- Autor: Erle Stanley Gardner
- Tytuł: Siostrzenica lunatyka
- Wydawnictwo: KAW
- Seria: Czerwona Okładka
- Rok wydania: 1977
- Przekład: Ryszard Dzierżko
- Recenzent: Mariusz Młyński
Ednie Hammer, młodej kobiecie, gwiazdy poradziły, by skontaktowała się z adwokatem, którego nazwisko ma pięć liter i kojarzy się ze skałą – wypadło więc na Perry’ego Masona, po polsku Perry’ego Kamieniarza. Edna Hammer twierdzi, że jej wuj, Peter Kent, jest lunatykiem i jego żona Doris, która zrujnowała poprzedniego męża, teraz chce udowodnić, że Kent podczas spaceru we śnie wziął z szuflady nóż do mięsa i chciał ją zabić; dzięki temu Doris chce, by umieścić Kenta w sanatorium, a ją uczynić kuratorem jego majątku.
Tymczasem Peter Kent, który po chwili sam wpada do biura Masona, twierdzi, że Doris nie chce dać mu rozwodu, co jest dla niego problemem, gdyż jest zakochany w pielęgniarce Lucilli Mays i chce się z nią ożenić; drugim problemem Kenta jest to, że jego wspólnik, Frank Maddox, chce się stać samodzielnym właścicielem ich wspólnego przedsiębiorstwa. Wieczorem Mason przybywa do rezydencji Kenta i uczestniczy w negocjacjach między Kentem a Maddoxem, co bardzo go irytuje, gdyż mówi: „Moja specjalność to sprawy o morderstwo. Czemu, u diabła, nie trzymam się tego!”. Rano okazuje się, że Mason będzie mógł zająć się swoją pasją – Philip Rease, przyrodni brat Petera Kenta, zostaje znaleziony zadźgany nożem do mięsa, który z kolei zostaje znaleziony zakrwawiony pod poduszką w sypialni Kenta. Mason postanawia zostać adwokatem Kenta i linię obrony chce oprzeć na fakcie jego lunatyzmu; sęk tylko w tym, jak zachowa się Doris Kent, która będzie zeznawać, że jej mąż zachowuje pełną świadomość swoich czynów, a swoimi nocnymi spacerami zasłania fakt bycia mordercą.
Ta książka ma 86 lat, a czyta się ją naprawdę świetnie, jest pomysłowa, intrygująca, ma całą galerię ciekawych postaci i zaskakujące zakończenie. Perry Mason jak zwykle stosuje niebanalne metody obrony, cały czas balansuje na granicy prawa i w pewnym momencie Paul Drake mówi mu: „– Bądź ostrożny, Perry. Wyraz twoich oczu… wyglądasz, jakbyś szykował większe oszustwo. – I to niejedno. Jestem jak żongler na scenie, który porzuca naraz sześć kul bilardowych, tylko, że ja żongluję bombami z dynamitem”. Swoje pięć minut ma tutaj Della Street, nadzwyczaj lojalna, bystra i do tego stopnia rzetelna, że Mason mówi o niej Panna Kompetencja; swoją drogą, iskrzy między nimi dość mocno – w najzabawniejszej scenie Paul Drake przerywa długi i namiętny pocałunek adwokata i jego sekretarki, a Mason mówi: „Ten przeklęty detektyw wpada tu w najbardziej nieodpowiednich momentach. Byłby nędznym detektywem, gdyby nie wiedział, że zapracowany adwokat od czasu do czasu całuje swoją sekretarkę”. Jest tu więc wszystko to, co zwykle, jest wyprowadzony w pole sierżant Holcomb, jest wściekły prokurator Hamilton Burger i jest triumfujący Mason, którego motto brzmi: „Nie zatrzymywać się, zawsze jeden krok przed przeciwnikiem i nie oglądać się do tyłu”. Jeśli więc ktoś szuka dobrej i lekkiej, a jednocześnie inteligentnej rozrywki na jesienne wieczory, to na tę książkę śmiało może wysupłać kilka złotych. Ma ona też drugie polskie wydanie, tym razem pod oryginalnym tytułem „Sprawa siostrzenicy lunatyka”.