- Autor: Georges Simenon
- Tytuł: Maigret i widmo
- Przekład: Eligia Bąkowska
- Wydawnictwo: Czytelnik
- Ttom 62
- Rok wydania: 1993
- Recenzent: Mariusz Młyński
Inspektor Charles Lognon zostaje postrzelony przed jedną z kamienic; jego koledzy mówią, że od dwóch tygodni wyglądał tak, jakby szykował wszystkim jakąś niespodziankę. Komisarz Maigret i inspektor Lapointe dowiadują się, że Lognon nocami odwiedzał młodą kosmetyczkę Marinettę Augier; lekko zszokowany komisarz początkowo podejrzewa, że inspektor chciał się na chwilę oderwać od chorej żony ale szybko stwierdza, że Lognon musiał prowadzić jakąś obserwację.
Dozorczyni twierdzi, że dziewczyna po strzelaninie zniknęła, a inspektor zanim zemdlał powiedział „widmo”. Naprzeciwko domu przed którym postrzelono Lognona mieszka Norris Jonker, holenderski kolekcjoner obrazów; Maigret dowiaduje się, że do domu Jonkera przyjeżdżało swego czasu wiele „tak zwanych kobiet lekkiego autoramentu”. Komisarz odwiedza Jonkera w jego domu i odkrywa tam tajemniczy pokój z żelaznym łóżkiem, zamkiem na zewnątrz i graffiti na ścianach; choć Maigret „nacierał ostro, aby wyprowadzić przeciwnika z równowagi”, to nie przekonały go tłumaczenia Jonkera i jego żony – i dopiero poznanie jej przeszłości posuwa sprawę do przodu.
Treść tej niepozornej książeczki niczym nie zaskakuje – metodyczne śledztwo, galeria intrygujących postaci, ciekawe dialogi. Ale jest kilka elementów wyróżniających ją spośród innych – niezrównana, wręcz fanatyczna strona www.trussel.com podaje, że jest to jedyna powieść licząca siedem rozdziałów; pozostałe „Maigrety” mają średnio dziewięć. Poza tym wychwyciłem tutaj dużo ciekawostek: widzimy silną więź komisarza z żoną – zawsze była ona silna ale tutaj czytamy, że komisarz „nigdy nie mówił jej po imieniu, ona także nie zwracała się tak do niego. Bo i po co, skoro w pewien sposób czuli się jedną osobą”. Świetna jest wypowiedź komisarza, kiedy Jonker mówi do niego „nie jest pan kolekcjonerem” – Maigret odpowiadając „kolekcjonuję ludzi” pokazuje, że zawsze starał się do każdej sprawy podchodzić indywidualnie, analizować ludzkie postępowanie czy po prostu poszukiwać prawdy. Oczywiście, pojawia się też niefrasobliwość Simenona w kwestii wieku komisarza: Jonker ma 64 lata, Maigret mówi, że jest niewiele młodszy, a za chwilę mówi, że w policji jest 28 lat – czyżby został policjantem dopiero po trzydziestce? mi wychodzi, że rozpoczął policyjną karierę mając 22 lata; sam zresztą mówił kiedyś doktorowi Pardon, że studiował medycynę ale po śmierci ojca rzucił studia i wstąpił do policji. Ciekawe jest też to, że nie jest do końca wyjaśnione jak pojawiła się jedyna w tej książce ofiara śmiertelna: czy powiesił się na łańcuchu od spłuczki czy ktoś mu pomógł. Pojawiają się też znane już postacie: nadinspektor Pyke ze Scotland Yardu pojawił się po raz pierwszy 14 lat wcześniej, kiedy przyjechał do Paryża, by zapoznać się z metodami pracy Policji Kryminalnej „i był zdziwiony przekonawszy się, że Maigret żadnej metody nie ma”; tutaj pojawia się po raz ostatni. Ostatni raz pojawia się też inspektor Lognon; zawsze pokazywany był jako rzetelny, solidny, wytrwały i żądny sukcesu ale pechowy policjant, który marzył o samodzielnym rozwiązaniu śledztwa – i tutaj spełnia się jego marzenie: w dziennikach ukazuje się fotografia nie Maigreta, lecz jego. Mamy więc wszystko, czego oczekiwaliśmy – jedyne, co razi, to nie wiadomo po co spolszczone imiona bohaterów; mamy więc Franciszka, Karola i Henryka, a zamiast Jean-Claude’a mamy Jana Klaudiusza. Jako swoistą ciekawostkę można też uznać fakt czterech ekranizacji tej książki: jedna japońska, jedna holenderska, jedna francuska ale rozgrywająca się w Helsinkach i tylko jedna klasyczna. Tak czy inaczej 125 stron tekstu można przełknąć podczas jednej podróży pociągiem – i nie będzie to czas zabity.