Bronisławski Jerzy – Pomyłka Mr Baileya 445/2023

  • Autor: Bronisławski Jerzy
  • Tytuł: Pomyłka Mr Baileya
  • Wydawnictwo: MON
  • Seria: Labirynt
  • Rok wydania: 1970
  • Recenzent: Mariusz Młyński

LINK Recenzja Aleksandry Fedyny

Impulsem do napisania tej skromnej książeczki była informacja, jaka 21 października 1962 roku ukazała się w „Życiu Warszawy” – wtedy to agencja TASS podała, że rząd radziecki uznał trzech amerykańskich dyplomatów za persona non grata i nakazał im opuszczenie ZSRR w ciągu dwudziestu czterech godzin. Autor, pułkownik Służby Bezpieczeństwa, poszedł śladem tej notatki i spróbował przedstawić jej faktyczny wątek.

Afera ma swój początek w 1949 roku – kapitan Foma Siergiejewicz Łukin, naczelnik zaopatrzenia i transportu radzieckiej misji wojskowej w Wiedniu, zostaje namówiony przez CIA do współpracy. Amerykanie szantażują kapitana jego zdjęciami ze spotkania z bratem w Linzu – Artiom Łukin nie zginął podczas oblężenia Leningradu, tylko przeszedł z oddziałami Własowa na stronę Niemców. Wkrótce kapitan zostaje przeniesiony na równoległe stanowisko do Berlina; CIA go tam odnajduje, a Harry George Bailey, attaché bezpieczeństwa ambasady USA w Moskwie, ma dla niego zadanie: po powrocie do ZSRR ma rozpocząć studia i tam przemycać młodym ludziom prawdę o wolnym świecie, a poza tym ma informować Amerykanów o wspólnym schemacie rozwoju współpracy gospodarczej państw komunistycznych. Współpraca kończy się w Moskwie, gdy Bailey i Łukin zostają zatrzymani w miejskim autobusie podczas przekazywania sobie materiałów wywiadowczych. Amerykanin wraca do Nowego Jorku i tam pułkownik Davies pyta go: „Nie sądzisz, George, że ten cały, jak mu tam, Łukin, mógł być ci podstawiony? Że grał na dwie strony? Z Rosjanami przecież nie wiadomo…”, a Bailey odpowiada: „Na to pytanie ludzie usiłują znaleźć odpowiedź przynajmniej od Napoleona. Niestety, bezskutecznie”.

I chyba do tego dialogu, ostatniego w książce, sprowadza się cała jej treść: cały czas przyglądamy się działalności Łukina, poznajemy jego prywatne życie, towarzyszymy mu w jego szpiegowskim szkoleniu – ale zawsze w tyle głowy siedzi myśl, że on po prostu musiał działać na dwa fronty; zresztą w innym przypadku chyba nie mógłby zasługiwać na zostanie bohaterem książki. Czy tak mogła wyglądać cała afera? Przypuszczam, że tak; pułkownik Bronisławski pisze, że prześledził jej dokumentację, rozmawiał ze świadkami, a nawet przebywał w miejscach w których główni bohaterowie tej historii przebywali. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz: autor pisze, że „Stany Zjednoczone reprezentują koncepcję nękania komunizmu wojnami ograniczonymi i otaczania go bazami. Będą inspirować odśrodkowe siły, by w decydujących momentach stać się przysłowiowym języczkiem u wagi” sugerując w ten sposób, że powstania w NRD w 1953 roku, na Węgrzech w 1956 roku i w Czechosłowacji w 1968 roku były zainspirowane przez amerykański wywiad – czyżby autor w ten sposób chciał powiedzieć, że inicjatywa tych powstań wcale nie zrodziła się oddolnie w poszczególnych narodach i w ten sposób ich wagę umniejszyć? Czy nie świadczy to, z jednej strony, o demonizowaniu Amerykanów, a z drugiej o braku szacunku dla uczestników tych wydarzeń? Tak czy inaczej, ta książeczka będąca połączeniem dokumentu, reportażu i sensacji przeznaczona jest chyba tylko dla znawców tematu.