Bożkowski Jeremi – Piękna kobieta w obłoku spalin – Trzecia seta 8

  • Autor: Bożkowski Jeremi
  • Tytuł: Piękna kobieta w obłoku spalin
  • Wydawnictwo: Czytelnik
  • Seria: Z jamnikiem
  • Rok wydania: 1982
  • Nakład: 180320
  • Recenzent: Ewa Adamczewska
  • Broń tej serii: Trzecia seta

LINK Recenzja Grzegorza Cieleckiego

MĄŻ MARTWEJ ROZWÓDKI

Malwina Kalecka lubiła o sobie mawiać, że jest człowiekiem renesansu. Wszechstronnie utalentowana, znająca się na wszystkim, najmądrzejsza i oczywiście, najpiękniejsza, o niebywałym powodzeniu u mężczyzn.

Malwina mówiła wyłącznie o sobie, wyłącznie w samych superlatywach, podkreślając przy tym, że może ma jakieś drobne wady, ale z pewnością nie jest nudna. Znajomi Kaleckiej, którzy musieli wysłuchiwać jej niekończących się peanów na własną cześć, byli innego zdania, ale nikt nie ośmielił się Malwinie tego powiedzieć.
Kalecka to kobieta po przejściach, czyli rozwódka. Mąż, prywaciarz, zostawił jej mieszkanie, garaż i solidnie zabezpieczenie materialne, byleby uwolnić się od baby. Malina wmawiała jednak wszystkim, że po rozwodzie została goła i bosa, jednak własnym wysiłkiem osiągnęła wysoki status materialny i pozycję zawodową redaktorki telewizyjnej. Rzeczywiście pracowała w telewizji, ale jako tzw. siła pomocnicza. Jedyne jej poważne zadanie to pięciominutowy program „Kącik praktycznej pani”, podrzucone przez jakiegoś redaktora, któremu nie chciało się zajmować takim chłamem.
Do udziału w programie Kalecka wciąga Benedykta Płockiego, męża znajomej plastyczki Doroty. Namawia też Dorotę, aby zajęła się scenografią, ale ta, chcąc uniknąć współpracy z koszmarną Malwiną, poleca jej inną plastyczkę Klarę Wolską. Klara jest w kiepskim stanie fizycznym i psychicznym po ciężkim wypadku samochodowym. Dla Kaleckiej znajomość z Klarą staje się jeszcze jednym polem do popisu. Postanawia odegrać rolę dobrej samarytanki i wyciągnąć ją z dołka psychicznego.
W książce ważną rolę odgrywa wspomniany wyżej garaż, pozostawiony Malwinie przez męża. Mąż zabrał jednak samochód, więc Kalecka wynajmuje garaż znajomemu małżeństwu Bajorkom. Garaż chciałaby przejąć dla swojego siostrzeńca niejaka Dziopek, starsza obywatelka mieszkająca nad inkryminowanym pomieszczeniem. Składa więc skargi do milicji na rzekome hałasy, smród benzyny, itp., docierające do niej z owego garażu i zatruwające jej życie. Bajorkowie są nieustannie nękani przez panią Dziopek i powodowane przez jej skargi wizyty dzielnicowego. Zmęczeni tą wojną podjazdową bez żalu przekazują garaż z powrotem Malwinie, kiedy ta dostaje na przydział nowego malucha.
I oto pewnego ranka obywatelka Dziopek znowu składa skargę na użytkownika garażu, który na całą noc zostawił w nim auto z włączonym silnikiem. Po otwarciu drzwi okazuje się, że w aucie z pracującym silnikiem, w obłoku spalin, znajduje się piękna, acz już martwa kobieta, Malwina Kalecka. Do akcji wkraczają dzielni milicjanci: porucznik Karbolek i sierżant Fidybus.
Śledztwem kieruje starszy stopniem, młody i ambitny, ale dość łatwowierny i naiwny, zwłaszcza jak na milicjanta z wydziału zabójstw, Karbolek. Jednak mózgiem tej pary jest doświadczony, choć niewykształcony (brak matury uniemożliwia mu awans) Fidybus. I to ostatecznie sierżant odkrywa, kto zamordował Malwinę. Parze śledczych brak jednak dowodów i dopiero zeznania podstępem wyciągnięte od mordercy i nagrane na magnetofon pozwalają na postawienie go w stan oskarżenia. Sierżantowi sprawa nie daje jednak spokoju, bo motyw zbrodni podany przez sprawcę wydaje mu się nieprawdopodobny. Nie mieści mu się w głowie, że z takiego powodu można zabić. Bajorkowa usiłuje mu wytłumaczyć: „Ona była okropna! Panie, żeby pan słyszał to wieczne „ja”, to i pan by też miał ochotę ją kropnąć. (…) Panie, że jaj jej nie zabiłam już kilka razy, to czysty przypadek. Brak okazji. Ale ile razy ręka mnie swędziała, to nie zliczę”.
Książka napisana jest z dużym poczuciem humoru, postacie bohaterów barwne, a nieboszczka Malwina przedstawiona tak żywo, że czytelnik sam ma ją ochotę zamordować. Rzadko zdarza się natrafić na tak wyraziście i złośliwie nakreślony obraz osobniczki uważającej się za pępek świata i „kobietę renesansu”. A zdarzają się takie typy, oj zdarzają. Tak „ciepło” o kobiecie może napisać chyba tylko druga kobieta. I ponoć rzeczywiście Jeremi Bożkowski to pseudonim Bożeny Ciecierskiej-Więcko.
Ogólnie rzecz biorąc „Piękna kobieta w obłoku spalin” klimatem zbliżona jest do Chmielewskiej. Jeśli ktoś lubi ten rodzaj lekkiego kryminału, gdzie zbrodnia nie jest traktowana przez autora śmiertelnie poważnie, szczerze polecam. Kilka godzin rozrywki na nienajgorszym poziomie – gwarantowane.*
Może szkoda tylko, że rzecz właściwie nie jest osadzona w czasie. Jedyna wskazówka to to, że maluch był wtedy na topie oraz, że ludność nie posiadała jeszcze powszechnie kolorowych telewizorów. Z drugiej strony nadaje to książce wymiar ponadczasowości. Takie postacie jak Malwina, czy wredna sąsiadka Dziopkowa i sytuacje opisane w „Pięknej kobiecie w obłoku spalin” praktycznie mogą występować w każdym czasie i miejscu.
*Lektura „Pięknej” jest jednak niewskazana dla osób na diecie. Magda Bajorek i mama Karbolkowa to mistrzyni kuchni, a sierżant Fidybus jest smakoszem nad smakoszami. Wspomniane panie przygotowują takie cuda kuchni jak babka ziemniaczana, kulebiak, gęś i kaczka pieczona, itp., a sierżant ze smakiem je pałaszuje. Opisy tych uczt są tak sugestywne, że czytelnik (przynajmniej tak było w moim przypadku) natychmiast musi udać się do lodówki i coś wrzucić na ruszt.