Rożnowska Krystyna – Bez makijażu 141/2025

  • Autor: Rożnowska Krystyna
  • Tytuł: Bez makijażu
  • Wydawnictwo: KAW
  • Seria: Ekspres Reporterów
  • Rok wydania: 11/1980
  • Recenzent: Grzegorz Cielecki

Może jej się udało

Na reportaż kryminalno-obyczajowy, a w zasadzie obyczajowo-kryminalny „Bez makijażu” Krystyny Rożnowskiej, pomieszczony w 11 tomie „Ekspresu Reporterów” z roku 1980 trafiłem przypadkiem, przeglądając kolejny stos książek w antykwariacie.

Nie ukrywam, że zaintrygowała mnie okładka, na której widnieje dziewczyna właśnie w makijażu, z papierosem w dłoni, widziana lekko z tyłu, odwracająca głowę w lewo. Wyglądała jak królowa życia, a okazało się że prowadzi żywot córy Koryntu. Chodź w zasadzie to określenie bardziej pasuje do dam mających swój rewir w „Olimpijce”, a nie w „Polonii”, gdzie częściej bywała nasza bohaterka. W krakowskim światku podział jest bowiem taki, że dewizówki urzędowały np. w „Cracovii” lub „Feniksie”. Niższa kategoria ma swój rewir w „Warszawiance” lub „Popularnej”, a najniższej kategorii przypadają Planty i okolice dworca. Indagowana przez dziennikarkę i opowiadająca o swoim życiu Barbara plasuje się gdzieś pośrodku stawki. Reportaż „Bez makijażu” to coś pośredniego między opowieścią o jej życiu, klientach, dzieciństwie, rodzinie, kolizjach z prawem, a próbą socjologicznego opisu prostytucji. Pochodziła z rozbitej rodziny. Matka szybko odeszła, a ojciec nie dawał sobie rady z wychowaniem. Mimo to Barbara startowała normalnie, znalazła jakąś pracę, ale potem towarzystwo, alkohol. I pierwszy klient. W zasadzie wszystko wynikło z przypadku. Bo po prawdzie nie miała złych skłonności. Z reportażu można wyciągnąć wniosek, że po prostu tak jakoś wyszło, tak się potoczyło. Krystyna Rożnowska powołuje się na pracę Magdaleny Jasińskiej „Proces społecznego wykolejania młodocianych dziewcząt” oraz dysertacje prof. Bilikiewicza i Antoniego Kępińskiego. To jednak nie wyjaśnia w pełni przypadku Barbary, która wydaje się być dziewczyną nie mieszczącą się w tych kategoriach opisu, a na pewno nie do końca. Wchodziła przecież w stałe związki, miała dziecko, a jednak co jakiś czas pojawiały się jakieś kłopoty. Jakieś głupawe zatargi z milicją skutkujące kolejnymi odsiadkami, w zasadzie nie wiadomo za co. Sąd nie mógł się nadziwić, jak ta wiotka dziewczyna mogła rzucić się na trzech milicjantów. No, ale wyrok trzeba wydać.

Autorka umiejętnie dawkuje obrazki obyczajowe: „W krakowskiej Komendzie Milicji noce nie są spokojne. Dziś brakło już miejsca w izbie wytrzeźwień, chociaż to zwykły czwartek i nawet przed piętnastym”. Potem z kolei dowiadujemy się, że jedna prostytutka złożyła skargę na klienta, bo ten zabrał jej dwa tysiące, chociaż uprzednio zapłacił za usługę jedynie pięćset. Tak więc daleko wychodzimy poza historię naszej głównej bohaterki. Autorka usiłuje ująć zjawisko prostytucji maksymalnie kompleksowo. Ale cały czas ukazuje to kontrastowość z postacią Barbary. Już na początku pada intrygujące zdanie będące cytatem z wypowiedzi bohaterki: „Jeden stały klient mówi, że jestem subtelna… A to facet na poziomie”. Może brzmieć to groteskowo, ale później pojawia się wypowiedź pewnego kapitana milicji, który sugeruje że Barbara nie ma …predyspozycji na prostytutkę. Próbując ułożyć sobie życie trafiała na ciężkich facetów, ale coś ją w nich pociągała, bo wszak nie była skłonna związać się z kimkolwiek: „Znam takiego badylarza, co by mnie mógł złotem obsypać, żebym tylko chciała z nim mieszkać, ale mówiłam przecież, że nie jestem wyrachowana”.

I tu dochodzimy do konkluzji, jak w znanej anegdocie – czym się różni dziwka od kurwy – ano tym, że dziwka to zawód, a kurwa to charakter. W tym znaczeniu opisywana Barbara nie jest kurwą i sama tak zresztą uważa. Oddajmy jej głos: „Ja go zdradzam? Absolutnie. Nigdy bym go nie zdradziła. Nie mogę zrozumieć takich kobiet, które mieszkają z jednym mężem, a śpią z innymi, i to nie dla pieniędzy, a z rozkoszy. One zdradzają. To jest okropne, obłudne”. Wszystko wskazuje na to, że pani Basia wreszcie wychodzi na prostą, ma faceta którego kocha z wzajemnością. On ciężko pracuje, ona zajmuje się domem. Tylko czasem na chwilę wyskoczy w miasto, by dorzucić coś do wspólnej kasy. Ale coraz częściej myśli, by ogóle z tym skończyć. Świetny reportaż.