- Autor: Bahdaj Adam
- Tytuł: Nieznajomy z baru Calypso
- Wydawnictwo: Czytelnik
- Seria: seria z Jamnikiem
- Rok wydania: 1959
- Nakład: 40250
- Recenzent: Robert Żebrowski
LINK Recenzja Grzegorza Cieleckiego
Zabójczy rebus
Już na wstępie zaznaczam, że postaram się nie dublować wcześniejszej recenzji tej książki, napisanej przez Prezesa.
Adama Bahdaja (1918-1985) przedstawiać nie trzeba. Pod pseudonimem Dominik Damian napisał cztery kryminały. „Nieznajomy z baru Calypso” był pierwszym z nich, do tego początkującym „Serię z Jamnikiem”. Powieść została ukończona w Oborach, w styczniu 1959 roku.
Akcja toczy się w Warszawie, Konstancinie i wsi Grabiny w powiecie siedleckim, w roku 1957 lub 1958.
Kiedy doktor Janusz Noiński wrócił z Zakopanego do swojej willi przy ul. Malczewskiego w Warszawie, bardzo na spokojnie przyjął sytuację, którą w niej zastał: nieobecność żony – Barbary (kilkudniowa, o której nie informowała męża), trup nieznanego mu mężczyzny w gabinecie (u którego milicja znalazła brylant) oraz wyłamany zamek w szufladzie biurka i brak cennego brylantu na prezent dla żony (innego niż ten znaleziony). Z obserwacji dozorcy wynikało, że wcześniej widział wychodzącą z willi nieznaną mu kobietę, a potem pod domem pojawił się jakiś mężczyzna wypytując o Barbarę.
Śledztwo w sprawie zabójstwa prowadzili: kapitan Przywara i porucznik Żończyk z Wydziału Śledczego KG MO z siedzibą przy ul. Puławskiej (budynek z roku 1955). Pomagali im: wywiadowcy – Kukulski i Garncarczyk, oficer śledczy Robański, a nawet major Sokalski. Do czynności włączony został również Wydział Zagraniczny Służby Śledczej (takie dzisiejsze Biuro Międzynarodowej Współpracy). Tropy w tej sprawie były bardzo powikłane. Jeden z nich prowadził do baru „Calypso” przy ul. Wrzosowej w Konstancinie otwartego w roku 1957 [W PRL-u „Calypso” była bardzo dobrze znane jako … lody. Jako bar w Konstancinie, a prawidłowo w Skolimowie-Konstancinie, to wg mnie miejsce fikcyjne. Jego nazwa oznacza rodzaj muzyki pochodzenia afrykańskiego z terenu wysp karaibskich oraz oparty na takiej muzyce taniec]. Drugi trop wskazywał na polskiego Francuza z Marsylii, który nazywał się Jasiek Zapała vel Jean Zapalla alias Czerwona Rączka.
Kim był zamordowany mężczyzna? Dlaczego zginął? Co się stało z żoną doktora? Kto jeszcze został zabity? Jaką rolę w całej tej sprawie odgrywały brylanty?
PRL-ogizmy: samochody – francuski autobus komunikacji miejskiej „Chausson” (używany w Warszawie w latach: 1947-1969), trolejbus (linia 56 – z ul. Miodowej na ul. Kazimierzowską), „Wartbug” (311 – produkowany od roku 1955), „Syrenka” (100 – produkowana od roku 1957), „Chrysler” („Windsor”, „Saratoga” lub 300), motocykl WFM (M06, produkowany od roku 1954), zegarek typu anker marki „Action” i złota „Doxa”, hotele – „Bristol”, „Grand”, „Orbis”, knajpy – „Adria”, „Kameralna”, „Krokodyl”, „Telimena”, „Bar Rybny” (na Puławskiej), „Oaza”, alkohole m.in. – „Lanchid” (Chain Bridge) – nieprodukowana już węgierska brandy (40%) o smaku dębiny i moreli, napój „Fructovit” (produkt Spółdzielni Pracy „Mazovia” w Warszawie), papierosy – „Grunwaldy”, „Sporty”, „Giewonty”, korty tenisowe – „Legia” i „Gwardia”, hala „Torwar” (TOR łyżwiarski w WARszawie, oddana do użytku w roku 1957), osiedle mieszkaniowe Praga II (powstałe w latach: 1952-56).
Błędy: Duch Święty pisze się z wielki liter (Ignorancja czy arogancja? Autora, korektora czy redaktora?) zaś Jul Bryner prawidłowo to: Yul Brynner.
Ciekawe słowo: „zabradziażyć” czyli zasiedzieć się,
Ciekawostka: w książce Adama Bahdaja „Trzecia granica” z 1973 roku, jej trzeci tom nosi tytuł: „Nieznajoma z baru ‘Bolero’” (tym razem rodzaj żeński pierwszego słowa, ale bar również „taneczny”).
Cytaty: milicyjny lekarz – doktor Wilmański: ”W niedziele zbrodnie powinny być milicyjnie zabronione”, uczestniczka „trzydniówki” z wykorzystaniem „eksportowej”: „- Czy pan pił kiedyś trzy dni? – Nie. – Człowiek jest wtedy jak z waty i wszystko jest jak z waty”.
Powieść jest dobrze zakręcona. Kto jest mordercą domyśliłem się dopiero na stronie 266 (wszystkich jest 294). Jednak – jak dla mnie – Dominik Damian a Adam Bahdaj to jak dwie różne postacie. O ile „Bahdaja” cenię, to „Damian” mi się nie podoba. „Nieznajomy …” to pierwsza jego książka jaką przeczytałem, a jeśli pozostałe są w tym samym stylu (czyli „zarzygany świat i zarzygane życie”, i choć bez seksualizmów, to jednak z regularnymi wątkami erotycznymi) to nie mam zamiaru ich czytać. Starając się obiektywnie rzecz ocenić, ten kryminał jest taki sobie, a jedynym jego dużym plusem są liczne odniesienia do ówczesnej rzeczywistości (które prywatnie określam słowem „PRL-ogizmy”). I choć na rynku jest on „białym krukiem” to uważam, że szkoda wydawać na niego te kilkadziesiąt złotych.