Sekuła Helena – Ślad rękawiczki – Pierwsza seta 73

  • Autor: Sekuła Helena
  • Tytuł: Ślad rękawiczki
  • Wydawnictwo: Iskry
  • Seria: Ewa wzywa 07
  • Zeszyt nr 43
  • Rok wydania: 1972
  • Nakład: 100275
  • Recenzent: Iza Desperak
  • Broń tej serii: Pierwsza seta

LINK Recenzja Grzegorza Cieleckiego

Przez powiaty, miasta i wioski

„Ślad rękawiczki” to jedyny utwór Sekuły, który przeczytałam już po zapoznaniu z ekranizacją z porucznikiem Borewiczem w roli głównej. Stąd czytało mi się tę „Ewę” jako zero-siedem bardziej niż inne utwory tej autorki.

Być może winna jest temu skromna objętość dziełka, nie pozwalająca mojej ulubionej autorce na rozwinięcie skrzydeł. Brak jest też, a może po prostu mniej, typowych dla Sekuły wynalazków językowych. Jedynie portier Kazio odwołuje się do Lelum i Polelum, a matka młodej dziewczyny wyzywa ją od szansonety. Raczej mamy tu do czynienia z niemal reportażową narracją, okraszoną w dodatku szczegółami świadczącymi o znajomości milicyjnego warsztatu – na przykład realiów poszukiwania informacji w dziale fałszerstw Komendy Głównej lub Centralnej Kartotece.
A fabuła? Ot, dwóch podróżnych oczekując na pociąg wpada do lokalnej restauracji, zamawiają coś ciepłego i po kieliszku wódki, „nagle pryska sielanka”, ktoś rzuca szklanym kuflem w okno. Dalej jest już groźniej, wezwany patrol zostaje zaatakowany, spokojni podróżni okazują się przestępcami, padają strzały. Potem nerwowa ucieczka… W innym miejscu zaś różni ludzie otrzymują dziwne i świńskie anonimy, które łączy jedynie pensjonat „Sfinks”. I właśnie w tym pensjonacie przypadkowo niemal odkryto zwłoki właścicielki. Jak to w „Ewie”, akcja toczy się wartko i nie daje się czasu czytelnikowi na snucie przypuszczeń, okazuje się, że trzy sprawy łączą się w jedno.
Oprócz przygodowo-narracyjnego, „Ślad rękawiczki” posiada niezły potencjał propagandowy. Na dobre imię milicji zarabia młody porucznik z Otwocka, Konrad Wysocki, który dzielnie stawia czoła nie tylko przestępcom, ale i Komendzie Głównej. Z milicją współpracują chętnie pijaczkowie, od których awantury w restauracji „Kosowianka” wszystko się zaczęło. Jeden z nich „płacze, gdy koledzy określają rysopisy dwóch przejezdnych, on sam był zbyt pijany, by ich zapamiętać”. Wyrazy uznania należą się tez następującemu fragmentowi:
„Tej nocy nie będą spać funkcjonariusze milicji w wielu powiatach, miastach i województwach. W noc i deszcz, na główne szosy i boczne drogi wychodzą milicyjne patrole, piesze i zmotoryzowane, na ruchliwych wielkomiejskich dworcach i peryferyjnych przystankach wywiadowcy służby kryminalnej i mundurowi milicjanci zaglądają w twarze pasażerów, legitymują podejrzanych i sprawdzają bagaże… Niebezpieczna, trudna akcja”.