- Autor: Tolski Piotr
- Tytuł: Kustosz Karpinowa
- Wydawnictwo: MON
- Seria: Labirynt
- Rok wydania: 1979*
- Nakład: 120333
- Recenzent: Mariusz Młyński
LINK Recenzja Amudeny Rutkowskiej
*Daty wydania różnią się w zależności od tego, czy ogląda się wewnętrzną przednią stronę okładki czy też tylnią. Z tyłu bowiem figuruje: Warszawa 1980.
„Kustosz Karpinowa” to jest nawet dosyć dobra książka, oczywiście jak na „Labiryntowe” standardy; szkoda tylko, że o samym Piotrze Tolskim nie znalazłem w internecie ani słowa. Podejrzewam, że jest to pseudonim i początkowo myślałem, czy nie krył się za nim Zbigniew Nienacki – styl książki i jej tematyka jest bardzo zbliżona do przygód Pana Samochodzika: mamy oto byłego porucznika milicji, Krzysztofa Bielskiego, który po wypadku samochodowym postanawia zdjąć mundur i zostać kustoszem w klasycystycznym pałacyku w Karpinowie na Pomorzu Zachodnim.
Pałacyk, w którym znajdują się zbiory grafa von Lützena oraz depozyty z innych muzeów, został przekazany we władanie Orbisu, który urządził tam ośrodek wypoczynkowy dla dewizowych gości. Pewnego dnia nad pobliskim jeziorem zostają znalezione zwłoki francuskiego przemysłowca Raymonda Leclercqua; zwłoki mają na szyi zaciągnięte pończochy ale szybko okazuje się, że Francuz został uduszony wcześniej, a pończochy miały tylko zmylić trop. Milicja rozpoczyna śledztwo, a z czasem dołącza do niej Wojskowa Służba Wewnętrzna, gdyż pod koniec wojny, gdy toczyły się walki o pobliski Wał Pomorski, Niemcy zakopali w okolicy w wyschniętym kanale między dwoma jeziorami skrzynkę z dokumentami i wiele wskazuje na to, że niektórzy goście ośrodka są tym zainteresowani.
Intryga jest więc dosyć wiarygodna, akcja toczy się płynnie i sprawnie i jeśli przymkniemy oko na niektóre naciągane rozwiązania, to otrzymamy dość zgrabną bajeczkę dla starszych chłopców. Na tle innych „Labiryntowych” kryminałów ten wyróżnia się potoczystym językiem, brakiem siermiężności, ciekawym tłem historycznym i pewną malowniczością opisywanych okolic; na minus trzeba jednak zapisać trochę drętwe dialogi, chwilami rażącą naiwność oraz dość nieudolne stylizowanie prowadzącego śledztwo oficera na Herculesa Poirot. Całość jednak daje się przeczytać, choć na dłużej w głowie nie pozostaje.