Siewierski Jerzy – Pięć razy morderstwo 31/2022

  • Autor: Siewierski Jerzy
  • Tytuł: Pięć razy morderstwo
  • Wydawnictwo: ISKRY
  • Seria: Klub Srebrnego Klucza
  • Rok wydania: 1976
  • Nakład: 100275
  • Recenzent: Robert Żebrowski

LINK Recenzja Adama Sykuły

CO KRAJ TO OBYCZAJ

Jerzy Kwiryn Siewierski (występujący również pod pseudonimem George Quiryn) to nie tylko pisarz, ale też scenarzysta filmowy. „Pięć razy morderstwo” to w pewnym sensie żart literacki. W książce znajduje się pięć opowiadań: 1. Kabała panny Barlove czyli morderstwo po angielsku (pani detektyw Petra Barlove stylizowana jest na Jane Marple Agathy Christie) 2. Barliet i nieżywa służąca czyli morderstwo po francusku (Pierre Barliet niczym Jules Maigret Georgesa Simenona) 3. Sprowadź mi mężą, Barlow ! czyli morderstwo po amerykańsku (Peter Barlow przypomina Philipa Marlowe Raymonda Chandlera) 4. Zbrodnia w „Słonecznym klubie” czyli morderstwo po szwedzku (Par Barlsson jako typowy policjant szwedzki) 5. Umarli nie składają zeznań czyli morderstwo po polsku (Piotr Barlicz jako typowy polski milicjant). Opowiadania te miały za cel ukazanie różnic w stylach standardowych powieści kryminalnych tworzonych w tych pięciu krajach.

Książka liczy 279 stron, jej cena okładkowa to 28 zł, a ja kupiłem ją za 6 zł.

Pierwsze i czwarte opowiadanie już zostało zrecenzowane, ja zaś zajmę się pozostałymi. Jedynie do recenzji „Kabały panny Barlove” dodam, że bardzo istotnym szczegółem jest to, jaką książkę trzymała w rękach denatka, bo to podpowiedź autora odnośnie tożsamości sprawcy. Otóż był to kryminał Agathy Christie „Zabójstwo Roberta Acroyda”, w którym to sprawcą morderstwa była osoba narratora.

„Barliet i nieżywa służąca” prezentuje typ francuskiego kryminału. Komisarz Pierre Barliet (alter ego komisarza Maigreta) prowadzi śledztwo w sprawie zabójstwa pomocy domowej w mieszkaniu właścicieli bistro w Paryżu. Dziewczynę zabito poprzez cios nożem w kark. Sekcja zwłok wykazała, że była ona w ciąży. O dokonanie morderstwa podejrzany jest jej znajomy z dzielnicy, a także syn właścicieli mieszkania, w którym pracowała. Komisarz wykonuje czynności i w terenie, co bardzo lubi, i w budynku policji. Do pomocy ma inspektorów z brygady, którą dowodzi. Śledztwo jest metodyczne i niezwykle staranne, a rozwiązanie zagadki ciekawe.

„Sprowadź mi mężą, Barlow !´ to typowy czarny kryminał amerykański, którego akcja dzieje się w Los Angeles, a detektyw Peter Barlow to wypisz wymaluj Philip Marlowe. Dostaje on od pewnej kobiety zlecenie odnalezienia skradzionego jej naszyjnika, a także sprowadzenie do domu jej męża, który tej kradzieży dokonał dla swojej kochanki. Pierwsze kroki kieruje Marlowe właśnie do niej. Będąc w jej mieszkaniu zostaje zaatakowany i traci przytomność, a kiedy się budzi zastaje jej trupa, a u siebie w kieszeni – naszyjnik. Po chwili na miejsce przybywają policjanci, którzy zatrzymują detektywa pod zarzutem morderstwa. Z ramienia policji sprawę tę prowadzi jego znajomy – porucznik Simon Dulth. Dzięki szantażowi, policjant zgadza się na wypuszczenie zatrzymanego z aresztu na 24 godziny, by ten mógł znaleźć dowody swojej niewinności. Detektyw od razu przystępuje do działania, bo czas go goni. Uzyskuje adres męża zleceniodawczyni, którego podejrzewa o to morderstwo, po czym samotnie udaje się do niego … Opowiadanie bardzo przypomina styl Raymonda Chandlera. Jest dobre i warte przeczytania.

”Umarli nie składają zeznań” (tytuł ten pojawia się w treści, jako wypowiedź milicjanta) to opowiadanie finałowe, jakże inne od pozostałych. Nie tylko z uwagi na styl, ale też na zawarte w nim analogie. Akcja dzieje się w Warszawie, w Zbójnej Górze (dawniej samodzielna miejscowość, która obecnie należy do osiedla Radość w dzielnicy Wawer). W willi, która jest nieoficjalnie pensjonatem, znalezione zostają zwłoki jej właściciela – zginął od uderzenia w głowę pogrzebaczem. Do prowadzenia czynności na miejscu zdarzenia zostaje skierowany porucznik Piotr Barlicz, a do pomocy mu – niebywały służbista – sierżant Wyderko oraz kapral Lis. O dokonanie zabójstwa podejrzewani są domownicy i goście. Jednym z tych gości okazuje się kolega Barlicza – Kwiryn. Jest on – jak sam o sobie mówi – autorem 11 kryminałów, a także tym, który przeczytał wszystkie polskie powieści kryminalne. Jest to nikt inny jak sam autor opowiadania, czyli Jerzy Kwiryn Siewierski. Właśnie on dopomoże Barliczowi w ustaleniu tożsamości sprawcy przestępstwa, a właściwie przestępstw, bo wkrótce doszło do kolejnej zbrodni – zasztyletowany został jeden z gości. Jednakże to nie to, jest w tym opowiadaniu najistotniejsze. Najważniejsze są informację przekazywane przez Kwiryna odnośnie zasad konstruowania fabuły polskiego kryminału. I tak m.in. pojawiają się stwierdzenia, że prowadzącym śledztwo powinien być ktoś, kto właśnie miał wyjechać na urlop, do prowadzenia śledztwa najbardziej się nadają się oficerowie w randze kapitana lub majora, nadzorują ich pułkownicy, a porucznicy i podporucznicy spełniają czynności pomocnicze, pytanie odnośnie podejrzeń powinno być zadane na koniec przesłuchania, służące nie zabijają, jeśli jest wątek spółdzielni, to i będą w niej nadużycia, w każdej szanującej się powieści kryminalnej pojawia się motyw erotyczny (jestem tradycjonalistą i z tym ostatnim osobiście się nie zgadzam, bo dla mnie w kryminale interesujący jest sam sposób prowadzenia dochodzenia, jak również to, kto i dlaczego zabił, gdyby mnie interesowały takie motywy, to czytałbym powieści erotyczne, a takich nie czytam), itd. W tym miejscu musimy pamiętać, że opowiadanie to jest z roku 1976, a w 1978 zostanie wydana książka Siewierskiego (monografia powieści kryminalnej jako gatunku literackiego) pt. „Wszystko o … Historia kryminałów”.

Sama intryga kryminalna morderstwa po polsku jest prosta i już na wstępie można się domyślić, kto jest sprawcą. Ciekawsze od niej są wymienione zasady obowiązujące przy tworzeniu powieści kryminalnej. Na zakończenie dodam, że w książce pojawia się też porucznik wojska o ps. Żbik, ale nie udało mi się ustalić, czy pseudonim nawiązuje do inspektora Bernarda Żbika, czy może kapitana Jana Żbika.

Ciekawe cytaty:
„Porządny oficer śledczy pali tylko sporty i extra-mocne, Dawniej palił mazury”.
„Pierwsze informacje, jakie o podejrzanych uzyskuje oficer prowadzący śledztwo, są z reguły dla jego dalszego rozwoju prawie zupełnie nieprzydatne. Istotne informacje uzyskasz dopiero później, a zdarzy się to wtedy, gdy już wszystkie dotychczasowe koncepcje zawiodą i znajdziesz się w przysłowiowej kropce … Będziesz intensywnie myśleć, wypalisz mnóstwo papierosów i wypijesz całe morze kawy. I wtedy przypomnisz sobie jakiś drobiazg, który dotychczas przeoczyłeś, zrozumiesz jego prawdziwe znaczenie i dostąpisz objawienia …”
„Współdziałanie obywateli z władzami ścigania jest zjawiskiem niezwykle pożytecznym i nad wyraz pożądanym”.