Georges Simenon – Maigret i trup młodej kobiety 113/2023

  • Autor: Georges Simenon
  • Tytuł: Maigret i trup młodej kobiety
  • Wydawnictwo: Iskry
  • Seria: Klub Srebrnego Klucza
  • Rok wydania: 1990
  • Tom: 45
  • Recenzent: Grzegorz Cielecki

LINK Recenzja Mariusza Młyńskiego

Zdaniem byłej burdelmamy

Komisarz Maigret kończy przesłuchania grupy rzezimieszków, którzy robią dziury w ścianach budynków. Wandale i włamywacze w jednym. Komisarza męczy ten temat i wydaje się też, że nie jest to sprawa godna jego rangi. Dlatego, mimo zmęczenia, postanawia sprawdzić co to też za trup młodej kobiety, zgłoszony drogą służbową. Nie przeszkadza mu wcale, że sprawa ma miejsce na terenie innego komisariatu.

I trudno się Maigretowi dziwić. Każdy wolałby dokonywać oględzin trupa młodej kobiety, leżącego na ulicy, w znoszonej wieczorowej sukni i bez jednego pantofelka na szpilce, niż zajmować się trupem w kanale, czy kloszardem., co też się wszak w karierze zdarzało. W końcu służba. Wracając do trupa dziewczyny, Wszystko wskazuje na to, ze ciało musiało być tu przeniesione już po dokonaniu zbrodni. Dodajmy, zbrodni przy użyciu jakiegoś ciężkiego tępego narzędzia.

W ten sposób, wraz z inspektorem Maigret, rzucamy się w paryskie zaułki, w świat ciemnych uliczek, podejrzanych lokali i pełnych ludzkich tajemnic kamieniczek. Maigret współpracuje szczególnie z jednym ze swoich podwładnych – Janvierem. Chyba najbardziej go lubi ze swoich ludzi, gdyż Janvier towarzyszy mu najczęściej. Panowie pamiętają, by w czasie śledztwa wstąpić na zupę cebulową oraz , by raz na jakiś czas, ale w miarę systematycznie, przepłukać gardła szklaneczką czerwonego wina.

Pierwszy na miejscu zbrodni był miejscowy policjant, komisarz Longon, określany tu jako Fajtłapa, gdyż miał notorycznego zawodowego pecha, mimo starań (zainteresowanych bliższym poznaniem Lognona i jego wiecznie zrzędzącej żony zapraszam do lektury recenzji książki „Maigret i gangsterzy” – tam Lognon nosi przydomek Pechowiec). Zachowuje się tu i tam podobnie. Po pierwsze jest niepocieszony, że odbiera mu się prowadzenie sprawy, po drugie cały czas ma skłonność to znikania i prowadzenia zadań na własna rękę. A przecież robota policyjna, to praca zespołowa, co ciągle Maigret podkreśla.

Pierwszy trop wiedzie do sklepu i wypożyczalni sukien. Okazuje się, że Madame Irena (kobieta z bujną przeszłością i stosowną kartoteką) obsługuje całe hordy rozmaitych panien, które na gwałt potrzebują stroju na wieczór. W tej grupie była także denatka. Dziewczyna mogła mieć około 20 lat i nie wszystko wskazywało na to, by miała trudnić się najstarszą profesją świata. Stąd wątpliwość Maigreta w rozmowę z madame Ireną: „- Nie wydało się Pani, że ona jest inna niż wszystkie klientki? – One zawsze zaczynają od tego, że są inne. Po kilku miesiącach wszystkie są jednakowe”. Czyż życie w ogóle nie stanowi, w dużej mierze, gry pozorów, zdaje się twierdzić Georges Simenon (sięgamy tu do zagadnień niemal filozoficznych). Wreszcie udaje się ustalić, że zamordowana dziewczyna to niejaka Ludwika Laboine, ale to niewiele zmienia. Była cicha, zamknięta w sobie, nikomu się nie zwierzała.

Penetracja środowiska okolicznych prostytutek (Longon twierdzi, że zna prawie wszystkie ze swojego rejonu !!!) niewiele przynosi. Trzeba szukać w przeszłości ofiary, co daje możliwość dalszych ciekawych obserwacji obyczajowych. Matka hazardzistka i osoba jakby z innej planety. Co do ojca, to okazuje się on międzynarodowym oszustem, naciągającym bogatych jeleni na grubszą kasę. Posługuje się rozmaitymi tożsamościami, i tu ciekawostka: „Włada biegle francuskim, angielskim, niemieckim, holenderskim, włoskim i hiszpańskim. Trochę polskim. (tak jest !!!). Już go lubię, problem w tym, że gość rozpłynął się w powietrzu. Może pojechał do Polski i tam działa?
Jest jeszcze jedno polonicum, ale nie mogę go zdradzić, by nie psuć przyjemności z lektury.
„Maigret i trup młodej kobiety” napisany jest z dużym szwungiem i wigorem. Powieść ukazała się w roku 1954, a zatem w najlepszych latach działania komisarza Maigret i nic dziwnego, że Simenon pokazuje tu świetną formę. Jest to tom 45 cyklu.

Maigret tradycyjnie wpada w czasie śledztwa do domu, by się przespać i coś zjeść. W nocy nawet wychodzi do kredensu po kieliszek śliwowicy. Natomiast w trakcie jednej z rozmów z żoną dowiadujemy się o ciotce Cecylii, której (stety albo niestety ) Maigret nie zdążył poznać.

Książka cieszyła rekordową poczytnością w Polsce, skoro miała aż trzy wydania w Klubie Srebrnego Klucza (1969 – 50 tys. egz., 1981 – 100 tys. egz., 1990 – 30 tys. egz.). Korzystałem z tego ostatniego, z lakierowaną okładką, co się zdarzało w późnych Kluczykach. Ponadto w roku 2000 powieść wznowiło wydawnictwo L&L. Można również przypuszczać, że niebawem ukaże się kolejne wydanie, bowiem wydawnictwo C&T publikuje, po raz pierwszy w Polsce, kompleksowo całą serię.