Dor Marcin – Major opóźnia akcję 139/2023

  • Autor: Dor Marcin
  • Tytuł: Major opóźnia akcję
  • Wydawnictwo: Iskry
  • Seria: Klub Srebrnego Kluczyka
  • Rok wydania: 1970
  • Nakład: 50257
  • Recenzent: Robert Żebrowski

LINK Recenzja Krzysztofa Kozłowskiego

Kto zabił doktora Storda?

Nie ma to jak sięgnąć sobie – do poczytania – po książkę z „Kluczyka”. Format nie za mały i nie za duży, wielkość druku w sam raz, okładka ciekawa z wyglądu i z treści (na tej z tyłu mamy informację o powieściach nagrodzonych w konkursie Komendy Głównej MO i Wydawnictwa „Iskry”: „Akcja „Chirurg””, „Bardzo dużo pajacyków”, „Zbrodniarz, który ukradł zbrodnię”. „Strzały w schronisku” i „Czas zatrzymuje się dla umarłych”). Ale jeśli do tego egzemplarz jest lekko znoszony (co wskazuje, że był nie raz czytany, ale i dobrze przechowywany), jego kartki przyżółknięte, lecz bez zagiętych rogów, podkreśleń, czy poplamień (co świadczy o kulturze czytelniczej) i z charakterystycznym zapachem (półwiecznej książki) to mam już wszystko, co niezbędne do miłego rozpoczęcia lektury.

Powieść liczy 152 strony, a jej cena okładkowa to 15 zł. Narracja jest prowadzona naprzemiennie – część w pierwszej osobie czasu przeszłego, a część w trzeciej osobie czasu teraźniejszego (bardzo rzadko spotykany zabieg, o ile w ogóle gdzieś spotykany). Marcin Dor to nikt inny jak Aleksander Minkowski (1933-2016) – pisarz, reportażysta, scenarzysta filmowy i tłumacz. Jest autorem m.in. takich książek jak: „Szaleństwo Majki Skowron” i „Gruby” oraz – jako Dor – kryminału „Zabójstwo Thomasa Jonesa” i – jako Adrian Czobot (wspólnie z Władysławem Krupką) – „Skok śmierci” (oba wydane w „Ewie”), scenariusza spektaklu telewizyjnego o tematyce szpiegowskiej pt. „Przyznaję się do winy” oraz przekładu powieści Wila Lipatowa – do scenariusza Teatru Telewizji – pt.” Wiejski Sherlock Holmes” o 60-letnim radzieckim wiejskim milicjancie [książka ta wciąż czeka na swoją recenzję].

Akcja toczy się w Warszawie, Gdyni, Międzyzdrojach i Krakowie, w roku 1967.

Struktura interesu, czyli przestępczego byznesu: „Sprowadzam z Francji trykotaże. Do Paryża idą dolary, a stamtąd paczki ze swetrami, przesyłane pod różne, nie powtarzające się adresy. Przedsiębiorstwo dzieli się na kilka pionów. Pion pierwszy zajmuje się skupem dewiz, kieruje nim Kreczet (…) Pion drugi przerzuca dewizy do Francji. Wykorzystujemy wycieczki turystyczne, wyjazdy służbowe rozmaitych ludzi, mamy kontakty z goszczącymi w Polsce cudzoziemcami. W tym pionie bazujemy jednak na stałych współpracownikach, którzy często jeżdżą za granicę. Pion trzeci organizuje adresy, pod które wysyła się paczki (…) [Hrabina] to nasz filar, ma mnóstwo znajomych i krewnych, za każdy adres dostaje pięćset złotych. Drugie pięćset dostaje adresat. (…) Pion czwarty zajmuje się odbiorem przesyłek od adresatów i rozprowadzaniem swetrów po kraju. Odbiorcami są komisy i sklepy prywatne”. Utworzony został też pion piąty – sekcja interwencyjna: „Niekiedy miewamy trudności ze współpracownikami (…) Zdarza się, że kierownik komisu myli się w rozliczeniach, adresat zapomina, że dostał paczkę, pan dyrektor gubi na lotnisku portfel z dolarami”.

I właśnie do takiego interesu („byznesu”) prowadzonego przez „Inżyniera”, a konkretnie do pionu piątego, dostał się Tomasz „Tom” Bur (lat 34), który po „odpękaniu” wyroku właśnie wyszedł na wolność. Skaperował go Bazyli Kreczet, a referencje dał mu „Lulek”, który jeszcze siedział za kratami, a wcześniej był z nim pod celą. Nie wiadomo, kto stał ponad „Inżynierem”, wiadomo natomiast, że pomocnicą „sweterkarzy” była Jola Ugrot – kelnerka z warszawskiej „Giocondy” (fikcyjna knajpa mieszcząca się na roku ul. Świerczewskiego – Praga Płn. lub Wola – i Topolowej – … Białołęka).

Rozpracowaniem grupy przestępczej zajmował się porucznik Bolesław Drwień, a nadzorował go major Waldemar Krupski (chyba niebezpodstawnie budzi to skojarzenia z naszym „znajomym” – płk. Władysławem Krupką). Pomagał im później również kapitan Tobiasz Burko z KG MO. Drwień chciał jak najszybciej rozprawić się z przestępcami, ale Krupski torpedował jego plany. W końcu porucznik zaczął podejrzewać, że major został przekupiony …

Wywody dywizyjnego szyfranta (ojca Drwienia): „Określenie „parszywy” [zawód milicjanta] oznacza, że pokłóciłeś się z szefem (…) Gdybyś powiedział „Do kitu z tą robotą!”, znaczyłoby to, że strzeliłeś byka. Zawołanie „Dziadowski fach” odczytujemy jako wyraz konfliktu z podwładnymi”.

Artykuły z „Delikatesów” zakupione przez Bura na kolację: kawior, plastry łososia, węgorz, węgierskie salami, banany i francuski szampan, i potrawy zamówione przez niego w restauracji: pudełko korków jugosłowiańskich, buliony rakowe, pieczony indyk, melba, butelka francuskiego wina „Beaujolais”.

PRL-ogizmy: alkohole – piwo „Full Light” (zidentyfikowane jako „Żywiec”), ormiański koniak „Dwin”, gin „Gordon”, pernod, czyli anyżówka, jarzębiak, papierosy – „Sporty”, „Carmeny”, tytoń – „Amfora” i „Prince Albert”, cukierki „Leśne”, automaty telefoniczne na pięćdziesięciogroszówki, samochody – „Moskwicz”, „Ford Taunus”, „Ford Cortina”, „Volvo”, mecz ligowy piłki nożnej Legia – Hutnik, wycieczka do Jugosławii, pistolety Walther i Parabellum.

Cytat: „Najtrudniejszym przeciwnikiem dla boksera-technika jest prymitywny osiłek walący na oślep”.

Na podstawie tej powieści, jej autor opracował scenariusz do pierwszego odcinka serialu „07 zgłoś się”, który nosił taki sam tytuł jak książka. I prawdopodobnie to właśnie Tomasz Bur stał się pierwowzorem porucznika Borewicza, nie tylko w tym odcinku, ale i w całym serialu. Mentalność, poglądy, poziom inteligencji, wykształcenie i sposób prowadzenia rozmowy są wprost identyczne. Różnica występuje jedynie w wyglądzie – Tomasz Bur miał budowę atlety, metr dziewięćdziesiąt wzrostu oraz twarz na okładkę żurnala, co nijak do Borewicza nie przystaje. Jeśli chodzi o książkę i scenariusz, to są między nimi różnice, choćby odnośnie umiejscowienia niektórych elementów akcji. A sama książka? Wg mnie niczym specjalnym się nie wyróżnia.