Rudzki Jan – 95-16 78/2024

  • Autor: Rudzki Jan
  • Tytuł: 95-16
  • Wydawnictwo: MON
  • Seria: seria Labirynt
  • Rok wydania: 1962
  • Nakład: 30000
  • Recenzent:  Mariusz Młyński

LINK Recenzja Tomasza Kornasia
LINK Recenzja Grzegorza Musiałowicza

Jan Szel, redaktor działu zagranicznego „Trybuny Wrocławskiej” wyjeżdża do Frankfurtu – oficjalnie po to, by napisać reportaż o rozwoju ekonomicznym NRF, a bardziej, żeby w miejscowości Grosswiesen odwiedzić Leona Traube, który przed dwoma miesiącami przysłał mu niepokojący list.

Szel razem z Traubem oraz Amerykaninem Paulem Johnsonem przed piętnastu laty przebywał w obozie koncentracyjnym Wolfsbruck w którym doktor Bruno Schuricke dokonywał eksperymentów na więźniach. U schyłku wojny Traube, Szel i Johnson uczestniczyli w wywozie dokumentacji medycznej z obozu do Grosswiesen; nalot aliantów zburzył jednak miasto, a trzej więźniowie zostali na dwa tygodnie uwięzieni w piwnicy zrujnowanego domu doktora. Teraz zaniepokojony Szel przyjeżdża do miasta i odkrywa, że Traube przed kilkoma dniami się powiesił; podejrzane okoliczności wskazują jednak na to, że to mogło nie być samobójstwo. Prokuratorem w Grosswiesen jest Paul Johnson; kilka lat po wojnie Amerykanie zaproponowali mu zostanie oficerem łącznikowym. Szel wraz z Johnsonem i miejscowym komisarzem policji zaczyna dochodzenie; w pierwszej kolejności trafia na lokalnego pijaka, który twierdzi, że Traubego zabili „oni”, bo dowiedzieli się o zawartości pewnej walizki.

Książka od początku jest bardzo wciągająca, akcja jest potoczysta, a treść jest wiarygodna i łatwa w odbiorze – co z tego jednak, skoro średnio oczytany czytelnik kryminałów błyskawicznie domyśli się jej rozwinięcia i zakończenia? Autor bardzo szybko odsłania wszystkie karty i już niespełna w połowie książki zgadujemy gdzie może się ukrywać doktor Schuricke, kim naprawdę jest Paul Johnson, co znajduje się w walizce z brązowej fibry i kto jest użytkownikiem telefonu o numerze 95-16. Nie oszukujmy się jednak – książka powstała w 1962 roku, kiedy stosunki polsko-niemieckie ulegały systematycznemu pogorszeniu, co zresztą było widać w serii „Labirynt”: kryminałów stylizowanych na angielską klasykę zaczynało być coraz mniej, a powstawało coraz więcej książek o odradzaniu się nastrojów faszystowskich. Ale czy tak było naprawdę? Czy nie chodziło głównie o podsycenie wrogości wobec wiecznego wroga? wszak zastraszonym społeczeństwem łatwiej manipulować. Mamy więc książkę łatwą, dobrze się czytającą i schematyczną: mądry Polak, głupi Niemcy i Amerykanie; czyta się to wszystko lekko ale jeszcze lżej zapomina. A ciekawostką niech będzie fakt, że książkę wydano po ormiańsku i po ukraińsku – w tym drugim przypadku raz jako osobna powieść, a raz jako element antologii wraz z „Wyspą złoczyńców” Nienackiego, „Muszką w białe grochy” Sztaby i książką Mikołaja Kozakiewicza „Vesta nie zna litości”.