- Autor: Domagalik Janusz
- Tytuł: Pięć przygód detektywa Konopki
- Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
- Rok wydania: 1995
- Nakład: nie podano
- Recenzent: Robert Żebrowski
Pankracy Konopka i jego metody
Janusz Domagalik (1931-2007) w latach: 1956-1968 był naczelnym redaktorem „Świata Młodych”. To jego książka – „Męska sprawa” z roku 1963 (II wyd. – 1974) – rozpoczęła serię „Biblioteka Błękitnych Tarcz”. „Pięć przygód detektywa Konopki” swoje pierwsze wydanie miało w roku 1968 (okładka druga od lewej), a nakład wyniósł 10 277 egz. Ja dysponuję wydaniem z roku 1995. Książka liczy 185 stron. Zawiera pięć opowiadań: „Niezwykły pościg”, Tajemnica himalajskiego yeti”, „Mustang Szalonego Joe”, „Przerwana łączność” i „Duchy w miasteczku Z.”.
Pierwsze z opowiadań (pozostałych przedstawiać nie będę) liczy 20 stron. Akcja toczy się w mieście Pernambuco oraz w górach Sierra Nevada, w tym w miasteczku Clock Nevada i Dolinie Śmierci (zupełny miszmasz: Pernambuco to nie miasto, a stan w Brazylii, góry Sierra Nevada leżą w pasie amerykańskich Kordylierów, ale Dolina Śmierci do nich nie należy) [przy okazji – D.Ś. dzierży rekord najwyższej temperatury powietrza – 56,7 stopni C.]
Z polskim detektywem Pankracym „Pikusiem” Konopką skontaktował się prezydent policji Pernambuco, który powiadomił go o napadzie na bank i kradzieży miliona dolarów amerykańskich. Okazało się, że gangsterzy, dowodzeni przez Johna O’Broncha, opanowali także pocztę, dworzec kolejowy i pralnię mechaniczną. Detektyw ruszył w szaleńczą pogoń za bandytami. Niestety, na jednym z zakrętów jego samochód stoczył się w przepaść. Ucieszeni tym faktem przestępcy ze spokojem ruszyli ku Dolinie Śmierci. Jednak jeden z nich – James Pifco wszedł w układ z bandą koniokradów Harry’ego Smitha i postanowił odebrać swojemu szefowi „utarg” z banku. Gdy już miało dojść do starcia obu band, znów pojawił się na scenie nasz detektyw. Przeżył wypadek, gdyż jego samochód wyposażony był w katapultę. W rozgrywce z bandytami postanowił skorzystać ze swojej metody 137b zapisanej w jego notesie „Moje metody”…
Muszę przyznać, że książka ta, znajdująca się – przynajmniej w roku 2017 – na liście lektur szkolnych dla klasy IV szkoły podstawowej – jest całkiem niezła. Nie wiem, czy uległa ona liftingowi, a jeśli tak, to kiedy, ile razy i jak bardzo, ale wydanie sprzed 20 lat, które posiadam, także i teraz może się dzieciakom spodobać. W recenzowanym opowiadaniu akcja jest dynamiczna, są w niej zwroty, bohaterem Ameryki jest Polak , do tego wyposażony niczym agent 007 (samochód z katapultą, dwa rewolwery, ultranowoczesna krótkofalówka, mikro-aparat podsłuchowy, helikopter, pociski usypiające XP-78, choć niestety zabrakło smartfonu, najprostszego choćby laptopa i drona). W sumie ocena: 4+.