Korkozowicz Kazimierz – Trzecia rakieta 345/2023

  • Autor: Korkozowicz Kazimierz
  • Tytuł: Trzecia rakieta
  • Wydawnictwo: MON
  • Seria: Labirynt
  • Rok wydania: 1958
  • Nakład: 30000
  • Recenzent: Mariusz Młyński

LINK Recenzja Marzeny Pustułki
LINK Recenzja Roberta Żebrowskiego 

Anzelm Szarotka, starszy księgowy ze Zjednoczenia Budowlanego nr 3 w Kaliszu, przesadnie przesądny i bojaźliwy, prawie sześćdziesięcioletni kawaler przybywa do pensjonatu Funduszu Wczasów Pracowniczych mieszczącego się w zamku w tajemniczej miejscowości.

Już pierwszego wieczora podczas szalejącej burzy wczasowicze snują niesamowite opowieści o duchach i zjawach; przewrażliwiony Szarotka przed pójściem spać widzi za oknem bladą i upiorną twarz. Przebywający w pensjonacie warszawski dziennikarz Oskar Hempel nie traktuje Szarotki jako panikarza, gdyż odkrywa na korytarzu otwarte okno i mokry ślad buta; w swoich notatkach pisze, że „warto szerzej otworzyć oczy, gdyż, kto wie, jakie szydło wylezie z tego worka. Wyraźnie bowiem czuję, jak mnie swędzi mój dziennikarski nos!…”. Wkrótce dochodzi do niepokojących wydarzeń: w podziemiach zamku Szarotka znajduje zwłoki człowieka zza okna, a w położonym niedaleko młynie ginie Jerzy Proca, mechanik z pobliskiego ośrodka maszynowego. W sprawę angażuje się Hempel, a jego sprzymierzeńcem staje się Piotr Brona, opiekun zamkowego sadu, który mówi mu: „Chętnie będę pana uważał za towarzysza w walce, jaką prawdopodobnie przyjdzie nam tu stoczyć”.

To jest książka w charakterystycznym dla Kazimierza Korkozowicza stylu: kameralna sceneria, precyzyjnie opisana i ściśle określona grupa bohaterów, tajemniczość i nawet lekka upiorność: scena przyjazdu Anzelma Szarotki do zamku przypomina mi stare angielski horrory z Vincentem Pricem lub Christopherem Lee. Oczywiście inspiracja klasycznymi angielskimi kryminałami jest wyraźnie widoczna ale nad wszystkim króluje jednak atmosfera groteski. Do czynienia mamy jednak mimo wszystko z kryminałem i dlatego czarny charakter musi się pojawić: i patrząc chronologicznie jest to chyba pierwszy „Labirynt” w którym jest on tak jasno i wyraźnie powiązany z niemieckim wywiadem. A co jest celem zainteresowania Niemców? To już jest tajemnica służbowa – i bardzo dobrze, o wiele bardziej wolę takie niedopowiedzenie niż wykładanie propagandowej kawy na ławę. Czyta się tę książkę dość lekko, akcja toczy się płynnie, a postacie narysowane są wyraziście, może tylko dialogi są miejscami nienaturalnie sztuczne; przede wszystkim jednak jest to dobra rozrywka na lato – a czego chcieć więcej od książki, która ma być właśnie taką rozrywką?