- Autor: Georges Simenon
- Tytuł: Maigret w pensjonacie
- Przekład: Elżbieta Geyer
- Wydawnictwo: C&T
- Seria: Maigret (tom 37)
- Rok wydania: 2010
- Recenzent: Mariusz Młyński
Komisarz Maigret jest „chwilowo kawalerem” – jego żona dwa dni temu wyjechała do Alzacji do chorej siostry. Maigret nie może sobie znaleźć miejsca, nie może się zdecydować, czy iść do kina czy do bistro na szklaneczkę calvadosu, dom wydaje mu się pusty… i wieczorem dowiaduje się, że inspektor Janvier, człowiek z jego brygady został postrzelony w płuco.
Janvier miał nocny dyżur podczas którego obserwował pensjonat w którym od czterech miesięcy mieszka Emile Paulus, sprawca napadu na nocny lokal „Bocian”. Maigret postanawia samemu zamieszkać w pensjonacie i szybko odnajduje ukrywającego się Paulusa ale nie jest przekonany, że to właśnie on postrzelił inspektora; o wiele więcej daje mu obserwacja domu naprzeciwko pensjonatu, a zwłaszcza okna z miedzianym wazonikiem na parapecie.
To jest typowy, standardowy „Maigret”, ani lepszy ani gorszy od innych; akcja jest dość statyczna ale wyrazista, dialogi konkretne i treściwe, a postacie intrygujące. Wyróżnia tę powieść to, że nie pojawia się tu osobiście żona komisarza, jest obecna tylko w rozmowach telefonicznych. Ciekawa jest też sceneria książki – pensjonat jest swojego rodzaju małym światkiem zamieszkałym przez różne typy ludzi. A sam komisarz niczym nie zaskakuje – wciąż jest metodyczny, cierpliwy i wyrozumiały; odzywa się też w nim tęsknota za ojcostwem, kiedy przesłuchuje trochę dziecinnego Paulusa. Jednak przede wszystkim książka jest klarowna i zwięzła; na trochę ponad 140 stronach mamy rzeczową treść, nie ma jałowej paplaniny i bezużytecznego zapychania stron. Krótko mówiąc: warto spędzić z tą książką chwilę czasu.
To jeden z pierwszych „Maigretów” wydanych w wydawnictwie C&T i dlatego jest to „gazetowiec” – właśnie w tłumaczeniu Elżbiety Geyer ta książka ukazała się w trzech dziennikach w latach 1970 i 1971. A filmów na podstawie tej powieści powstało pięć ale same tradycyjne – dwa francuskie, a po razie angielski, holenderski i japoński.