Jażdżyński Wiesław – Ściśle tajne 255/2025

  • Autor: Jażdżyński Wiesław
  • Tytuł: Ściśle tajne
  • Wydawnictwo: Wydawnictwo Łódzkie
  • Rok wydania: 1974 (wyd. II)
  • Nakład: 20294
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Miasto Łódź, gdzie „milicjant powinien dwoić się i troić jeśli wymaga tego dobro służby”

Wiesław Jażdżyński (1920-1998) w latach: 1970-1974 był dyrektorem i redaktorem naczelnym Wydawnictwa Łódzkiego. Powieść „Ściśle tajne” jest sequelem książki „Czuwajcie w letnie noce” z roku 1972. Recenzowana pozycja liczy 232 strony, a jej cena okładkowa to 26 złotych.

Akcja toczy się w Łodzi („Mamy łódkę w herbie, a nie mamy gdzie pływać”) i chwilowo w Zduńskiej Woli, w roku 1973 lub 1974.

Opiekunowie harcerskich zastępów: Bystre Oko, Jasny Lok, Sen Nocy Letniej i – jedyna w tym towarzystwie dziewczyna – Rącza Nóżka, razem ze swymi podwładnymi z siódmych klas: „Gzymsikami” z Olesiem Miłkiem na czele oraz „Gładkimi” – z Michasiem Sumińskim, postanowili – w domu emerytowanego komunistycznego przedwojennego bojownika – urządzić dzielnicowe muzeum lub chociażby izbę pamięci. Okazało się, że na tyłach tej posesji znajduje się dwukondygnacyjny dom, warsztat samochodowy i pusty garaż. W domu tym mieszkał prowadzący warsztat Stefan Samek z żoną oraz przysposobionym przez nich małoletnim siostrzeńcem – Józiem Kwasem zwanym „Bystrzakiem”, który pomagał przy naprawach samochodów przyprowadzanych do wujka, a także małżeństwo Danielewskich, które zajmowało się wyrobem trumien. Któryś z harcerzy zauważył tam ducha sierżanta MO – Bednarka, w czasie gdy skrycie obserwował on warsztat. Ducha, bo milicjant ten, z którym harcerze dwa lata wcześniej rozwiązali zagadkę srebrnych trumien rodu Ritterhornów w Sękajnach, pracował na Warmii. Okazało się jednak, że pochodzący ze Zduńskiej Woli Bednarek, przeniósł się do pracy do komendy w Łodzi, i to w stopniu już porucznika. Nie w ciemię bici harcerze postanowili sami przyjrzeć się podejrzanej posesji.

W tym samym czasie, komendant dzielnicy – major Wawrzyński, który jakiś czas wcześniej rozbił gang dokonujący kradzieży mięsa, zrobił odprawę, na której przekazał podległym mu funkcjonariuszom następująca informację: „Nasiliły się ostatnio kradzieże samochodów. Żyjemy w czasach burzliwego rozwoju motoryzacji. Samochodów jest dużo, coraz więcej, a garaży mało. Wozy giną, trzeba więc działać energicznie”. Poprzedniego dnia, tuż przed północą skradziono nowiutkiego Fiata 125p. Komendant przedstawił metody, którymi powinni kierować się funkcjonariusze ścigający sprawców przestępstw. Najważniejsze z jego przemowy było to zdanie: „Przestępca chce być sławny, więc chwali się, szarżuje i na skutek tego – wpada!”. Powołano grupę śledczą, w skład której weszli: porucznik Bednarek, porucznik Sobczyński, sierżant Kordecki i plutonowy Matysek. Nie wiedzieli, że harcerze również podjęli czynności wykrywcze. Druhowie swojej akcji nadali kryptonim (tak, tak – kryptonim, a nie klauzulę) „Ściśle tajne” oraz wyznaczyli agentów od X-1 do X-6, którzy założyli punkty obserwacyjne (m.in. „Wieczność i zaufanie” oraz „Spokojna czaszka”), zorganizowali łączność, a swoje meldunki wysyłali do „Centrali”. Agentem X-2 został … „Bystrzak”.

Szybko ustalono, że głównym podejrzanym jest pracownik spółdzielczy – Albin Dworzyński, który przedstawiając się jako kawaler (faktycznie: mąż i ojciec) zbajerował pracownicę Wydziału Komunikacji – pannę Alicję Koterwę. To ona dostarczała mu blankiety dowodów rejestracyjnych i polisy ubezpieczeniowe. Gang samochodziarzy składał się z analizatorów sytuacji (szukali odpowiednich do kradzieży pojazdów, ustalali miejsca i czas ich parkowania, wreszcie kradli je i odstawiali), kalkulatorów (zajmowali się analizą rynku zbytu, przygotowaniem samochodów do sprzedaży – przemalowywaniem ich, kompletowaniem przerobionych dokumentów wozu oraz zdobywaniem dowodów osobistych dla sprzedających auta) oraz sprzedawców (odpowiednio ucharakteryzowani do zdjęć figurujących w skradzionych dowodach osobistych, udawali się samochodami na różne giełdy w Polsce, by tam je opylać). Nad wszystkim czuwał zaś szef, ale szefem tym nie był Dworzyński, ale ktoś, kogo autor ujawnił dopiero na ostatniej kartce książki, a ja już wymieniłem w tej recenzji, choć nie zdradziłem jego roli!

Gdyby nie to, że autor powieści wyraźnie sympatyzował w niej z ówczesnym systemem politycznym w naszym kraju, to wystawiłbym mu ocenę bardzo dobrą (bardzo dobrą z minusem, bo czytelnik nijak nie może sam dojść do tego, kto jest „szefem”, no i pojawił się błąd ortograficzny w wyrażeniu „Filip z konopi” – powinno być „filip”, bo to potoczna nazwa zająca, a nie imię męskie). Fabuła jest całkiem niezła, mamy dwa równolegle prowadzone śledztwa, jest trochę ciekawych zagrywek, trochę merytoryki dotyczącej milicyjnych działań, a do tego nowe słówka, inteligentne tekściki, złote myśli, no i kilka lokalnych informacji oraz peerelogizmów. Oto niektóre przykłady:
– Obrabiarki to panie, które wspólnie siedząc i rozmawiając, obrabiają każdego bez litości, a głównie swoich mężów. Primatonna to gruba śpiewaczka operowa, a radioaktywny to ten, który często pojawia się w radiu. Lichocefalik wszystko ma za długie, a jedynie rozum za krótki.
– „Jak huknęło, to naszemu komendantowi przypomniała się partyzantka”.
– „Kółko zaczyna się zamykać! – Może zaczyna się i zamykać, ale w którą stronę się toczy?” (dialog plutonowego z majorem)
– nowa metoda liczenia przestępców: „Uzbiera się ze dwa plutony łobuzów, obywatelu poruczniku”
– „Spółka z dużą nieodpowiedzialnością przed prawem”
– „Pijaństwo jest z reguły i matką i ojcem złodziei”
– opis emerytowanego sanacyjnego sierżanta Policji Państwowej: „Bubel uśmiechnął się chytrze. Był długi, chudy, wąską lisią twarz zdobił cienki, ledwie widoczny wąsik. Oczy miał malutkie, lecz bystre”.
– menu kolacji u prywaciarzy: „biała cielęcina i schab, czerwona szynka, złociste kurczaki, zielone ogórki (…) papryka z Bułgarii, koniak z Gruzji, fistaszki z Delikatesów, a kaszanka od sąsiada”
– PRL-ogizmy: kawiarnia „Łodzianka” (ul. Piotrkowska 76), gazeta „Ekspress Ilustrowany”, Izba Wytrzeźwień (dziś: Ośrodek Dla Osób Nietrzeźwych), lekkoatleta Bronisław Malinowski (1951-1981, najbardziej utytułowany w Polsce biegacz na 3000 metrów z przeszkodami), Łódzki Klub Sportowy [klub, którego piłkarze w tym okresie grali w ówczesnej I lidze, a występowali w nim wówczas m.in. Jan Tomaszewski i Mirosław Bulzacki – srebrni medaliści MŚ z roku 1974], samochody – Syrena i Fiat 125p.
– informacje lokalne: na Zalewie Sulejowskim [oddany do użytku w roku 1973] łowi się karpie do 20 kilo, a na grzyby najlepiej jechać do Lasów Uniejowskich [nadleśnictwo Turek], gdzie można znaleźć borowiki, krawce [koźlaki czerwone, zwane też osakami], koźlaki, zajączki, zielonki [gąski zielone], gąski i rydze.