Gordon Barbara – Nieuchwytny – Trzecia seta 35

  • Autor: Gordon Barbara
  • Tytuł: Nieuchwytny
  • Wydawnictwo: Czytelnik
  • Seria: Z jamnikiem
  • Rok wydania: 1977
  • Nakład: 100290
  • Recenzent: Jacek Getner
  • Broń tej serii: Trzecia seta

WAMPIR KONTRA ANNA

Książka „Nieuchwytny” Barbary Gordon to bardzo sprawnie na[pisany kryminał o seryjnym mordercy, zabijającym kobiety.

Autorka nawiązuje tu wyraźnie do sprawy słynnego wampira ze Śląska, Zdzisława Marchwickiego. Miejscem akcji jest jakieś mocno uprzemysłowione miasto, a główna bohaterka i narratorka, usiłująca wyjaśnić zagadkę ma na imię Anna (dla nieznających kulisów sprawy: milicyjna akcja, służąca złapaniu mordercy, miała kryptonim „Anna i wampir”). To bliskość pewnych realiów zapewne spowodowała, że książka sporo naczekała się na wydanie. Została bowiem ukończona w kwietniu 71, a do księgarń trafiła sześć lat później, gdy emocje związane z Marchwickim już mocno opadły.
Anna to pielęgniarka, stara panna, pracująca w miejscowym ośrodku zdrowia. Jest dużą i silną kobietą, a jej losy dziwnie splątują się z zamordowanymi (pierwszą denatkę sama znalazła). Dlatego też również na nią pada cień podejrzenia i to głównie skłania ją do rozpoczęcia prywatnego śledztwa. Dochodzenia wbrew pozorom nie ułatwia jej fakt, że jej sąsiadem jest milicjant prowadzący tę sprawę, z którego rodziną jest zaprzyjaźniona. Porucznik, jako prawdziwy „profesjonalista”, nie zdradza szczegółów śledztwa, a nawet próbuje izolować swoich bliskich od osoby „zamieszanej” w serię zabójstw.
Trup ściele się gęsto, atmosfera wokół bohaterki staje się coraz gorsza. Jedyna z napadniętych, która przeżyła, traci wzrok i nie zdąża przejrzeć milicyjnych kartotek. Jeden z pierwszych podejrzanych ginie wraz z kolejną ofiarą, którą próbował obronić, by ostatecznie zmyć z siebie niesłuszne oskarżenia. Zaś Anna ma wrażenie, że i na nią poluje ów wampir. Na dodatek z pomocą przybywa jej nielubiany sąsiad z dołu, z którym dzieli garaż samochodowy. Czy jest bezinteresowny? A może…
Sama powieść jest napisana, jak zwykle u tej autorki, niesłychanie sprawnie. Od początku zastanawiamy się, kto jest zabójcą, a ponieważ autorka nie odwala fuszerki, wiemy, że musiała pokazać tę postać dosyć szybko i nie wyciągnie jej nagle jak królika z kapelusza. Odrzucamy kolejne sugestie jako zbyt oczywiste i dlatego nie zauważamy tej wydawałoby się najprostszej. I choć uważam się za przenikliwego czytelnika, to przyznaję, że właściwie dopiero stronę przed rozwiązaniem zagadki „rozpoznałem mordercę”. „Podawanego” niemal od początku książki, w sposób niesłychanie sprytny.