Zeydler-Zborowski Zygmunt – Major Downar zastawia pułapkę 277/2024

  • Autor: Zeydler-Zborowski Zygmunt
  • Tytuł: Major Downar zastawia pułapkę
  • Wydawnictwo: Iskry
  • Seria: Ewa wzywa 07
  • Zeszyt nr 100
  • Rok wydania: 1978
  • Nakład: 150000
  • Recenzent: Mariusz Młyński

LINK Recenzja Norberta Jeziolowicza 

Na Czerniakowie zostają znalezione zwłoki chirurga Karola Rodeckiego. Denat zginął od strzału w plecy, a ciało zostało prawdopodobnie przywiezione samochodem; co ciekawe, ofierze skradziono zegarek i portfel, ale zostawiono eleganckie ubranie i szyte na miarę buty. Żona Rodeckiego twierdzi, że w nocy przedzwonił do niego jego przyjaciel, doktor Kowierski i prosił go o przyjazd z narzędziami chirurgicznymi do nagłego wypadku.

Tymczasem major Downar prowadzi śledztwo w sprawie napadów z bronią w Płocku i Żyrardowie; pułkownik Leśniewski kieruje go do sprawy zabójstwa Rodeckiego, gdyż uważa, że wszystkich przestępstw dokonali ci sami sprawcy. Major przystępuje do działania; kluczowym elementem śledztwa staje się kawałek parafiny do smarowania nart znaleziony w rozbitym moskwiczu chirurga; Downar postanawia więc udać się do Zakopanego i tam, podając się za przedsiębiorcę Rudolfa Lipke z Hamburga, zastawić pułapkę na osoby podejrzewane o zamordowanie Rodeckiego.

Mam takie wrażenie, że ZZZ pisał tę historyjkę na kolanie; w wersji książkowej mamy tu zaledwie 88 stron i wszystko wygląda tu aż do przesady prosto. Downar najpierw w Warszawie chodzi od Annasza do Kajfasza, każdy dostarcza mu jakiejś nowej informacji, potem jedzie w góry, łapie przestępców i szlus – i jest to po prostu jakieś byle jakie, nie ma tu jakiegoś zaskoczenia, wszystko idzie jak po sznurku. Ta opowiastka przelatuje przez głowę, brakuje tu jakiejś malowniczości języka czy złotych myśli zapadających na dłużej w pamięć; owszem, jest tu bohater, który jest kimś pośrednim „między włoskim fryzjerem a francuskim żigolakiem”, jest „panienka z okienka w wieku trolejbusowym”, jest też mądrość, że „najlepiej w ogóle się nie żenić, przynajmniej człowiek ma święty spokój”; wszystko jednak wygląda po prostu jak konspekt jakiejś poważniejszej powieści.

Książeczkę wznowiono w 2016 roku, a treść oparto na wydaniu z 1978 roku w serii „Ewa wzywa 07” – z kolei to wydanie oparto na powieści „Parafina zdradza mordercę” z „Gazety Olsztyńskiej” z 1970 roku. Ale czy dosłownie? Słowo w słowo? Oto jest pytanie! A z czego ono wynika? Otóż major Downar jest z porucznikiem Olszewskim na „ty” – i w 1978 roku to byłoby możliwe. Ale w 1970 roku musiało być jeszcze oficjalnie – przecież w „Dziewczynie w męskiej koszulce” z 1973 roku Olszewski mówi „towarzyszu majorze”. Ciekawe więc, czy ZZZ do wydania „Majora Downara…” z 1978 roku nie wprowadził tej drobnej korekty? Prawdziwi pasjonaci tematu pewnie wiedzą…