Anatolij Aleksin – Bardzo straszna historia 546/2023

  • Autor: Anatolij Aleksin
  • Tytuł: Bardzo straszna historia (Oczeń strannaja istoria)
  • Wydawnictwo: Iskry
  • Seria: Z Kogutem
  • Rok wydania: 1970
  • Nakład: 30257
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Tajemnica starej willi, czyli zaginięcie Letnika-wynalazcy

Anatolij Aleksin (1924-2017) – pisarz radziecki, rosyjski i izraelski – w Polsce pojawił się w roku 1951, książką – młodzieżowym „produkcyjniakiem” – pt. „31 dni”. „Bardzo straszną historię (czyli powieść detektywistyczną, którą napisał Alik Detkin)” wydał w roku 1968. W Polsce ukazała się ona dwa lata później. Co ciekawe, oryginalny tytuł tej książki, w polskiej transkrypcji, brzmi: „Oczeń strasznaja istorija”, a w polskim wydaniu podany jest jako „Oczeń strannaja istoria”, czyli „Bardzo dziwna historia”. Nomem omen, bardzo dziwna jest ta historia z tłumaczeniem tytułu.

Powieść wydano w wydawnictwie „Iskry” w serii „Z Kogutem”, która do tej pory nie była przedstawiona w naszym Klubie. Wydawana była od roku 1962, a do końca XX wieku ukazało się w niej ponad 50 książek – różnych gatunków – autorów polskich i zagranicznych. Wśród nich były też kryminały, m.in.: „Otwarte okno” Piwowarczyka, „Wiki na granicy” Wiącka i Ruszczyńskiego oraz „Trudna decyzja panny Prym” Tey.

Recenzowana pozycja liczy 264 strony, a poza tytułową powieścią, liczącą 172 strony, znajduje się też opowiadanie obyczajowe pt. „Późne dziecko”. Cena okładkowa to 15 zł. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego.

Akcja toczy się w jakichś dwóch miasteczkach na terenie ZSRR, około roku 1963.

Alik Detkin, dwunasto i pół letni wielbiciel kryminałów, przezywany – od pierwszych liter swojego nazwiska – „Detektywem”, zapisał się do klasowego kółka literackiego. Patronem kółka był zmarły już pisarz radziecki – Gleb Borodajew, którego wnuk, zresztą tak samo się nazywający, uczył się w tej samej klasie, co Alik.

Któregoś dnia Detkin pożyczył od Borodajewa książkę napisaną przez jego dziadka. Był to kryminał pt. „Tajemnica starej willi”. „Wstrząsnęła mną do głębi. Było tam wszystko, co tak ceniłem w literaturze pięknej: zabójstwo i śledztwo. Pewnej zimy zaginął w willi człowiek. Zniknął, ulotnił się, jakby go nigdy nie było! Zdarzyło się to w nocy. Tuż przed Nowym Rokiem. Wszystkie okna i drzwi były zamknięte od wewnątrz. Na trzystu dwudziestu trzech i pół stronicach szukali zaginionego milicjanci, psy i krewni. Na próżno … Był to jedyny spośród znanych mi kryminałów, w którym przestępcy nie zostali ujęci”.

Z uwagi na to, że historia ta miała być oparta na faktach i że do tej pory willa w niej opisana istniała, „Detektyw” razem z trzema kolegami i dwiema koleżankami z kółka literackiego, udali się do niej, by rozwikłać zagadkę sprzed lat …

Mimo, że w książce tej zaistniało pewne przestępstwo, to trudno nazwać ją kryminałem. Jest to powieść młodzieżowa z wątkiem sensacyjnym. Sam pomysł autora na zawiązanie akcji by wyśmienity, jednak rozwinięcie i zakończenie były dla mnie rozczarowujące. Plusem powieści są na pewno ponadczasowe przesłania w niej zawarte. Książka ta mogłaby i teraz spodobać się jakiemuś dziecku, ale dla dorosłych zupełnie się nie nadaje.