to najnowszy wolumin (już 132 !!!) „Serii z Warszawą” Wydawnictwa „Wielki Sen”. Egzemplarz, który posiadam jest jeszcze ciepły, choć farbą drukarską nie pachnie (to już nie te czasy, co w PRL), a otrzymałem go z rąk samego wydawcy, czyli naszego Prezesa. Liczy 118 stron plus 6 stron wykazu wszystkich pozycji wydanych w „Warszawie” (wartościowy dodatek). Pierwotnie powieść publikowana była w odcinkach na łamach „Gazety Krakowskiej” w roku 1963. To już w sumie piąta książka Pawła Borysa Henelta wydana w „Wielkim Śnie” i chyba piąta jego książka wydana w ogóle, bo nie słyszałem, by jego kryminały były wydane gdziekolwiek indziej.
Akcja toczy się w Warszawie, choć nie potrafię określić dokładnie kiedy – po prostu brak elementów, z których w tej kwestii można być coś wydedukować (na pewno nie wcześniej niż w roku 1955, bo w książce jest mowa o restauracji w Pałacu Kultury i Nauki, który właśnie w tamtym roku został oddany do użytku).
Pod Falenicą, jadący radiowozem milicjanci: kapral Sośniak (kierowca), porucznik Madej (dowódca), chorąży Rela i kapral Świt („pasażerowie”) byli świadkami, jak prowadzona przez kobietę „Warszawa” z impetem gruchnęła w przydrożne drzewo. Kierująca zmarła na miejscu. Była to Zofia Mazur zamieszkała na Wale Miedzeszyńskim. Wypadek spowodowało urwanie się prawego, przedniego koła.
Dochodzenie w tej sprawie prowadził porucznik Żegleń z Komendy Ruchu pod nadzorem prokuratora Barcza. Jednak to do Madeja przyszedł eks-sierżant Nowicki, który razem z nim, jeszcze pięć lat temu pracował w milicji. Miał on duży problem, bo to jego syn – Maciek (nieletni), dzień przed wypadkiem przykręcał koła w tym samochodzie. Chłopak zapierał się, że na pewno przykręcił koło, ale przeciwko niemu przemawiał fakt, że w warsztacie swojego ojca, w którym pracował, na beczce znaleziono … cztery śruby od koła. Madej postanowił „prywatnie” wyjaśnić tę sprawę, na co zyskał pozwolenie od swojego przełożonego – pułkownik Lencza. Jednak Żegleń i Barcz wyśmiali go, stwierdzając, że sprawa jest zupełnie jasna i że winnym jest młody Nowicki.
Madej wytypował grono osób podejrzanych: doktor Mazur (mąż Zofii), inżynier Sadowski i mecenas Sićko (znajomi Mazurów i stali bywalcy w ich domu) oraz ogrodnik Zięba. W sprawie pojawiły się też kobiety: Melania Tocha (gosposia), Hanka Zakrzewska (siostra ofiary i pomocnica porucznika) oraz Barbara Rudnicka („obrońca” nieletniego). W niedługo potem na posesji przy Wale Miedzeszyńskim doszło do morderstwa. Okazało się, że kluczem do rozwiązania obu zgonów była pewna sprawa sprzed dwóch lat, z Zakopanego, a dokładniej z Kuźnic. Żeby ustalić, kto jest sprawcą, porucznik posunął się do podstępu …
Kryminał ten jak najbardziej nadaje się do czytania. Dużym plusem jest zakończenie, którego trudno byłoby się domyślić. Minusem zaś kilka błędów w druku, konkretnie w jego składzie – zdania są przerywane i dokańczane wiersz niżej, ale to kosmetyka, która nie powinna przeszkadzać, a jedynie … zaskakiwać.
PRL-ogizmy: gazeta „Życie Warszawy” i restauracja „Kongresowa” (w podziemiach Pałacu Kultury i Nauki).
Chciałbym przeczytać jeszcze jedną książkę P.B. Henelta – „Plany rakiety X-1 zaginęły” (tom 56 Serii z Warszawą), ale podobnie jak „Tęczowy cocktail” Heleny Sekuły (tom nr 1) jest to „biały kruk”. A może by tak Prezesie obie dodrukować?