Patrick Quentin – Wyścig ku śmierci 269/2025

  • Autor: Patrick Quentin
  • Tytuł: Wyścig ku śmierci
  • Wydawnictwo: Wydawnictwo C&T
  • Seria: Peter Duluth (tom 7)
  • Przekład: Izabela Kulczycka-Dąmbska
  • Rok wydania: 1997
  • Recenzent: Mariusz Młyński

Po zażegnaniu kryzysu małżeńskiego Duluthowie czują się dziwnie niezręcznie i w efekcie postanawiają pożyć trochę osobno – Iris wyjeżdża do Hollywood sama, a Peter zostaje w Meksyku, gdzie udaje mu się napisać sztukę teatralną.

Pewnego dnia Peter wybiera się do Chichén-Itzá, by tam obejrzeć ruiny kultury Majów; do jego samochodu niespodziewanie wsiada młoda Amerykanka Debora Brand, której ojciec w tych okolicach prowadził badania archeologiczne. Duluth szybko zauważa, że dziewczyna ewidentnie się czegoś boi. W ruinach Debora Brand wpada do studni ofiarnej; wcześniej jednak daje Duluthowi kryminał Craig Rice „Niewłaściwa zbrodnia” oraz słoik z maścią od oparzenia słonecznego. Policja umarza śledztwo, gdyż twierdzi, że doszło do wypadku; Duluth jednak niebawem dochodzi do przekonania, że kryminał oraz słoik z maścią znalazły się w jego rękach nieprzypadkowo.

Muszę przyznać, że dla mnie jest to powieść denerwująca: najbardziej irytuje mnie, zresztą nie pierwszy raz, postać Petera Dulutha, który jest bardzo zdecydowany w swoich podejrzeniach i decyzjach – do czasu gdy jego absolutna pewność okazuje się fałszywa; wtedy przyjmuje za pewnik zmienioną decyzję. Denerwujące są też finałowe wolty, kiedy nasze podejrzenia trochę zbyt często są wywracane do góry nogami („Wszystko wcześniej czy później stawało się nie tym, czym było na początku”); przyznam też, że zirytowała mnie postać chłopca z płóciennym workiem, który czasami jest kimś całkiem innym. Ale poza tym jest to książka dość przyzwoita, oczyma wyobraźni widzimy film nakręcony na jej podstawie i widzimy Alfreda Hitchcocka za kamerą – jest tu cały czas utrzymywany niepokojący nastrój i czasami wręcz wyczekujemy czegoś złego. W powieści przewija się bardzo mało postaci, ale myślę, że jest ich tyle, ile powinno być; akcja toczy się płynnie, a intryga, choć zwariowana, to jest dość wiarygodna; nie jest więc źle, ale uważam, że dziś powieścią mogą zainteresować się chyba tylko fani serii o Peterze Duluthu.

Ukazała się ta książka w Polsce w 1997 roku, a w 1974 roku była drukowana w odcinkach w „Dzienniku Łódzkim” i w „Echu Krakowa”; „Kobra” nie wykazała nią zainteresowania.