Groński Ryszard – Karabiny w pałacu 175/2025

  • Autor: Groński Ryszard
  • Tytuł: Karabiny w pałacu
  • Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
  • Seria: Seria ze słoneczkiem („ Przeczytaj, to ciekawe”)
  • Rok wydania: 1975
  • Nakład: 40277
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Zdarzyło się w Zielonej?

Ryszard Groński (1939-2018) jest autorem kilkudziesięciu książek, w tym jednego kryminału (dla młodzieży) pt. „Kropla deszczu na dłoni” (z rysunkami Bohdana Butenko).

Książeczka „Karabiny w pałacu” liczy 27 stron, a jej cena okładkowa to 5 zł. Wydana została w ramach „Serii ze słoneczkiem”, z której to wcześniej czytałem tylko jedną pozycję – „Złotą troć” Aleksandra Minkowskiego.

Akcja toczy się w pierwszej połowie lat 70., ale w zdecydowanej większości wspomina się w niej wydarzenia z powojennych miesięcy roku 1945.

Ojciec zabrał ze sobą syna na wycieczkę do dawnego pałacu rodziny Topornickich, w którym to mieściło się obecnie Technikum Rolnicze numer 4 im. Batalionów Chłopskich. Opowiedział mu przy tym o zdarzeniach, których – jako dziecko – był naocznym świadkiem, a to z tego powodu, że towarzyszył swojemu ojcu w akcji parcelacyjnej. Miały one miejsce w niedługo po zakończeniu II WŚ.

Na spotkaniu w Komitecie Powiatowym PPR poruszono tematykę parcelacji gruntów oraz działalności podziemia antykomunistycznego w ostatnim czasie. „Z rąk reakcji zginęło dwóch pełnomocników. Zginęli zwracając ziemię jej prawowitym właścicielom”. Były to ofiary działalności bandy „Młota”, która łącznie miała na swoim sumieniu czterech pełnomocników i siedmiu milicjantów. Do bandy należeli także trzej synowie hrabiego Topornickiego, którego pałac znajdował się w okolicy. Sekretarz KP oraz komendant MO uradzili, że kolejnymi gruntami, które należy rozparcelować będą grunty majątku Topornickich. Do wykonania tego zadania zgłosili się trzej kolejarze, którym wydano karabiny i czerwone opaski. Towarzyszyć miał im przewodnik – delegat wsi. To z jego domu wyruszono do działań, a przyłączył się do nich syn delegata. W pałacu Topornickich odbywało się wówczas huczne przyjęcie …

Dość ciekawe jest to opowiadanie (szczególnie z uwagi na zakończenie), a że ideologiczne i propagandowe – to w niczym nie przeszkadza i ogromnie daleko mu do chyba najbardziej komunistycznej książki polskiego autora, jaką kiedykolwiek czytałem, czyli tomiku z serii „Biblioteka Żołnierza” pt. „Spotkania” autorstwa duetu: Roman Juryś – Władysław Milczarek. Po przeczytaniu „Karabinów …” nasunęły mi się dwa pytania. Pierwsze: do jakiego odbiorcy kierowane było to opowiadanie? „Seria ze słoneczkiem” to seria nawet nie młodzieżowa, ale typowo dziecięca. W mojej ocenie książka ta nie powinna w niej się znaleźć. Chyba, że mieliby ją przeczytać rodzice dzieci.

Drugie pytanie jest znacznie bardziej intrygujące: w jakiej miejscowości toczy się akcja? Kluczowe dla odpowiedzi na to pytanie elementy to: pałac, ród Topornickich, banda „Młota” i Technikum Rolnicze nr 4 im. BCh z lat 70. Jedyne technikum rolnicze tego imienia, jakie znalazłem mieści się we wsi Zielona (gm. Kuczbork-Osada, powiat żuromiński),a powstało ono w roku 1973, choć nie w pałacu. W latach 1842-1877 właśnie w Zielonej został wybudowany neorenesansowy pałac należący do rodu Kisielnickich herbu … Topór. Wejście do pałacu jest bardzo podobne do tego na okładce książki.

A co z „Młotem”? Kapitan Władysław Łukasiuk, choć najbardziej znany jest z tego, że operował na Podlasiu, to jednak na przełomie lat 1945/1946 działał na Mazowszu. Tak więc wieś Zielona – jako miejsce akcji „Karabinów …” – jest bardzo prawdopodobna.