Balicka Wanda – Druga śmierć Barbary 247/2024

  • Autor: Balicka Wanda
  • Tytuł: Druga śmierć Barbary
  • Wydawnictwo: MON
  • Seria: Labirynt
  • Rok wydania: 1958
  • Nakład: 30000
  • Recenzent: Mariusz Młyński

LINK Recenzja Grzegorza Cieleckiego
LINK Recenzja Grzegorza Pełczyńskiego

Dziesiątego stycznia 1957 roku zaginęła Barbara Łańcut; kobieta jest repatriantką, spędziła trzynaście lat w ZSRR i teraz przebywała u swojej siostry, Łucji Dzięgielewskiej przy ulicy Białobrzeskiej w Warszawie; tego samego dnia do stolicy przyjeżdża z Wałbrzycha Janina Bartkiewicz, była uczennica Barbary. Zadanie odnalezienia kobiety otrzymuje kapitan Adam Osnuszko, ceniony detektyw wydziału śledczego, „który zawsze postępował tak, jak nikt by nie postąpił, ale i odkrywał to, czego nikt by nie odkrył”.

Tymczasem w okolicy grasuje szajka napadająca na punkt repatriacyjny dla powracających z ZSRR i okradająca przyjezdnych czekających na swoich krewnych; przed trzema dniami w małej rzeczce znaleziono zwłoki młodej kobiety, a milicja podejrzewa, że mogła to być repatriantka i tę sprawę również powierza Osnuszce. Wkrótce pogłębiarka wydobywa z Wisły zmasakrowane zwłoki; Janina uważa, że to Barbara ale sekcja wykazuje, że to jest długowłosy chłopak. Kluczowe dla sprawy okazuje się odnalezienie w Ostrowi Mazowieckiej kobiety, która przez kilka lat pracowała u Dzięgielewskich jako gosposia.

Wanda Balicka ma na koncie dwa kryminały – w obydwu przypadkach widać, że autorka nie miała na co dzień do czynienia z taką literaturą, bo są one po prostu dziwaczne. W „Bosych aniołach z ulicy Henrietty” mieliśmy całkowite zaprzepaszczenie genialnego początku; „Druga śmierć Barbary” jest trochę bardziej logiczna ale gubi ją brak jakiejś spójności. Tematyka jest poważna i dobrze umiejscowiona w czasie – po śmierci Stalina do końca lat 50. przyjechało do Polski ponad 220 tysięcy ludzi; sęk tylko w tym, że w książce niewiele z tego wynikło – inna sprawa ile w 1958 roku mogło wyniknąć. Większym problemem jest jednak wspomniany brak spójności – po prostu nie wiadomo do końca czym ta książka właściwie jest: raz jest kryminałem, raz komedią, raz powieścią obyczajową, a raz romansem. Niektóre wątki są tu wprowadzone jakby na siłę i pozostawione same sobie: co wynikło ze związku Misi ze spółdzielni Raj Pań Domu z Tadeuszem? po co autorka wprowadziła wątek Anny i jej matki? Owszem, są tu ciekawe spostrzeżenia i dialogi („– Kalinka mówił, że pan jest genialny. Osnuszko nic nie odpowiedział. Nie było w jego zwyczaju przeczyć prawdzie”); jest naprawdę intrygujące rozwiązanie tej dość ponurej sprawy ale cały czas myślałem, że wyglądałaby ta powieść o wiele lepiej, gdyby napisał ją jakiś „rasowy” pisarz kryminałów. Mamy więc do czynienia z książką o dużym ale zdecydowanie niewykorzystanym potencjale – dziś nie zainteresuje ona chyba nikogo.