Domagalik Janusz – Męska sprawa 132/2025

  • Autor: Domagalik Janusz
  • Tytuł: Męska sprawa
  • Wydawnictwo: Państwowe Zakłady Wydawnictw Szkolnych
  • Seria: Biblioteka Błękitnych Tarcz (tomik nr 1)
  • Rok wydania: 1963 (wyd. I)
  • Nakład: 20250
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Nie jestem z milicji, czyli krótka opowieść o domowych złodziejach

Spośród książek Janusza Domagalika (1931-2007) czytałem tylko „Pięć przygód detektywa Konopki”. „Męska sprawa” jest pierwszą pozycją w serii „bbt”. Co ciekawe na tylnej okładce pierwszego jej wydania (kolejne były w latach: 1964 i 1973) wymienionych jest 9 pozycji z tej serii, które … już się ukazały (!!!). Książeczka liczy tylko 16 stron, a jej cena okładkowa to 2 zł.

Na ulicy spotkały się dwie osoby: mężczyzna w średnim wieku i młody chłopak. W czasie ich rozmowy okazało się, że nieletni ukradł swojej matce sto złotych i nie czuł z tego powodu wyrzutów sumienia. Wówczas – ku przestrodze – mężczyzna opowiedział mu pewną historię, która zaczęła się jeszcze przed wojną. Kobieta, której mąż zmarł, samotnie wychowywała dwóch synów – „Czarnego” i sporo młodszego Mietka. Starszy był prawdziwym czarnym charakterem. Lubił sobie popić, a pieniądze na alkohol zdobywał albo kradnąc je matce, albo wynosząc z domu różne rzeczy, które później sprzedawał. „Czarny” należał też do paczki, na czele której stał Zenek Kozłowski, który widząc, co „Czarny” wyczynia swojej matce, sprał go na kwaśne jabłko. W czasie wojny Zenek walczył z wrogiem. Po wojnie oczyszczał lasy z band. W roku 1947 awansował na porucznika i ożenił się. W czasie jednej z akcji wraz ze swoim plutonem wpadł w zasadzkę, w której wszyscy stracili życie. Już po jego śmierci, przyszedł na świat jego syn.

W swoich recenzjach nie zdradzam zakończenia, jednak w tym przypadku odstąpię od tej zasady. Okazało się, że rozmawiającymi na ulicy są: „Czarny” i syn Zenka. Trzeba przyznać, że autorzy serii „bbt” zdecydowali się na mocne jej rozpoczęcie. Opowiadanie jest twarde, życiowe i bardzo przemawiające do młodego – choć nie tylko – czytelnika. Trudno je uznać za kryminał, bo choć są w nim opisane czyny zabronione, to jednak nie ma żadnego śledztwa. Jestem jednak pod dużym wrażeniem. I chyba o to autorowi chodziło.