- Autor: Niziurski Edmund
- Tytuł: Przystań Eskulapa
- Wydawnictwo: MON, Wydawnictwo LTW
- Seria: Labirynt, Kryminał
- Rok wydania: 1958, 1962, 2010
- Nakład: 20.000 egz. (Warszawa 1962. Wydanie II)
- Recenzent: Marek Okoński
LINK Recenzja Ewy Helleńskiej
LINK Recenzja NN – brak
LINK Recenzja Piotra Kitrasiewicza
LINK Recenzja Mariusza Młyńskiego
Kapitan Trepka – pierwszy polski profiler!
Wszędzie ostatnio festiwale, konkursy, nowe wydania kryminałów, czy retro kryminałów … Jestem w tym raczej na bieżąco i może dlatego na przekór, sięgnąłem do starych wzorców, jakie zresztą są w sferze zainteresowania– mojego i chyba wszystkich członków Klubu MO-rd …
Po wielu latach, przeczytałem ponownie powieść Edmunda Niziurskiego „Przystań Eskulapa”, wydanie z 1962 roku. Nie będę opisywał fabuły powieści, bo akcja podobna do innych kryminałów Niziurskiego, czy pozostałych autorów z tamtych lat.
Dwa morderstwa w środowisku lekarzy, nie takich z przychodni, czy szpitala, ale lekarzy naukowców, badaczy. To już była nowość. Duet dochodzeniowców – młody porucznik MO Paweł Dziarmaga, ambitny ale bez doświadczenia, chcący za wszelką cenę szybko wybić się w pracy, oczekujący poklasku i docenienia w oczach przełożonych.
Jego szefem, na którym chcę się skupić– jest kapitan Kajetan TREPKA. W starszym już wieku, z wielkim doświadczeniem i licznymi sukcesami w pracy śledczej. Metody kpt. Trepki są staromodne, prowadzone według własnych reguł, jakich nie uczą w szkole oficerskiej. Do Trepki pasuje bardziej typ inspektora Scotland Yardu, niż oficera Milicji Obywatelskiej. Zawsze kulturalny, uprzejmy, dystyngowany gentelman. Jest bohaterem odpowiadającym założeniom Niziurskiego, bo jego książki mówią właśnie o ludzkich zachowaniach, reakcjach i psychice przestępców.
Kpt. Trepka w prowadzonych śledztwach stał na pozór z boku, nie chciał brać bezpośredniego, pierwszoplanowego udziału w kierowaniu dochodzeniem. Nawet ostentacyjnie grabił grządki, uprawiał rośliny i wydawać by się mogło, że nic innego go nie interesuje. To jest jednak tylko złudzenie. Bacznie wszystko obserwował, słuchał i wyciągał wnioski. Nie lubił się też dzielić z kolegami swoimi odkryciami i podejrzeniami. Partnerom dawał możliwość samodzielnego zamknięcia śledztwa, co jednak było dla nich trudnym zadaniem.
Styl i sposób prowadzonego śledztwa przez kpt. Trepkę, jego praca polegająca na logicznym myśleniu, dedukcji i typowaniu podejrzanych – to nic innego jak praca współczesnego policyjnego profilera! Trepka nie był przecież milicyjnym wróżbitą. Nie byłoby to „ideologiczne”. Fusologiem też nie, bo nie wróżył z fusów, a opierał się ściśle na materiałach śledztwa i pracy ekipy dochodzeniowej.
Wszędzie pisze się, że Katarzyna Bonda pierwsza wprowadziła do swoich kryminałów nowy typ bohatera, jakim jest profiler! Cóż, można trochę podważać to stwierdzenie… Według mnie, to raczej Edmund Niziurski był pierwszy, tworząc postać kapitana TREPKI ! Takiej nazwy, czy stanowiska – nie znano w czasach PRL-u i nie było takiego etatu w Milicji Obywatelskiej. Biorąc jednak pod uwagę pracę kpt. Trepki, można uznać, że był on pierwszym polskim powieściowym profilerem! Czyli ojcem Huberta Meyera – profilera z powieści Katarzyny Bondy… Meyer Katarzyny Bondy, może być co najwyżej pierwszym powieściowym profilerem w policji … A kpt. Trepka w MO. I wszystko będzie już ideologicznie i politycznie zgodne z duchem czasu…