Sztaba Zygmunt – Zwracam panu twarz 90/2024

  • Autor: Sztaba Zygmunt
  • Tytuł: Zwracam panu twarz
  • Wydawnictwo: MON
  • Seria: seria Labirynt
  • Rok wydania: 1974
  • Nakład: 120338
  • Recenzent: Mariusz Młyński

LINK Recenzja Michała Lorka
LINK Recenzja Grzegorza Cieleckiego

Książka Zygmunta Sztaby zalicza się do grupy tych, które należy zrecenzować jak najszybciej po przeczytaniu, bo już po kilku dniach całkowicie wyleci ona z pamięci i trzeba ją będzie przeczytać drugi raz czyli zmarnować drugi dzień. Treść to typowo „labiryntowa” manufaktura: doktor Heinrich Wolff, który podczas wojny przeprowadzał eksperymenty na więźniach obozu w Radomiu, przyjeżdża do Polski i nawiązuje kontakt z Gustawem Nowakiem, mechanikiem samochodowym, który w obozie był pielęgniarzem skierowanym tam przez gestapo jako szpicel. Wolff szantażując Nowaka zmusza go do szpiegostwa; ich współpraca trwa dwa lata. Tymczasem porucznik lotnictwa Władysław Lewandowski podsłuchuje rozmowę pewnej pary jeżdżącej niebieską wuefemką; chcą oni okraść pewnego doktora. Porucznik alarmuje milicję, która przybywa do domu doktora Wolskiego i znajduje go zabitego uderzeniem w skroń ciężkim przedmiotem; zatrzymana para twierdzi, że przyjechała do jego domu chwilę przed jego śmiercią.

Wszystko jest więc proste i przewidywalne, miejscami rozpaczliwie banalne, a miejscami rozczulająco naiwne. Znów mamy trochę amatorskiego dochodzenia – tym razem prywatnym detektywem jest porucznik-pilot z czego wynika, że śledztwem zajmują się trzy służby. Jest trochę tandety: umierający doktor Wolski nie mógł złodziejom zdradzić nazwiska mordercy, tylko musiał powiedzieć: półksiężyc, gwiazda, oberarzt – i bądź tu teraz milicjantem i zgadnij, co on chciał przez to przekazać. Generalnie książka sprawia wrażenie odbębnienia pańszczyzny: miała być zakamuflowana opcja niemiecka – i była; miała być współpraca z wrogiem poparta szantażem – i była; ślad miał prowadzić w przeszłość – i prowadził; miał być sukces polskich służb – i był. Ale jest za to jeden dość ciekawy cytat: kiedy Nowak opija z Wolffem udaną transakcję pojawia się propozycja poderwania szałowych babek; Wolff jednak „nie przypuszczał, że szałowa babka może bardziej zaszkodzić niż tuzin małych jarzębiaków”. Książka jest więc przeznaczona tylko i wyłącznie dla pasjonatów.