Zeydler-Zborowski Zygmunt – Gość z Londynu 158/2022

  • Autor: Zeydler-Zborowski Zygmunt
  • Tytuł: Gość z Londynu
  • Wydawnictwo: Czytelnik
  • Seria: Z jamnikiem
  • Rok wydania: 1968
  • Nakład: 30280
  • Recenzent: Grzegorz Cielecki

Dusza milicjanta

Ważnym miejscem akcji książki Zygmunta Zeydlera-Zborowskiego „Gość z Londynu” jest jedna z bielańskich ulic – Leopolda Staffa.
Tu trafia major Stefan Downar prowadząc śledztwo w sprawie morderstwa popełnionego na Mokotowie. Zaczyna się od zwłok tytułowego gościa z Londynu znalezionych w garażu państwa Wernerów. W tym momencie do akcji wkracza nieoceniony Downar i prowadzi śledztwo wedle swojego stałego wzorca. Poznaje wszelkie możliwe powiązania między poszczególnymi postaciami – znajomi, rodzina, kuzyni, pociotki itd.
Wiedziony intuicją Downar postanawia odwiedzić niejaką Rumicką zamieszkałą właśnie przy ul. Staffa. Pani ta w pewnym momencie zwraca się do Downara słowami poety: „Trzeba z żywymi naprzód iść, po życie sięgać nowe”. W ten sposób następuje zręczne powiązanie nazwy ulicy z twórczością patrona. Downar jednak nie idzie na lep Rumickiej twierdząc, że nie zna tego wiersza, a i poezji w ogóle raczej nie lubi. Oczywiście nie jestem w stanie w to uwierzyć. Przecież Downar przełamuje się nawet w co drugiej powieści Zborowskiego, by pójść z maniakiem, porucznikiem Walczakiem, do filharmonii. Tym razem słuchali Brahmsa.
Kryminał jest dwutrupowy, co jest dość typowe dla autora. Zawsze warto co 120-130 stron ożywić akcję. Rutynowe działania w rodzaju uderzenie tępym narzędziem w tył głowy (w tym wypadku kastet) oraz rabunkowy motyw działania przestępców nie dziwią.
W zakresie pomysłowości ten Zborowski zupełnie więc nie zaskakuje, ale czyta się fajnie. Po pierwsze z uwagi na warstwę obyczajową, która z reguły jest najmocniejszą stroną Zeydlera. Po drugie dla kilku pięknych zdań, które gdzieś sobie zawsze przycupną. Po trzecie wreszcie dla tropienia elementów, by tak rzec knajpiano-gastronomiczno-topograficzych.
Oto garść cytatów obyczajowych, równocześnie znakomicie charakteryzujących Downara. Książka zaczyna się od powrotu majora z urlopu: „Tym razem spędził urlop w Kazimierzu nad Wisłą. Prowadził się wzorowo. Nie palił (normalnie pali – przyp. red.), nie pił, unikał spotkań ze znajomymi, które zazwyczaj kończyły się przy wódce”. Porucznik Walczak, kumpel Downara udziela przyjacielskiej rady: „Widzę Stefanku, że jesteś nie w sosie. Albo znajdź sobie interesującego kociaka, albo weź się do jakiejś roboty”. Nietrudno zgadnąć, że wygra zaszczytna postawa obywatelska. Nie bez pewnych oporów oczywiście. Downar musi się bez końca przełamywać i nawet podczas wykonywania czynności służbowych zmuszony jest gasić w zarodku odzywające się raz po raz libido. Oto jak Downar zareagował na panią Lenę: „Była ładna, miała pełne, zmysłowe usta i ciemne, leciutko skośne oczy. Co to jest, że mnie się teraz każda podoba – pomyślał niespokojnie Downar”. Cóż, być może Downar tylko dlatego nie zmienia kobiet jak rękawiczki, że ma fach, który pozwala mu na codzienną sublimację popędu i zapewnia mocną dawkę emocji.
W trakcie śledztwa wstępujemy do kilku lokali. Wcześniej byli w nich podejrzani albo też Downar umawia się z kolejnymi osobami, chcąc uniknąć oficjalności. „W Świteziance było pełno. Zmęczone ludzkie twarze tonęły w kłębach tytoniowego dymu. Pachniało kiepską kawą i ciastkami”. Jest również wzmianka o staromiejskim lokalu „Rycerska” i tu pozwolę sobie przytoczyć dialog (chyba najlepszy sznyt Zeydlera w tej powieści) między Downarem, a jednym z podejrzanych: „- Gdzieście się spotkali? – Spotkałem ich przypadkowo na Starym Mieście. – I poszliście na wódkę? – A dlaczego nie? W Polsce Ludowej jeszcze nie ma prohibicji. – Gdzieście pili? – W Rycerskiej”.
Tutaj spieszę nadmienić, że poza obowiązkowym koniakiem w kilku odmianach w „Gościu z Londynu” pija się „Soplicę”. A ponadto: „Przybiegła zaintrygowana pani Lola w pretensjonalnej, koronkowej sukni, błyszczącej srebrnymi dżetami. Była zaróżowiona i rozsiewała wokół siebie zapach francuskich perfum i winiaku (po sto dwadzieścia osiem złotych butelka)”. To drugi znakomity fragment. Jest także wzmianka o nie istniejącej już „Kameralnej”, a także wstępujemy wraz z Downarem do „Alhambry”.


brak drugiej