- Autor: Georges Simenon
- Tytuł: Sprawa Saint-Fiacre
- Wydawnictwo: TAiWPN Universitas Kraków
- Rok wydania: 2006
- Recenzent: Grzegorz Cielecki
Śmierć nie lubi się spóźniać
Komisarz Maigret przybywa do miejscowości Saint-Fiacre. Tu się urodził i spędził lata pacholęce, ale dawno nie zaglądał. Był oczywiście na pogrzebie ojca. Tym razem przybywa w sprawie zapowiedzianego morderstwa. Mianowicie w oznaczonym dniu ma umrzeć ktoś w kościele, podczas pierwszej mszy.
Brzmi to jak makabryczny żart. Jednak inspektor przyjeżdża i udaje się na wskazaną w anonimie mszę. Zapewne na postępowanie Maigreta działają w dużej mierze pobudki prywatne. To tu jego ojciec – poznajemy jego imię – Ewaryst – pracował przez 30 lat jako zarządca zamku.
W dzieciństwie Maigret służył do mszy właśnie w tym kościele, gdzie ma nastąpić zbrodnia. Wspomnienia z dzieciństwa niejednokrotnie powracają w myślach inspektora. Choćby w „Tajemnicy komisarza Maigret” (118/2023). Był chłód, wczesny poranek, a trzeba było iść do kościoła.
Między siódmym a dziesiątym rokiem życia sam zdążałem – podobnie jak Maigret – na niedzielne msze, do sąsiedniej wsi. Miałem o tyle dogodniej, że rowerem. Był do drewniany zabytkowy kościół, w miejscowości Stara Wiśniewka, należącej wówczas do województwa pilskiego. Tyle osobistej dygresji.
Tym razem mamy taki opis: „Rozejrzał się wokół. W niewzruszonej scenerii trzydzieści lat nie zmieniło najmniejszego szczegółu. Dzbanuszki wisiały na tym samym miejscu, a ornat, podobnie jak sukienka i komża ministranta były przygotowane do następnej mszy”. Ta na poły filozoficzna refleksja o stałości i niezmienności świata zostanie za chwilę unieważniona przez zbrodnię.
Maigret ma w tej powieści 42 lata i wspomina się, że nabrał ciała. Nic dziwnego, że ta literacka postać znalazła (poza innymi aktorami) znakomitego odtwórcę w osobie Jeana Gabina, który zagrał inspektora Maigret między innymi w ekranizacji „Sprawy Saint Fiacre” (1959). Polski tytuł brzmiał „Śmierć na klęczkach”. Film jest dostępny w Internecie, polecam. Są spore różnice między wersją literacką, a filmową.
Wracając do powieści. Maigret udaje się na mszę, w trakcie której umiera na serce hrabina de Saint-Fiacre. Komu mogło zależeć na uśmierceniu staruszki i dlaczego informował Maigreta o tym, co ma nastąpić. Cóż takiego na tyle wzburzyła hrabinę, że nagle zmarła i to niemal na oczach inspektora oraz grupki innych uczestników mszy. Trop wiedzie do modlitewnika, w którym umieszczono specjalnie spreparowany wycinek prasowy. Miał on wywrzeć śmiertelne wrażenie na hrabinie. Inspektor Maigret, jak to zwykle on, zaczyna się bacznie przyglądać osobom z kręgu hrabiny – jest tu obecny zarządca zamku, jego syn, ksiądz, przybyły niebawem syn hrabiny-utracjusz, wreszcie pewien żigolak – przyjaciel hrabiny. Nikt tu nie ma do końca czystego sumienia i w zasadzie każdy może być podejrzany. Postępując w ślad za Maigretem zbliżamy się do rozwiązania zagadki, ale Simenon do końca trzyma asa w rękawie.
„Sprawa Saint-Fiacre” należy do wczesnych dzieł o Maigrecie, książka powstała w roku 1932, kiedy to ten bohater Simenona jeszcze się konstytuował. Tu działa w zasadzie w pojedynkę i nie poznajemy jego kumpli z oddziału. Intryga zaś wydaje się nazbyt wydumana i powieść ta znacznie ustępuje późniejszym Maigretom. Całe szczęście na osłodę wydawnictwo Uniwersitas okrasiło książkę rysunkami Sepielaka (sic!). W tej edycji ukazało się 6 tytułów z Maigretem. Mają one nieco większą objętość niż te innych wydawnictw (tu na przykład 172 str.) z uwagi na węższą linię tekstu i pozostawienie wolnego miejsca z boku każdej stronicy, by na niektórych z nich umieszczać rysunki, zwykle pojedynczych postaci. Ilustrowane Maigrety to rzadkość i dodatkowy przymiot, wzbogacający lekturę.