- Autor: Szczepkowska Malwina
- Tytuł: Tajemnica za każdymi drzwiami
- Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie
- Rok wydania: 1959
- Recenzent: Igor Wojciechowski
Trup w tapczanie
Malwina Szczepkowska to bez wątpienia zaskakująca postać w powieści milicyjnej (chociaż czy na pewno milicyjnej, o tym jednak później), absolwentka polonistyki, teatrolożka i autorka czterech powieści kryminalnych oraz licznych sztuk teatralnych.
Kobieta sztuki. Jej powieść kryminalna Tajemnica za każdymi drzwiami nie jest do końca powieścią milicyjną bo po prostu nie ma w niej milicji, jest tylko policja, a osobliwe śledztwo prowadzi komisarz Pietraszek, fakt ten jest bardzo zaskakujący, wręcz niebywały biorąc pod uwagę, że książka została wydana w wydawnictwie poznańskim w 1959 roku. Zatem gdzie podziała się milicja?! Ponadto mamy tu postacie, które mają ciekawe, dzisiaj rzadko spotykane nazwiska i imiona (Kalkist, Felicja). Zachowują się w taki sposób (dużo tu służby), że pachnie to powieścią przedwojenną.
Zaczyna się też bardzo ciekawie. Oto podczas przeprowadzki w pewnej kamienicy w tapczanie zostają znalezione zwłoki młodego mężczyzny. A sam mebel trafił do mieszkania przez pomyłkę. Śledztwo prowadzi osobliwy, potężnie zbudowany komisarz Pietraszak. Akcja jest raczej statyczna i dzieje się w Warszawie oraz Pruszkowie. Dialogi są żywe, bez tej milicyjnej sztuczności, niektóre postacie mówią z staroświecką manierą, co książce dodaje uroku. Sama intryga zaskakuje, choć wytrawny czytelnik może zorientować się kto jest mordercą. Motyw jednak jest jednak subtelnie zamaskowany. Interesującą stroną powieści jest to, że autorka bardzo skrupulatnie opisuje wygląd każdej osoby, co przecież w kryminałach milicyjnych nie było domeną. Opisy są żywe, ładnie napisane tylko czasami wypowiedzi bohaterów wydają się nieco staroświeckie. Bardzo ciekawa i zarazem dziwna książka. Nie ma milicji, nie ma pościgów za to konstruktywne śledztwo. Powieść bezspornie należy zaliczyć do pierwszej ligi powieści kryminalnych w ogóle, gdyż trudną ją ulokować w gronie kryminałów milicyjnych.
Warte odnotowania jest to, że Malwina Szczepkowska jest autorką, która potrafi wytworzyć zaskakującą aurę melancholii, osobliwego świata pełnego ciepła, ciekawych interpersonalnych relacji. Nikt tu nie gdzie nie goni, nie narzeka, co dzisiaj w dobie 300 stronicowych kryminałów jest nie możliwe. Reasumując powieść Malwiny Szczepkowskiej z czystym sumieniem można polecić czytelnikom, którzy lubią dobrze napisane, krótkie książki, natomiast wytrawni czytelnicy kryminałów powinni powyższą powieść po prostu znać. Należy jednak zaznaczyć, że nie ma tu grama propagandy, pouczania i towarzyszy, którzy będąc wzorem społecznym udają, że nie piją wódki. Widać też wyraźnie, że autorka kochała teatr, gdyż jak wspomniano powyżej wygląd oraz zachowanie postaci są bardzo szczegółowo opisane.
Trudno też tę powieść zestawić z innymi kryminałami milicyjnymi. Odrobinę klimatem przypomniana świetne kryminały milicyjne Stefana Lemara, a może to tylko złudzenie, bo obie pozycje zostały wydane w podobnych czasach, czyli pod koniec lat pięćdziesiątych. I jeszcze te zdania, które brzmią trochę staroświecko ale jakże pięknie. Tylko polecać i czytać.