Jażdżyński Wiesław – Czuwajcie w letnie noce 271/2025

  • Autor: Jażdżyński Wiesław
  • Tytuł: Czuwajcie w letnie noce
  • Wydawnictwo: Wydawnictwo Łódzkie
  • Rok wydania: 1972
  • Nakład: 30250
  • Recenzent: Robert Żebrowski

,bo ktoś musi czuwać, żeby spać mógł ktoś.

Po książkę tę sięgnąłem z tego powodu, że niedawno czytałem inną powieść Wiesława Jażdżyńskiego (1920-1998) – wydaną w roku 1974 – „Ściśle tajne”, która jest sequelem „Czuwajcie w letnie noce”. Recenzowana pozycja liczy 229 stron, a jej cena okładkowa to 27 zł. Oddano ją do składania w styczniu 1972 roku.

Akcja toczy się na Warmii, nieopodal Olsztyna, w fikcyjnych Sękajnach nad Łyną, latem roku 1971.

Do wsi Sękajny przybyła na wakacje około dwustuosobowa grupa harcerzy ZHP z Łodzi. Od tamtej pory spokój tej wsi został poważnie naruszony, rzecz jasna nie przez harcerzy. Miejscowi chuligani, nazywający siebie „Kłoskami małorolnymi”, zaczęli straszyć turystów, kraść i niszczyć ich sprzęt, podpalać las, harcerzom zaś ukradli flagę narodową i porobili masę dziur w namiotach. Druhowie zastępowi: Bystre Oko, Sen Nocy Letniej, Rącza Nóżka oraz – przewodniczący im – Jasny Lok podjęli decyzję o podjęciu akcji odwetowej o krypt. „Czuwajcie w letnie noce”. W zastawioną przez nich pułapkę wpadła sześcioosobowa młodociana szajka, która jak się później okazało miała ukraść z obozu konserwy, a której przywódcą był Franek Krawczyński, syn … Przewodniczącego Prezydium Gminnej Rady Narodowej. Harcerze postanowili zresocjalizować łobuziaków. Kiedy udali się wraz z nimi, po ukrytą w jamie w starym dębie flagę, znaleźli przy okazji miedzianą szkatułkę z jakimiś planami. Wtedy też ustalili, że zadania dla „Kłosków” wyznaczał miejscowy „pasożyt społeczny” – dwudziestokilkuletni Norbert Kramer. Skumał się on z grupą sezonowych pracowników pegeeru, których nieoficjalnym szefem był Stefan, a należeli do niej m.in.: Balonik, Chudy i Rudy. Planowali oni, wykorzystując informacje zdobyte od ojca Norberta, dokonać kradzieży srebrnej trumny z wysadzanym kamieniami szlachetnymi krzyżem, która znajdowała się ukryta w jednej z dwóch kaplic grobowych na cmentarzu. Należała on do rodziny pruskich junkrów – von Ritterhorn, którzy w Sękajnach mieli też pałac, w którym obecnie znajdowała się dyrekcja i administracja PGR.

Kiedy na cmentarzu harcerze znaleźli zwłoki starego Kramera, powiadomili o tym miejscowy posterunek MO. Składał się on z sześciu funkcjonariuszy – komendantem był starszy sierżant Michał Bednarek, pochodzący z łódzkiej dzielnicy Bałuty, jego zastępcą – plutonowy Szczerbiński, a ponadto plutonowy Zimorodek, kapral Koper, kapral Wójcik i jeden przebywający aktualnie na urlopie. Nigdy wcześniej nie zdarzyła się im tego typu sprawa. Do tej pory były tylko: „jakaś mała kradzież, sąsiedzka kłótnia, bijatyka na zabawie”. Do pomocy w sprawie wydarzeń zaistniałych w Sękajnach przybył z Komendy Powiatowej – porucznik Michniak, a wkrótce też i prokurator. W niedługo potem zaginął dyrektor miejscowego PGR – Ludwik Styczyński. Ruszyło z kopyta milicyjno-prokuratorsko-harcerskie śledztwo.

Do pewnego momentu fabuła jest dość porządna. Im bliżej do końca książki, tym więcej pojawia się niedorzecznych działań harcerzy, które akceptuje milicja, co wg mnie jest zupełnie nie do przyjęcia. Autor powieści musiał być zagorzałym wędkarzem, gdyż wstawki dotyczące łowienia ryb pojawiają się kilkanaście razy, a wśród wymienionych gatunków mamy: szczupaki, liny, okonie, płocie, leszcze, krasnopiórki, wzdręgi, węgorze, sielawy i sieje (jak dla mnie, to zabrakło tylko suma). O poglądach autorach może świadczyć tekst piosenki, którą śpiewali harcerze: „My ZMW, my ZHP, Reakcji nie boimy się!”

PRL-ogizmy: Gromadzka Rada Narodowa (funkcjonowały w latach: 1955-1972), Państwowe Gospodarstwo Rolne, Związek Młodzieży Wiejskiej (1957-1972), zbiórka na odbudowę Zamku Królewskiego w Warszawie (decyzja o odbudowie podjęta została dnia 19 stycznia 1971 roku), Festiwal Piosenki w Sopocie (od roku 1961), projekt ustawy w sprawie zapobiegania i zwalczania pasożytnictwa społecznego (z roku 1971), samochody: Mercedes i służbowa Warszawa, papierosy „Sporty” oraz „Gazeta Olsztyńska” (powstała 6 kwietnia 1970 roku).

Ciekawy cytat – plutonowy Zimorodek o swoim urlopie w górach: „Góry trochę za niskie, ale ceny góralskie wysokie, więc się trochę wyrównało. Powietrze pierwsza klasa, druga klasa w pociągu była za to nie do zniesienia, zaduch nie z tej ziemi”.