- Autor: Georges Simenon
- Tytuł: Maigret i człowiek z ławki
- Wydawnictwo: Czytelnik
- Rok wydania: 1957
- Nakład: 30185
- Tom 41
- Przekład: Jadwiga Dutkiewicz
- Recenzent: Mariusz Młyński
W ślepej uliczce między dwoma sklepami policja znajduje zwłoki Ludwika Thoureta, wicedyrektora firmy handlowej; zarówno policjanci jak i żona denata są zdziwieni tym, że ma on żółte buty i czerwony krawat.
Maigret rozpoczyna śledztwo i szybko stwierdza, że firma w której pracował Thouret od trzech lat nie istnieje; kilka osób twierdzi również, że widziały Thoureta siedzącego na ławce w parku w godzinach pracy, a jubiler mówi, że kupował on u niego pierścionek dla kobiety z lisem na szyi. Monika, córka Thoureta, wie, że ojciec już od trzech lat nie pracuje ale wie też, że skądś pieniądze ma; postanawia zatem razem z narzeczonym szantażować ojca, żeby zachować tajemnicę przed matką. Sprawa wyjaśnia się, gdy Maigret odkrywa, kto kupił nóż, którym zamordowano Thoureta.
To pierwszy „Maigret” wydany w powojennej Polsce i miało to miejsce w 1957 roku – w ogóle był to chyba przełomowy czas dla kryminałów: pierwszy Maigret, pierwszy Mason, pierwszy Marlowe, pierwszy Szczęsny, pierwszy Srebrny Kluczyk. A już sama książka, jeśli chodzi o intrygę, nie wyróżnia się niczym nadzwyczajnym: morderstwo, metodyczne śledztwo w paryskich zaułkach, bezpruderyjne postacie, empatyczny komisarz częstujący przesłuchiwanych koniakiem i finałowa kolacja u boku pani Maigret. Jest jednak w tej książce kilka elementów, których wcześniej nie widziałem: przede wszystkim komisarz mówi, że miał córkę, która zmarła – już wcześniej można było dostrzec w niektórych powieściach tęsknotę komisarza za ojcostwem; mówi też, że nie miał matki – francuska Wikipedia podaje, że zmarła ona przy porodzie drugiego dziecka, kiedy mały Jules miał osiem lat. Mamy też kilka nawiązań do wcześniejszych książek: najwyraźniejsze jest do „Znajomej pani Maigret”; pojawia się też nowy inspektor w brygadzie komisarza, Korsykanin Santoni, który pojawia się tylko w tej powieści. Ogólnie jest więc nieźle, można tę książkę przeczytać bez poczucia straconego czasu, choć muszę przyznać, że jest dość trudna do upolowania. A na deser taka ciekawostka: zekranizowano tę powieść aż sześć razy: dwa razy tradycyjnie po francusku, raz po angielsku pod tytułem „Morderstwo w poniedziałek”, raz po japońsku, a dwa razy po rosyjsku – w 1973 Maigreta zagrał Boris Tenin i ten film wygląda mi na spektakl telewizyjny, bo trwa aż dwie i pół godziny; w 1991 roku komisarzem był Michaił Daniłow i było to jego jedyne zmierzenie się z tą rolą.