Georges Simenon – Tajemnica komisarza Maigret 118/2023

  • Autor: Georges Simenon
  • Tytuł: Tajemnica komisarza Maigret
  • Wydawnictwo: Iskry
  • Seria: Klub Srebrnego Klucza
  • Rok wydania: 1973, 1980
  • Nakład: 100300 (II wyd.)
  • Tłumacz: Maria Wisłowska
  • Recenzent: Grzegorz Cielecki

LINK Recenzja Iwony Mejzy
LINK Recenzja Mariusza Młyńskiego

Pogłoski o emeryturze Maigreta były stanowczo przedwczesne

„Tajemnica komisarza Maigret” to powieść z dużym przechyłem egzystencjalnym, ale jednocześnie nie tracąca nic z atrybutów typowo kryminalnych. Mało tego, komisarz prowadzi tu dwie sprawy równolegle. Pierwszą, bo mu to zlecono. Drugą, bo czuje moralny imperatyw. Paradoksalnie widać tu pewne zmęczenie Maigreta i pewną skłonność do podsumowań.

Oficjalnym zadaniem Maigreta jest schwytanie bandy, które dokonuje napadów rabunkowych. Idą silne naciski z góry. Dla władz liczy się odbiór społeczny działań policji. Maigret działa pod presją zarówno prokuratury, jak jak sędziego śledczego. I bardzo mu się to nie podoba. Czasy się zmieniają i w strukturze działań aparatu ścigania dochodzi do potężnych przewartościowań. Ktoś taki jak Maigret, człowiek z wieloletnim stażem i znający swoją robotę od podszewki, staje się nagle kimś w rodzaju prostego narzędzia w rękach zwierzchników, którzy często nie mają nawet drobnej części wiedzy i doświadczeń komisarza. Można wręcz odnieść wrażenie, że Maigret zostaje sprowadzony do roli służbowego popychla i chłopca na posyłki. Nic dziwnego, że wspomina o nadchodzącej emeryturze. To ma być już za dwa lata.

Maigret wykonuje z musu polecenia biurokratów, ale tak naprawdę interesuje go druga sprawa, czyli morderstwo. Oto w Lasku Bulońskim znaleziono ciało mężczyzny bez żadnych dokumentów. Zmarł w wyniku zmasakrowania głowy jakimś ciężkim narzędziem, a następnie ciało zostało przetransportowane do Lasku Bulońskiego pod osłoną nocy podrzucone (Tu oczywiście kłania się schemat fabularny wykorzystany kilka lat wcześniej przez Simenona w „Maigrecie i trupie młodej kobiety”. Tam też czymś ciężkim w głowę i następnie przewiezienie ciała daleko poza miejsce zdarzenia, dla zatarcia śladów). Kwestia w tym, że Maigret znał denata, gdyż przed laty zetknął się z Cuendetem, a nawet raz go aresztował. To samotny włamywacz, żyjący na uboczu i tylko raz na jakiś czas włamujący się do mieszkań bogatych mieszczan. Potem znowu gdzieś znika. Maigret myśli o nim bardziej jako o człowieku, niż przestępcy. Można nawet stwierdzić, że jest tu pewna doza sympatii. Dlatego rozwiązanie tej zagadki jest dla Maigreta ważniejsze, niż jacyś tam rabusie napadający na pracowników banków zmierzających z utargiem. To śledztwo, mimo że obfitujące z mocne zdarzenia – np. strzelanina i śmierć jednego z bandytów, Maigret traktuje z oficjalną oschłością. Choć trzeba powiedzieć, że mamy tu rzadki przypadek zasadzki, w której Maigret osobiście używa broni. Nic to jednak. Maigreta interesuje przeszłość Cuendeta. Trafia do jego matki, następnie do kobiety z którą Cuendet pomieszkiwał. Ale nadal daleko jesteśmy od tajemnicy tego człowieka, która powoli staje się także tajemnicą komisarza. Pewne sprawy należą do przeszłości i powinny tam pozostać, zdaje się mówić komisarz Maigret. W sprawie Cuendeta działa nieoficjalnie, bo formalnie śledztwo podlega komisarzowi Fumelowi, które Maigret zna zresztą niemal od początku swojej kariery.

Maigret dużą czułością darzy prostytutki. Do Olgi (związanej nieco z Cuendetem) zwraca się per „moje dziecko”. Widząc ja nieco później na ulicy idącą z kimś po rękę, uśmiecha się. Następnie pojawia się Rozalia, która „karierę rozpoczęła jako dziewczyna lekkich obyczajów”. Kobieta jest znana jako „Piękna Rozalia” i okazuje się, że to w pewnym sensie także stara znajoma Maigreta. Dobija już do pięćdziesiątki, ale „wciąż jeszcze była apetyczna, pulchna różowa, a języka używała ta samo soczystego i pulchnego jak dawniej”.

Cóż, Paryż to wielka metropolia i można tam znaleźć absolutnie wszystko, a nawet oddać się szaleństwu i rozpuście. By nie być gołosłownymi zacytujmy: „Niektórzy mężczyźni mają taki zwyczaj, że jak tylko przyjadą do Paryża, to od razu ściągają z palca obrączkę”.

Cały czas uzupełniamy wiedzę o Maigrecie. Oto w nocy powracają wspomnienia z dzieciństwa. Dowiadujemy się, że jako dziecko inspektor służył do mszy i zdążał do kościoła na szóstą rano, niezależnie od pory roku. Z kolei o pani Maigret dowiadujemy się, że pochodzi z Alzacji. To w ogóle niesamowita kobieta, która zdaje się żyć życiem męża i o nic nie dopytuje. Na jedno spojrzenie reaguje natychmiastowo, sięgając po butelkę ze śliwowicą, co nas nie zaskakuje, bo wiemy że trunek ten stoi w kredensie i musi być na podorędziu. Natomiast zupełnie zwala nas z nóg fakt, że w pewnej chwili dobywa…nalewkę morelową.

„Tajemnica komisarza Maigret” została ukazała się w roku 1961. A zatem komisarz Maigret winien przejść na emeryturę w 1963. Tymczasem ukazało się jeszcze 18 (sic!) powieści z Maigretem. Coś się tu więc nie zgadza. Chyba tylko Klubowicz Mariusz Młyński jest w stanie wyjaśnić te zawiłości. Moim zdaniem jest to pewna niefrasobliwość Simenona, choć nie zdziwię się, jeżeli bardziej rygorystyczny czytelnik nazwałby to niechlujstwem. A może po prostu Maigret odsuwał emeryturę tak długo, jak się da.

Pierwsze polskie wydanie ukazało się w roku 1973 w Klubie Srebrnego Klucza, drugie wydanie w tej samej serii, w roku 1980 (łącznie 200 tys. nakładu). Korzystałem z drugiego. Format nieco mniejszy i klej słaby. Do tego stopnia, że książka rozpadła się w trakcie lektury. Cóż, czasem kartkowanie i powrót do poszczególnych stron, bywa dla druków z PRLu morderczy.