- Autor: Erle Stanley Gardner
- Tytuł: Blondynka z podbitym okiem
- Wydawnictwo: Iskry
- Seria: Klub Srebrnego Kluczyka
- Rok wydania: 1971
- Recenzent: Mariusz Młyński
„– Blondynka z podbitym okiem? Della, to co najmniej intrygujące. […] – Ma bardzo jasne włosy, dość duże niebieskozielone oczy i długie rzęsy” – i w tym momencie moje przekonanie o jako takiej znajomości angielszczyzny legło w gruzach: oryginalny tytuł „The Case of the Black-Eyed Blonde” przetłumaczyć można tylko jako „Sprawa czarnookiej blondynki”.
Tymczasem na okładkach amerykańskich wydań dziewczyna oczy ma zielone – sięgnąłem więc głębiej do internetu, znalazłem oryginalną treść książki i tam mamy: „A blonde with a black eye, Della, is intriguing to say the least”. I dopiero wtedy doszedłem do tego, że „black-eyed” to czarnooka, a „black eye” to podbite oko; wobec tego oryginalny tytuł wygląda na pewną grę słów: gdyby być uparcie wiernym oryginałowi trzeba by go przetłumaczyć jako „Sprawa podbitookiej blondynki” – ot, taka dywagacja godna dyskusji filologów angielskich.
A sprawa rzeczywiście jest co najmniej intrygująca: Diana Regis, tytułowa blondynka ubrana tylko w pantofle i futro narzucone na szlafrok, uciekła z domu biznesmena Jasona Bartslera u którego pracowała jako lektorka, gdyż została oskarżona przez Carla Fretcha, pasierba Bartslera, o kradzież biżuterii jego matki; wcześniej Fretch podbił jej oko, gdyż nie była mu uległa. Mason wytargowuje od Bartslera półtora tysiąca dolarów zadośćuczynienia dla Diany i dowiaduje się, że jego synowa, Helena, rozmyślnie zatajała przed nim fakt urodzenia syna, gdyż Bartslerowi nie podobało się jej pochodzenie. Tymczasem na tyłach domu Heleny Bartsler Mason znajduje zwłoki Mildred Danville, przyjaciółki Diany Regis; ciało leży na rozmiękłej od deszczu ziemi, a jego ułożenie wskazuje na to, że dziewczyna została zastrzelona podczas ucieczki. Podejrzenie pada na Dianę, gdyż nieopodal miejsca zbrodni dociekliwy porucznik Tragg znajduje jej torebkę; ona sama przedstawia Masonowi dość wątłe alibi, a na dodatek wkrótce policja znajduje w jej mieszkaniu pistolet na którym są tylko jej odciski palców. Dla Perry’ego Masona kluczowe dla wyjaśnienia sprawy będą dwa problemy: wydostanie z pilnowanego przez policję mieszkania Mildred Danville jej pamiętnika oraz ustalenie kiedy ze zbiornika na deszczówkę koło domu Heleny Bartsler spuszczono starą wodę.
Gdybym miał opisać tę książkę jednym słowem byłoby to „świetna”, a dwoma „świetna i pomysłowa”. Przede wszystkim dobrze się ją czyta – jest płynna, potoczysta i lekka; jest tu chwilami dramatycznie, chwilami zagadkowo, a chwilami dowcipnie; na pewno duża w tym zasługa tłumacza, który idealnie oddał klimat lat czterdziestych. Dobrze, lapidarnie, a jednocześnie konkretnie przedstawione są postacie; w dialogach między nimi pokazane są wzajemne relacje między nimi: gdy czytamy, że Jason Bartsler mówi o swoim pasierbie: „ten bęcwał zasługuje tylko na solidnego kopniaka w miejsce najbliższe środka ciężkości”, to już wiemy, że stosunki między nimi są więcej niż lodowate. Mamy nawet kapitalną scenę pościgu z Perrym Masonem za kierownicą i Paulem Drake’iem mówiącym mu: „Wiesz co, Perry? Spróbuj brać następne zakręty na dwóch kołach, jak motocykl. Będziesz mi w ten sposób darł tylko dwie opony na każdym zakręcie… Ejże, ty wariacie! Ja żartowałem!”. Wszystko to powoduje, że książkę czyta się z wielką przyjemnością i dwa wieczory na nią przeznaczone nie będą stracone.
Powieść wydano w Polsce aż trzy razy, za każdym razem z nijaką okładką: w 1971 roku w stronę czytelnika wycelowany jest rewolwer, w 1992 roku blondynka bez podbitego oka stoi pod parasolem w towarzystwie kościotrupa, a na okładce wydania z 2006 roku mamy zachmurzone niebo nad pustynną drogą. Amerykańskie okładki są o niebo lepsze; jest na nich, po prostu, tytułowa blondynka, która ma podbite oko i „dość duże niebieskozielone oczy i długie rzęsy” – jak widać, siła tkwi w prostocie.