- Autor: Wernic Wiesław
- Tytuł: Daleka przygoda
- Wydawnictwo: Kurjer Poranny
- Rok wydania: 1933
- Nakład: nieznany
- Recenzent: Robert Żebrowski
I znów bakteria, tym razem F z Afryki
Wiesław Wernic (1906-1986) należy do moich ulubionych peerelowskich pisarzy młodzieżowych, a kilka jego westernów z wątkami kryminalnymi z serii „Doktor Jan i Karol Gordon” ma już klubowe recenzje. Okazało się jednak, że poza westernami, pisarz popełnił również powieść kryminalno-sensacyjną, choć uczynił to jeszcze w latach 30. „Daleka droga” ukazała się w dwóch częściach, jako dodatek powieściowy Nr. 17. i Nr. 18. (pisownia oryginalna) do Kurjera Porannego z dnia 19 listopada i 26 listopada 1933 roku. Wydania książkowe pojawiły się dopiero w XXI wieku (2017 i 2025). Opowiadanie liczy 77 stron.
Akcja rozgrywa się na Morzu Bałtyckim, w roku 1933.
Polski frachtowiec S/S „Robot” z Północno-Wschodniej Linii Żeglugi wypłynął z Gdyni w rejs do fińskiego portu Helsingforsu, czyli Helsinek, przez Rygę i Rewel. Dowodził nim kapitan Borkowicz, w którego załodze byli m.in.: porucznik Orcel – pierwszy oficer, porucznik Norden – drugi oficer oraz radiotelegrafista Wiórek). Statkiem przewożono produkty żywnościowe. Poza załogą na pokładzie był też jeden pasażer – dziennikarz „Wiadomości Codziennych” – Stanisław Stempkowski. Wkrótce okazało się, że był też drugi pasażer, ale „na gapę”, a raczej pasażerka – Angielka Alicja Wedwood, kobieta piękna, inteligentna i wykształcona. Była zdziwiona, że nie znajduje się na niemieckim statku „Wiking” dowodzonym przez kapitana Lubitscha, płynącym na zachód. Stwierdziła, że pomyliła statki i poprosiła o przesłanie tej informacji na „Wikinga”. W gdyńskim porcie faktycznie był zacumowany taki statek, co więcej był on bardzo podobny do „Robota” i stał tuż obok niego. Kapitanowi twarz kobiety wydała się znajoma. Przypomniał sobie, że przed kilku laty zamieszana ona była w tajemniczy zgon kapitana Stanisławskiego, który „zabił się w Tczewie, w osiem godzin od powrotu z Gdyni, na godzinę przed końcem urlopu”. Na statku doszło do zaskakujących i wystrzałowych wydarzeń, a śledztwo z ramienia polskiej policji państwowej prowadził nadkomisarz Hnyć.
Z uwagi na osobę autora, z ciekawością sięgnąłem po gazetowe wydanie tego opowiadania, dostępne oczywiście jedynie w Bibliotece Narodowej, jak wiele książek, po którego ostatnio sięgam. Jestem jednak nim rozczarowany, choć potencjał na solidną pozycję sensacyjną był. Pisarz miał pomysł na nie, ale chyba nie do końca. Można było trochę bardziej je skomplikować, a główną część akcji rozbudować. Jak dla mnie, to zbyt dużo jest tu „romansu”, czyli rozmów i zalotów Stempkowskiego do pani Wedwood, choć nie powinno to dziwić, bo w dwudziestoleciu międzywojennym był to częsty dodatek do kryminałów. Ja jednak lubię konkrety, a nie takie rozmywanie fabuły. Nie żałuję jednak, że przeczytałem „Daleką przygodę”, w końcu to debiut Wiesława Wernica na rynku wydawniczym.
W opowiadaniu pojawiły się nazwy polskich okrętów z końca lat 20.: „Wicher” i „Burza” (jako kontrtorpedowce, czyli niszczyciele) oraz „Sęp” (jako torpedowiec), a ponadto „Władysław IV” (jako transoceaniczny parowiec, a de facto zakotwiczony na stałe krążownik „Bałtyk”).