Georges Simenon – Niepokoje komisarza Maigreta 220/2023

  • Autor: Georges Simenon
  • Tytuł: Niepokoje komisarza Maigreta
  • Wydawnictwo: Iskry
  • Seria: Klub Srebrnego Klucza
  • Rok wydania: 1970
  • Tom 42
  • Przekład: Teresa Jackowska
  • Recenzent: Mariusz Młyński

Komisarz Maigret wracając z międzynarodowego kongresu policji w Bordeaux postanawia odwiedzić Juliana Chabota, starego przyjaciela ze studiów, a obecnie sędziego śledczego w małym miasteczku Fontenay-le-Comte. Przyjazd komisarza zbiega się w czasie z dwoma morderstwami w miasteczku: statecznemu obywatelowi i wdowie rozbito głowy tępym narzędziem.

Gdy nazajutrz w identyczny sposób ginie miejscowy pijak Chabot niemalże wymusza na Maigrecie zaangażowanie w rozwiązanie sprawy. Komisarz odkrywa, że w miasteczku istnieje swoista walka klas: z jednej strony jest lokalna elita, jak lekarze czy sędziowie, a z drugiej ludzie z ulicy; wrogość między dwoma grupami wyraźnie widać w postawie lewicującego nauczyciela, który wprost mówi, że oskarża młodego lekarza, bo go nienawidzi. Atmosfera w miasteczku jest bardzo napięta, sytuacja grozi linczem, a mieszkańcy wystawiają obywatelskie patrole – w takich okolicznościach Chabot postanawia aresztować lekarza; wszyscy czują zażenowanie, bo wiedzą, iż „kierują się nie poczuciem sprawiedliwości, ale strachem przed opinią publiczną”.

Ten „Maigret” wyróżnia się na tle innych gęstą, niepokojącą atmosferą; komisarz przygląda się śledztwu w którym twarde i logiczne dowody niemalże przegrywają z ludzką niechęcią i małomiasteczkową psychozą. Ale poza mroczną intrygą zauważyłem tu coś innego: jestem ciekaw, czy gdyby czytać „Maigrety” chronologicznie – co po polsku jest, niestety, niemożliwe, gdyż spośród tytułów z lat trzydziestych i czterdziestych wydano na razie około 40% – to czy nie okazałoby się, że komisarz właśnie tu zaczyna uważać się za starego i myśleć o emeryturze – wracając z kongresu stwierdza, że zaproszono tam samych młodych policjantów, którzy byli dla niego mili i traktowali jak starszego pana. Widać więc, że Simenon dość swobodnie traktował wiek Maigreta, skoro pisał o nim jeszcze przez 20 lat. Poza tym mamy tutaj kilka innych ciekawostek: nie pojawia się tutaj żaden inspektor z brygady komisarza, a praktycznie cała akcja dzieje się poza Paryżem, z którego komisarz bardzo niechętnie wyjeżdża – swoją drogą, w Fontenay-le-Comte cały czas była podła pogoda: deszcz „przestał być tylko deszczem”, wiatr „zamienił się w istną złośliwość żywiołów” i Maigretowi, sponiewieranemu przez zimę „przyszła nagle do głowy myśl o bestii, która broni się przed śmiercią i do ostatniego tchu usiłuje kąsać”, a po powrocie do pogodnej stolicy dobrze było usłyszeć głos żony, poczuć zapach własnego mieszkania i wykąpać się we własnej wannie. No właśnie, a czy w ten sposób Maigret sam nie stawia się w sytuacji podobnej do tej, jaką zastał u Chabota: elitarny Paryż i prowincjonalna reszta Francji? Tak czy owak warto znaleźć w kieszeni parę złotych i sięgnąć po tę książeczkę.