- Autor: Kłodzińska Anna
- Tytuł: Trzeci gang
- Wydawnictwo: MON
- Seria: seria Labirynt
- Rok wydania: 1978
- Nakład: 120000
- Recenzent: Jan Werner
- Broń tej serii: Pierwsza seta
LINK Recenzja Mariusza Młyńskiego
Gdzie dwóch się bije, tam trzeci … gang
Wpadła mi ostatnio w ręce bardzo niepozorna (formatem) książka – wielkość kieszeni marynarki. Jeśli jednak chodzi o autora to nie ma złudzeń, jest to jeden z filarów polskiej powieści kryminalnej.
Tak książka to Trzeci gang Anny Kłodzińskiej. Nie należę co prawda do wielkich fanów twórczości autorki, ale nie można być zbyt jednostronnym w swoich upodobaniach. Zacznijmy jednak od początku czyli od okładki (tytuł już znamy). Utrzymana w tonacji czarno-brązowej z „mocnymi” białymi cyframi nawiązującymi do tytułu. Jest jeszcze jeden element związany z treścią książki, ale o tym przekonamy się dopiero później. Okładka raczej nie powala na kolana, ale może to wynik ilości miejsca jaką udostępniono autorowi (znów ten format) i nie mógł za bardzo rozwinąć skrzydeł. Skupmy się jednak na zawartości, a nie na „opakowaniu”. Najogólniej można powiedzieć, że książka pokazuje nam jak wiele zależy w naszym życiu od przypadku, a czasami od szczęśliwego trafu.
Gdyby tej kwietniowej nocy nie padał ulewny deszcz. Gdyby Magdalena Borek trafiła do właściwego domu. Gdyby … To by nie było o czym pisać. Obraz Claude Perraulta „Gorący wiatr” trafiłby do adresata, nadawca zainkasowałby gotówkę i wszyscy byliby szczęśliwi. A tak warunki atmosferyczne diametralnie zmieniły bieg wydarzeń. I bardzo dobrze. Dzięki temu mamy naprawdę dobrą książkę, trzymająca w napięciu od samego początku. Oprócz dobrej fabuły, wartkiej akcji, mamy oczywiście to co charakteryzuje klasyczną powieść milicyjną, głównego bohatera wywodzącego się z szeregów niestrudzonej w zwalczaniu zła kadry Milicji Obywatelskiej. Tym razem jest pracownik Biura Kryminalnego Komendy Głównej major Szczęsny (tak na marginesie, czy kiedyś dowiemy się jak mają na imię ci wszyscy milicjanci *). Fabuła książki opiera się na rywalizacji dwóch gangów (przestępczość zorganizowana??? przecież to dopiero 1978 rok) handlujących walutą i dziełami sztuki. Wcześniej wspomniany deszcz krzyżuje plany jednego z gangów i unikatowy obraz trafia przez przypadek w ręce drugiego gangu. Milicja jest trochę bezradna, bo łapie płotki i nie może dotrzeć do bossów gangów. I tutaj major Szczęsny wkracza ze swoim pomysłem. Milicja założy trzeci gang. Pomysł trzeba przyznać bardzo nowatorski jak na tamte czasy. Przełożeni majora początkowo sceptycznie nastawieni do pomysłu, w końcu jednak aprobują go. Szczęsny wraz z kilkoma nieznanymi w „światku” kolegami oczywiście z MO zakłada grupę „waluciarzy”. Pełna konspiracja. Major pod przybranym nazwiskiem Stanisława Kordonia, skrzętnie wyposażony przez przełożonych w Forda mustanga (na dodatek wiśniowego – ciekawe skąd autorka wiedziała że to mój ulubiony kolor), w przytulne mieszkanko z pełnym w zagraniczne trunki barkiem, zarzuca przynętę. Na efekty nie trzeba długo czekać. „Ryby” łapią haczyk i to te grube na dodatek. Być może powodem takiego obrotu sprawy jest łasy kąsek jaki major Szczęsny zawiesił na haczyku – obraz o który gangi się spierają, a za który Magdalena Borek niefortunny kurier zapłaciła najwyższą cenę.
Major Szczęsny odnosi pełen sukces, choć trzeba przyznać, że parokrotnie pomaga mu w tym szczęśliwy traf. Ale co tam, trzeba pamiętać słowa majora: „Milicjant bez szczęścia to ofiara losu”.
Więcej szczegółów dowiecie się czytając książkę. Naprawdę warto, szczerze polecam. Ciężko się od niej oderwać. Kto wie może się okazać, że będziecie musieli ja przeczytać za pierwszym podejściem do samego końca. Nie będziecie tego żałować.
* Szczęsny ma na imię Szczęsny, co zostaje wyjaśnione w powieści „Potem przychodzi ktoś inny” (przyp. red.)