Rudzki Jan – 95-16 157/2023

  • Autor: Rudzki Jan
  • Tytuł: 95-16
  • Wydawnictwo: MON
  • Seria: seria Labirynt
  • Rok wydania: 1962
  • Nakład: 30000
  • Recenzent:  Grzegorz Musiałowicz

LINK Recenzja Tomasza Kornasia
LINK Recenzja Mariusza Młyńskiego

„Prawda jest kłamstwem”

Już dawno, dawno tak nie było, bym – zaczynając czytać wieczorkiem książkę z serii kryminalnej – ugrzązł tak, że pociągnąłem całość za jednym pociągnięciem! Trafiłem bowiem na bardzo sprawnie opowiedzianą historię.

Autora, Jana Rudzkiego, pamiętam z „Wilkołaków”, szczególnie zaś ze świetnego opisu ukrywania się w pustym mieszkaniu i znakomicie oddanego nastroju uciekiniera. Czułem się wówczas jakbym sam tam był. Tu również autor mnie nie zawiódł. Sprytnie poprowadzoną historią spowodował po latach zarwanie nocy czytelnikowi. A to duży sukces! Autorowi owemu mogą pozazdrościć „klepacze” tego rodzaju twórczości, wśród których nie brakowało funkcjonariuszy z resortów siłowych PRL-u. Wykorzystywali oni społeczny głód lżejszej literatury. Na ile to było skuteczne propagandowo, nikt raczej nie zbadał. Wszyscy jednak zdajemy sobie sprawę, że peerelowska literatura kryminalna, a w szczególności szpiegowska służyła wiernie socjalistycznej ojczyźnie, zawartym sojuszom i ogólnie rzecz biorąc – celom propagandowym. MON-owska seria szczególnie traktowana była jako środek wzmacniania właściwego przekazu i umacniania ustroju. Stąd później tyle w niej chłamowatych książeczek.

A tu zonk! Historia opisana w „95-16” sięga wojny, podczas której los wiąże ze sobą kilku mężczyzn. Cudem unikają śmierci w zbombardowanym domu. Jeden z nich nie ma ostatecznie później szczęścia. Drugi ma go więcej i jedzie na pomoc temu pierwszemu. Tam spotyka tego trzeciego, ale nie zdąży już zobaczyć się z tym pierwszym. Akcja toczy się na terenie upadającej III Rzeszy, krótko w Polsce, ale głównie w NRF, gdzie powoli odradza się faszyzm, a dawni funkcjonariusze mają się całkiem dobrze i budują wredne nowe Niemcy. Wśród nich sporo jest jednak ludzi zgorzkniałych, zaś wysiedleńców z Ziem Zachodnich ci miejscowi zgorzknialcy za bardzo nie kochają. Podobnie zresztą, jak w latach 90. po zjednoczeniu Niemiec Wessi nie przepadali za biednymi Ossi. Tak na marginesie: co mniej znaczni funkcjonariusze III Rzeszy brali też udział w budowaniu buforowego NRD, acz był to zdecydowanie trzeci garnitur. Tak więc lepkawy duch faszyzmu snuł się nad oboma krajami, mimo że dzieliła je żelazna kurtyna. Jeszcze w latach 80. czuć było jego przytłaczające piętno w NRD, pomimo (a być może przez fakt) narzucenia przez Wielkiego Brata totalitarnego ustroju wschodnim Niemcom.

Do rzeczy: zaletą książki jest misternie i wciągająco poprowadzona akcja, dość ciekawa konstrukcja i nawet całkiem interesujące postacie i ich pokomplikowane wojną losy. Dialogi pomiędzy czarnymi charakterami a bohaterem idealnym są na przyzwoitym (jak na powieść sensacyjną) poziomie, choć chyba nietrudno się z nich domyślić, do jakiego finału może to doprowadzić adwersarzy. Wszak „na Zachodzie sypia noc, czarownice tam gotują zło”, jak śpiewał zespół Perfect w 1981 roku w Opolu. A nasz bohater w obcym kraju musi odegrać rolę szlachetnego, samotnego szeryfa, otoczonego ze wszystkich stron sforą brunatnych wrogów. Ale może i wśród nich znajdą się ostatecznie jacyś sprawiedliwi? Szeryf ów – jak w pewnym westernie – ma do pomocy pijaczynę. Jednak wrogowie nie dadzą uzależnionemu od trunków odegrać znaczącej roli i wysyłają gościa do szpitala. No i przymusowa abstynencja czeka naszego zmarginalizowanego przez brunatnych złoczyńców bohatera…

Z czystym jednak sumieniem polecam obie powieści Jana Rudzkiego. Dziś są one mocno anachroniczne (co w sumie stanowi ich zaletę), za to sporą wartość stanowi ich tło historyczne. Szczególnie opisy nastrojów panujących w sponiewieranych krwawą wojną Niemczech oraz ówczesnych środków technicznych zapisu dźwięku mogą nas zainteresować. A że autor się postarał i miał sporo talentu, wybaczamy propagandową nachalność i zasiadamy do lektury. Jeżeli jednak ktoś musi wstać wcześnie rano, by zarabiać na życie, zdecydowanie odradzam jej rozpoczynanie wieczorem.