Koźniewski Kazimierz – Śmierć w trójkącie błędów 167/2024

  • Autor: Koźniewski Kazimierz
  • Tytuł: Śmierć w trójkącie błędów
  • Wydawnictwo: KAW
  • Seria: Czerwona okładka
  • Rok wydania: 1979
  • Wydanie II
  • Recenzent: Grzegorz Cielecki

LINK Recenzja Piotra Głogowskiego 
LINK Recenzja Mariusza Młyńskiego

Grójeckie wyskoki

Kazimierz Koźniewski to autor zupełnie już dziś zapomniany, choć opublikował ze 40 książek (w tym nagłaśnianą ongiś i sfilmowaną „Piątkę z ulicy Barskiej”) oraz kilka tysięcy artykułów prasowych, gdyż przez dziesiątki lat był także dziennikarzem.

„Śmierć w trójkącie błędów’, kryminał wydany w KAWowskiej serii, a wcześniej samodzielnie, opisuje tajemniczą śmierć nastoletniego Jacka Zubrewicza, który wypadł z okna jednej z praskich kamienic. Nie jest jasne, czy było to morderstwo, czy też może nieszczęśliwy wypadek. To już musi wyjaśnić major Ludwik Merkel i jego podwładni.Wiemy, że chłopak mógł wpaść z złe towarzystwo (grupa rówieśnicza siedmiorga abnegatów, po odliczeniu uczestnika, który uprzednio zatruł się gazem – a może został otruty), jak również miał skomplikowane relacje rodzinne.Przegadany, rozwlekły i męczący styl autora, pełen dziwacznych zawijasów i nadmiaru opisowości, nie daje czytelnikowi szansy na satysfakcję. Choć jest kilka wartych uwagi cytatów, a samo rozstrzygnięcie można uznać za zaskakujące. Zaznaczę jednak, że moja ocena jest dość odosobniona, bo zarówno Klubowicz Piotr Głogowski (123/2009), jak i Klubowicz Mariusz Młyński (551/2023), pochylający się nad dziełem Koźniewskiego wcześniej, chwalili lub raczej chwalili. Powieść można by spokojnie o niemal połowę skrócić, z zyskiem dla fabuły i dramaturgii. A tak mamy tu rozdęte wychowawcze tyrady, dywagacje o różnicy pokoleń itd. Być może wynika to z faktu, że autor był przez ponad 70 lat (sic!) harcerzem, a także (jak się okazało) tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. Po trosze zatem rozlicza się też być może sam ze sobą. Mamy w „Trójkącie” odniesienia do Powstania Warszawskiego. Matka Jacka była bowiem związana z jednym z bohaterów oddziału, który niestety zginął tragicznie, ale zdążył zostać ojcem Jacka. Następnie kobieta związała się z innym kolegą, który stał się dla Jacka ojczymem, ale nie był tak dzielny, jak ten pierwszy powstaniec (kto wie, może obaj mężczyźni to po trosze alter ego Koźniewskiego). Obok dyskusji o wojennej przeszłości i wpływie tejże na współczesną egzystencję bohaterów, mamy tez próbę opisania afery finansowej związanej z pokątnym handlem łańcuszkami sprowadzanymi z Grójca, co daje łacny cytacik:”Pojechał do Grójca. Maleństwo, ale interes jak się patrzy. Wyszywane koszule, kwadratowe półbuty, krawaty na gumkach z gołymi dziwkami – wszystko o czym marzą eleganci z Grójca i ich dziewczyny również”Trafiamy także na ciekawy opis oleodruku:”Na ścianie naga dziewoja, o tęgich piersiach i sklepionym brzuchu przesłoniętym szalem, dumała nad szafirowym strumieniem”. A na deser, do jakich wniosków prowadzi obserwacja pewnej kawiarnianej sytuacji:”Raz w „Roxanie”, patrzę, Zubrewicz siedzi z taką jedną elegancką, już nie pierwszej młodości. Zadbana, zmarszczki na szyi, uważająca na siebie. I od razu widać, że nie żona. Z żonami panowie siedzą zupełnie inaczej. On się koło niej unosił, fruwał dłońmi”.Zubrewicz został tu określony dość rzadko używanym dziś słowem: „To jest ten jej facet. Przydupnik, jak to się mówi”. Raczej słyszy się: „dochodzący”, „bzykader”, „dupcyngiel”. Noc cóż, język się szybko zmienia.W „Śmierć w trójkącie błędów” widać wyraźny przechył społeczno-psychologiczny i rozrachunkowy, a sama akcja kryminalna stanowi wyraźne, ale jednak tło (choć oczywiście jest tu i śmierć i milicyjne śledztwo). Z tego punktu widzenia utwór wyróżnia się na tle gatunku.