Żurowicz Julian – W Krzeczuchach znów spokój. Opowieść o żołnierzach KBW 71/2023

  • Autor: Żurowicz Julian (Bauman Zygmunt)
  • Tytuł: W Krzeczuchach znów spokój. Opowieść o żołnierzach KBW
  • Wydawnictwo: MON
  • Seria: Biblioteka Żołnierza – Seria I, Popularne Utwory Literackie
  • Tomik 64
  • Rok wydania: 1953
  • Recenzent: Grzegorz Cielecki

LINK Recenzja Pawła Duńskiego

Smagłolice dziewuchy na tle chłopaków z KBW

Rudziak i Masewicz to fajne chłopaki, mimo ze toczą spór ojczyznę. Rozchodzi się mianowicie i to, czy ojczyzna jest wielka, czy też mogą być wątpliwości w tej wiążącej kwestii. Obaj żołnierze służą w korpusie Bezpieczeństwa Wewnętrznego, powieść w „Krzeczuchach znów spokój” to właśnie opowieść o żołnierzach KBW.

Mocna ideologia, żywa akcja, liczny bohater zbiorowy, walki z wszelkimi bandami leśnymi, które sieją zamęt po kraju, a wolnych chwilach rozprawianie o ojczyźnie i gra w szachy. Kochać ojczyznę i bić bandytów, a czasem na jakowąś dziewczynę spojrzeć, gdy się taka nawinie. Tak mniej więcej leciały lata służby. Oczywiście miejscowość Krzeczuchy jest fikcyjna. Akcja zatem może dziać się wszędzie i nigdzie, ale wiemy że w Polsce. Z tytułu zaś płynie wniosek, że najpierw było niespokojnie, ale przybyli chłopcy z KBW, zrobili co do nich należało i znowu stało się spokojnie.

Podział ról jest jasny, jak w westernie, wiadomo kto dobry, a kto zły. Odziały KBW to w zasadzie zajmują się jedynie obroną cywili gnębionych przez bandytów. Przez kilka dni wspominany wyżej Masewicz w dziwny sposób snuł się za Rudziakiem: „Czatował na Rudziaka na schodach, starał się spotkać z nim na osobności w czasie przerwy w ćwiczeniach. Wodził za nim oczyma, jak chłopak za ukochaną dziewczyną. Aż go kiedyś Rudziak zagadnął, czego tak się na niego patrzy. Masewicz spłonął jak rak”. Ani chybi jakieś męskie uczucie musi toczyć Masewicza, gotów pomyśleć zdruzgotany czytelnik. A jednak nie. Julian Żurowicz, czyli autor dzieła potrafi zaskoczyć, niczym odział KBW leśnych, albo i odwrotnie.

Musimy zwekslować ze spraw osobistych w kierunku służbowych, bo oto gruchła wieść, że okolice terroryzuje banda „Dżeka”. Nie dość, że zamordowali sekretarza PPR w Szczeniakach, to wysyłają wyroki śmierci uczciwym chłopom. Bo chłopi są różni, czyli też dobrzy i źli. Taki wójt Wrona na przykład jakiś podejrzany. Dlaczego pańska młockarnia nie trafiła do PGRu? To bardzo podejrzane. Poza tym Wrona traktuje kobiety instrumentalnie, by nie rzec przedmiotowo. Upatrzył sobie Krystynę, córkę biedniaka-Górzaka i na żonę se ją wziął. Biedna Krystyna nawet pisnąć nie mogła, bo los jej przesądzony był. Jeżeli dziewczyna w ogóle myślała, że życie jej mogłoby się odmienić, to chyba tylko za sprawą miejscowego sekretarza partii, Dworakowskiego. Na marginesie wspomina się też nieco o polityce ogólnokrajowej, o Gomułce i Mikołajczyku. Ale to tylko dalekie echa. Całę szczęście autor nie zapomina o czytelniku i raz po raz daje mu nieco oddechu. Oto żołnierz Rogalski rozgląda się po zagrodzie i oczom jego ukazuje się następujący widok: „Od studni szła dziewczyna piękna jak obrazek. Oczy jej barwy ciemnego błękitu urzekały swym blaskiem i urokiem. Smagła buzia, ożywiona dziewczęcym rumieńcem tchnęła świeżością i zmuszała do zatrzymania na niej wzroku. Kusa sukienczyna obciągała zgrabne piersi i kształtną talię, odsłaniając opalone na ciemny brąz kolana i smukłe łydki. Chociaż ciążyły jej wiadra pełne wody, stąpała lekko, kołysząc się w biodrach”. Cóż za piękny i budzący dreszcz podniecenia opis.Można odnieść wrażenie, że J. Żurowicz tylko pozornie pisze o bandach i KBW, w istocie są oni jedynie tłem dla nieustannego zachwytu nad kobietami. Oczywiście jakby któremu czytelnikowi brakło wybraźni, to może sobie obejrzeć rysunek na stronie 36, będący ilustracją wspomnianego opisu. Rysunki są zresztą w tej stustronicowej powwiastce aż cztery. Wszystkie projektował niejaki J. Rocki. No dobra, widoki widokami, a tu trzeba akcje popedzać, bandytów dziesiątkować i rozgramiać i już do końca dużo się dzieje. Autor ma spory talent narracyjny, a urodę opisów już pokazaliśmy. Czyta się trochę jak naiwny western, tylko ta przemożna propaganda.

Książka w „Krzeczuchach znów spokój” ukazała się w serii „Biblioteka Żołnierza, jako 64 tomik podserii „popularne utwory literackie”. Natomiast Julian Żurowicz to słynny później socjolog Zygmunt Bauman, który młodości sam służył w KBW. Pełnił tam funkcje polityczno-wychowawcze i pisał analizy. O tym, że za pseudonimem Żurowicz kryje się Zygmunt Bauman dowiadujemy się od Artura Domosławskiego, autora tomu biograficznego o Baumanie „„Wygnaniec. 21 scen z życia Zygmunta Baumana”.

Zapewne seria „Biblioteka żołnierza” jako, w pewnym sensie, prekursorsko-premilicyjna w pewnym sensie, dla właściwych serii kryminalnych, które pojawią się już niebawem, warta jest gruntownego zbadania.