Georges Simenon – Maigret i porządni ludzie 320/2023

  • Autor: Georges Simenon
  • Tytuł: Maigret i porządni ludzie
  • Cykl: Komisarz Maigret (58)
  • Wydawnictwo: C&T
  • Rok wydania: 2016
  • Przekład: Krystyna Szeżyńska-Maćkowiak
  • Recenzent: Grzegorz Cielecki

LINK Recenzja Mariusza Młyńskiego

Trup w eleganckiej dzielnicy i Polak o nazwisku, którego nie da się wymówić

Rene Josselin zginął we własnym mieszkaniu, we własnym pokoju, we własnym fotelu. Został zastrzelony. A wszystko wydarzyło się w szacownej rodzinie zamieszkałej w porządnej kamienicy. Jak więc taka zbrodnia w ogóle mogła się wydarzyć. Na to pytanie musi odpowiedzieć komisarz Maigret.

Kryminał tyleż dla Georgesa Simenona typowy, co demitologizujący utrwaloną pozycję paryskiego mieszczaństwa.

Czyżby biednego Rene kropnął ktoś z rodziny lub najbliższych znajomych. Wiele na to wskazuje, to w kamienicy jest oczywiście dozorczyni, która wszystko wie, widzi i słyszy. Nikt obcy nie mógłby niepostrzeżenie wejść, zabić, a następnie wyjść.

Wszystko dzieje się w dzielnicy Montparnasse i okolicach. Maigret po dokonaniu oględzin miejsca zbrodni udaje się wraz z policyjnym lekarzem i komisarzem Lapointem do pobliskiego baru, gdzie panowała tak bardzo lubiana przez komisarza atmosfera: „Przy ladzie stara kwiaciarka piła wzmocnioną kawę, której silny rumowy zapach unosił się w powietrzu. – Dla mnie wódka z wodą – zamówił Maigret. Lekarz lekko się zawahał. – Cóż, poproszę o to samo. – A ty, Lapointe? – Ja też, szefie. – Czyli trzy wódki z wodą”. No tak, teraz można spokojnie zająć się omawianiem sprawy. Tu oczywiście na myśl przyszła mi słynna scena z serialu „07 zgłoś się”, kiedy to tuż po wyjściu z Komendy Stołecznej Milicji Obywatelskiej porucznik Borewicz jest zachęcany do pójścia na wódkę. Odpowiada wówczas (cytuję z pamięci) „oficer milicji, na wódkę, w godzinach pracy? Z największą przyjemnością”. Jakaż różnica między Maigretem, a Borewiczem. Maigret przecież każdego dnia coś popija w godzinach pracy. Ale zwróćmy także uwagę, że to 58 tom Maigreta i z wiekiem komisarz coraz częściej skłania się ku alkoholom twardym. Nie tak dawno, przy sprawach gangsterskich polubił whisky. Oczywiście ciągle przełamuje szklaneczkami piwa, natomiast wszystko to dzieje się ze stratą dla calvadosu, który wcześniej należał do ulubionych trunków Maigreta.

W toku śledztwa trzeba zakrzątnąć się wokół żony, córki i zięcia ofiary, a także jego dawnych współpracowników z firmy. Maigret prowadzi kolejne rozmowy, ale trafia na mur niemożności. Szybko uświadamia sobie, że w gęstym powietrzu rodzinnych relacji jest jakaś tajemnica i tylko jej wyświetlenie pozwoli wyjaśnić sprawę i dopaść mordercę. A może to jednak ktoś z zewnątrz? Dozorczyni wszak zaklinała się, że w krytycznych godzinach wchodził ktoś podając, że zmierza do państwa Aresco, tylko, że nigdy tam nie dotarł.

„Maigret i porządni ludzie” utrzymuje się w mocnej średniej Simeona, ale fabularnie nie ma tu nic nowego. Ot, kolejna kryminalna opowieść, wariantywna wobec niejednej wcześniejszej (przynajmniej jeżeli chodzi o miejsce zbrodni i sposób jej popełnienia). Jest natomiast mocny wątek polski, traktowany tu oczywiście jako marginalny ozdobnik. No, ale nie dla polskiego czytelnika. Oto inspektor Lucas zajmuje się sprawą przerażającej jatki w jakieś paryskiej norze i wątek ten marudzi w tle głównej opowieści. „Wszystko rozegrało się między Polakami, w norze nieopodal Porte Parole. Mieszkał tam gość imieniem Stefan, niestety jego nazwisko było nie do wymówienia” – czyżby Brzęczyszczykiewicz? Stefan gnieździł się z kobitą oraz czwórką dzieci. Z tym, że jedynie dwoje dzieci było Stefana, a pozostała dwójka miała za ojca niejakiego Majewskiego, którego kobita Stefana była także ślubną Majewskiego. Z tym, że Majewski jakiś czas temu oddalił się w kierunku nieznanym. A teraz wrócił nagle i chciał zostać. Tego z kolei nie mógł znieść Stefan, zaopatrzył się w rzeźnicki nóż i zaszlachtował Majewskiego kilkoma ciosami. Niestety nie znamy postawy kobiety żyjącej na przemian ze Stefanem oraz Majewskim. Wiemy natomiast, że była piękna. A zatem pozytywny akcent też mamy, choć niestety obraz Polaków u Simenona jest na ogół dość odpychający. Mieliśmy już Polaka gangstera oraz Polkę służącą, która prowadziła się w sposób jeszcze bardziej skomplikowany, niż nasza rodaczka z tej tu powieści (zachęcam do lektury moich poprzednich recenzji maigretowskiego cyklu). No, ale to tylko ozdobniki. „Maigret i porządni ludzie” ukazuje brak złudzeń komisarza dla kondycji ludzkiej. Pod pozorami świata, w którym wszystko jest w porządku ukrywa się brutalna prawda. Świat jest nie porządny i nic nie można z tym zrobić