- Autor: Varga Krzysztof
- Tytuł: Księga dla starych urwisów
- Wydawnictwo: Czerwone i Czarne Sp. k.
- Rok wydania: 2019
- Nakład: nieznany
- Recenzent: Robert Żebrowski
Niziurskologia, czyli Ę(dmund)sio „Eduś” Niziurski i jego „niziurszczyzna”
W mojej ocenie Edmund Niziurski (ur. 10 lipca 1925 roku w Kielcach, syn Stanisława i Leokadii, zmarły 9 października 2013 roku w Warszawie) – jako pisarz młodzieżowy – stoi w pierwszym rzędzie (choć na jego końcu) razem z Alfredem Szklarskim, Adamem Bahdajem, Zbigniewem Nienackim i Wiesławem Wernicem. Do najsłynniejszych jego książek – według opinii publicznej – należą: „Księga urwisów”, „Sposób na Alcybiadesa” i „Niesamowite przygody Marka Piegusa”. Recenzowana pozycja (licząca 280 stron), będąca pierwszą książką – nie tylko o jego twórczości, ale też o nim samym – i dotychczas chyba jedyną, ukazała się 6 lat po śmierci pisarza.
Rozszerzenie jej tytułu: „Wszystko, czego jeszcze nie wiecie o Edmundzie Niziurskim” jest niestety trochę mylące, bo nie jest to jakaś dogłębna biografia pisarza, ale przede wszystkim kompendium wiedzy o napisanych przez niego powieściach i opowiadaniach, a także jego bohaterach i lokalizacjach opisywanych zdarzeń. Krzysztof Varga m.in. tak w swojej książce napisał: „Trudno napisać intrygującą biografię Niziurskiego, bo jego życie było pisaniem, a pisanie dla młodzieży było życiem. Nie zdarzały się w tym życiu niezwykłe wydarzenia, skandale, sensacje, polityczne zwroty i mocne zaangażowania w bieżące sprawy narodu (…) Nie było przesiadywania w kawiarniach, nie było romansów ani strasznych pijaństw, nie było działalności opozycyjnej, a zarazem nie było uwikłania we władzę komunistyczną. Nie było w nim ekstrawagancji, zaledwie rozliczne dziwactwa. Z jednej strony benedyktyńska pracowitość, z drugiej zaś niebywałe roztargnienie”.
Nie znaczy to jednak, że nie dowiemy się z „Księgi dla starych urwisów” tak naprawdę o wielu nieznanych dotąd faktach odnośnie życia, twórczości i relacji rodzinnych literata. Jest tego naprawdę dużo, a do tego dość ciekawych, choć nie – jak chcieliby niektórzy – sensacyjnych. Np. nałogi:
„Mąż przestał palić, jak miał 41 lat, ale wcześniej palił namiętnie, do godziny pierwszej w nocy palił i pisał. A jak mu zabrakło papierosów, szukał niedopałków w koszu na śmieci, wyciągał, brał jakąś cienką gazetę czy kawałek papieru, skręcał i palił z rozkoszą”.
„Jak już byłem dorosły, nie za bardzo lubiłem z ojcem chodzić po górach (…) Mimo, że trudno było gdzieś, zwłaszcza w miejscowościach turystycznych, kupić dobre piwo, to jemu się udawało. Wtedy piwo było tylko w butelkach. W sklepie wkładałem plecak na grzbiet i pochylony czekałem, aż z lady sklepowej przeładuje do plecaka tyle piw, ile zdołam udźwignąć. Ale to nie ja miałem być beneficjentem tego hurtowego zakupu. Wybraliśmy się kiedyś , ja jako bezpłatny tragarz, na Kozi Wierch (…) Szedł przede mną, a ja już nie miałem siły, bo przecież dźwigałem trzydzieści butelek, a zdarzało się, że do kieszeni mi upchnął jeszcze jedną butelkę (…) Patrzę, a tam cała wycieczka studentów. Ojciec wyjmuje butelki z mojego plecaka i rozdaje im. Wszyscy piją zadowoleni, ojciec siada, pije piwo też zadowolony i opowiada o Tatrach, a ja tchu wciąż nie mogę złapać”.
Dowiadujemy się, że pisarz mieszkał w Kielcach, Krakowie, Katowicach, znów w Kielcach i wreszcie w Warszawie (najpierw na Starym Mokotowie przy ul. Mieczysława Karłowicza 1/7 – obecnie Balladyny 1A, później na Bielanach przy ul. Swarzewskiej 42 m. 2, a na końcu na Górnym Mokotowie przy ul. Miłobędzkiej na Wyględowie).
„W domu na Miłobędzkiej zostało siedem maszyn do pisania, na których Niziurski heroicznie wystukiwał swoje dzieła”. „Ja musiałam przepisywać wszystko, bo mój mąż pisał stuk, stuk, jednym palcem. Przez całe życie tak pisał. Później dostał w prezencie od wydawcy maszynę elektryczną, ta maszyna złamała mu życie, bo on nie miał talentu do takich rzeczy. Przy tej maszynie siedział dwa lata, a nie nauczył się pisać (…) Dwóch książek nie skończył przez tę maszynę”. „Rękopisy są całkowicie nieczytelne i trzeba by do nich zawodowego grafologa. Sam Niziurski przecież często nie był w stanie ich odczytać, nawet z pomocą żony”.
W książce zawarte są streszczenia połączone z recenzjami poszczególnych pozycji z dorobku pisarza. Uzupełniają to relacje żony pana Edmunda – Barbary oraz ich dzieci – Anny i Macieja, a także jego siostrzeńca – Jarosława Strzębskiego, a także liczne wypowiedzi znanych osób – fanów Niziurskiego.
Autor zamieścił kilka „galerii” bohaterów stworzonych przez pisarza: rabusiów, wśród których są: Chryzostom Cherlawy, Albert Flasz, Teofil Bosmann, Bogumił Kadryll, Wieńczysław Nieszczególny, Dariusz Jasnobrzeski, Fastryga i Palemon, nauczycieli: Alcybiades (Tymoteusz Misiak), Koń (Jacek Szykoń), Partacz, Pelman, Oberon, Okulla i Trąba, postacie z końcówką „łło”: Curyłło, Cypałło, Iwaniłło, Kiryłło, Kiwajłło, Kurzyłło, Pucyłło, a także gangi: Koloniści, Piraci, Matusy, Blokerzy, Defonsiacy, Rejtaniacy. Opisane są też najważniejsze lokalizacje, w których rozgrywają się wydarzenia: Wilczków, Niekłaj, Gnypowice Wielkie i Odrzywoły.
Z „Księgi …” dowiadujemy się o kilku pierwowzorach literackich: Dionizy Kiwajłło z „Klubu włóczykijów” to ojciec pisarza – Stanisław, a ciotka Pelagia to jego matka – Leokadia, Złośliwy Miecio w „Szkolny lud, Okulla i ja” to jego szwagier, siostra Antka Batury z „Księgi urwisów” to siostra pisarza, a on sam „wystąpił” jako uczeń Ciamciara w „Sposobie na Alcybiadesa”. Mamy też wiele ciekawych informacji odnośnie samych utworów Niziurskiego. Dowiedziałem się np., że „Klub włóczykijów” powstał na zamówienie miesięcznika „Poznaj swój kraj”, w którym ukazywał się od września 1966 do roku 1967. Pan Edmund napisał też scenariusz filmowy zatytułowany „Dom poprawy”, który został przesłany (28.V.58) do Zespołu Studio. Okazało się, że całkowicie zaginęły dwie powieści pisarza: „Urzędnicy wstają rano uśmiechnięci” i nieukończona „Dwie godziny prawdy dla młodzieży”. „Było parę książek ojca, które się nie ukazały, między innymi kryminał wiejski. Niestety, gdy po śmierci taty robiłem porządki w pokoju na górze, znalazłem tylko kilka pojedynczych stron z dopiskami. Ojciec pisał ów kryminał jeszcze w czasach bierutowskich, czyli za panowania socrealizmu”.
A teraz parę zdań o wprowadzanym przez Nizurskiego galimatiasie wydawniczym:
„Niziurski miał bardzo przykrą skłonność do wznawiania swoich, szczególnie późniejszych, książek pod zmienionymi tytułami. I o ile w książkach wcześniejszych czasami ograniczało się to do obcięcia i skrócenia tytułu, to tutaj [„Klejnoty śmierci, czyli tajemnica awamarisów” – pierwotnie: „Awantury kosmiczne”] cały tytuł został przerobiony, stając się niebezpiecznym precedensem. W późniejszych książkach Niziurskiego było to nieomal nagminne. (…) Z „Nieziemskich przypadków Bubla i spółki” zrobił się „Tajemniczy nieznajomy z zoo”, a z „Gwiazdy Barnarda” – „Tajemnica Dzikiego Uroczyska” Najwidoczniej uznano, że słowo „tajemnica” w tytule każdej książki podniesie jej atrakcyjność i potencjał rynkowy, a ci, którzy już przypadkiem mają w swoich zbiorach książkę o Bublu albo o gwieździe Barnarda, najzwyczajniej nabiorą się i kupią ten sam towar jeszcze raz”.
Odnośnie zbiorów opowiadań: „Niziurski zachowywał się trochę jak zespoły rockowe, które wydają kolejne składanki hitów, tyle, że w różnej kolejności ustawiając te piosenki i czasami w tych antologiach zamieszczając numery zremasterowane bądź ich wersje alternatywne, a także tzw. strony B singli oraz odrzuty z sesji. Zawsze to atrakcyjne dla zagorzałych fanów i maniakalnych kolekcjonerów, lecz nie dla masowego słuchacza, nawet danemu zespołowi bardzo przychylnemu”. Ciekawostka odnośnie zbioru „Spisek słabych”: „Nie wiemy, czy opowiadanie nosi tytuł „Czy będziesz moim tatą?” (jak w tekście książki), czy też „Czy jesteś moim tatą” (jak to tytułuje je na okładce sam pisarz), co potwierdza dezynwolturę, z jaką sam Niziurski podchodził do tytułów swoich książek, lekceważąc sprawy, zdawałoby się, zasadnicze”.
Wśród opowiadań Edmunda N. jest kilka mało znanych. Należą do nich: „Sprawa klarneta”, „Grubas”, bezsensacyjne „Boisko”, „Pożegnanie z Grynderem” („Horyzonty” 1965), „Gorączka w VII A” („Płomyk” 1982) znana też jako „Awantura w VIIA” , a także „Gorączka w ósmej B” („Świat Młodych” 1973, numery: 56-64).
https://edmundniziurski.wordpress.com/goraczka-w-vii-a/
Zastanawiam się, czy pomiędzy książkami: „Księga strachów” z roku 1967 Zbigniewa Nienackiego, gdzie jednym z głównych bohaterów jest Kuryłło, a „Klubem włóczykijów” z roku 1970 Edmunda Nizurskiego, gdzie występuje Kiwajłło, zachodzi jakieś podobieństwo. Tej drugiej powieści jeszcze nie czytałem, ale podobno jest ona napisana w podobnym stylu, w jakim tworzył Nienacki (co nie znaczy, że jest plagiatem!).
Wielka szkoda, że w „Księdze dla starych urwisów” jej autor nie zamieścił wykazu wszystkich książek i gazetowców Nizurskiego. Warto pamiętać, że ten – poza swoimi zbiorami opowiadań – publikował również w zbiorach, w których ukazywały się opowiadania innych autorów. Są to:
„Życzę Ci dobrej drogi” („Horyzonty”, pierwsze wydanie 1965r.), zawiera „Pożegnanie z Grynderem”
„Wiele dróg” („Horyzonty” 1975), zawiera „Trzej pancerni i pół”
„Między nami” („Nasza Księgarnia” 1977), zawiera „Równy chłopak Rezus”
„Strzał w dziesiątkę („Nasza Księgarnia” 1982), zawiera: „Lizus” oraz „Równy chłopak Rezus”
Na koniec polecam stronę internetową dedykowaną bohaterowi recenzowanej książki:
https://edmundniziurski.wordpress.com/