- Autor: Kawka Henryk
- Tytuł: GHJ – 700 nie odpowiada
- Wydawnictwo: KAW
- Seria: Konflikty
- Rok wydania: 1978
- Nakład: 60350
- Recenzent: Robert Żebrowski
Bajka o dobrym bracie i siedmiu złych siostrach
Cieszę się, gdy znajdę kryminał należący do jakiejś znanej lub mniej znanej serii peerelowskiej, ale nie kryminalnej z założenia. Tym razem pochyliłem się nad serią „Konflikty” wydawaną przez KAW w latach: 1978-1989. W serii tej ukazało się co najmniej 26 pozycji. Na tylnej okładce zdefiniowano charakter serii: „Sensacje, kulisy polityki, konflikty, zagadki wydarzeń, o których mówi cały świat”. Autorami zdecydowanej większości książek wydanych w „Konfliktach” byli Polacy.
Po „GHJ-700 nie odpowiada” sięgnąłem przypadkowo, sugerując się tym, że taki tytuł musi wiązać się ze szpiegostwem. I tak jest w istocie, choć tytuł nie jest kryptonimem szpiega, ale hasłem wywoławczym samolotu. Autorem jest Henryka Kawka, współautor zrecenzowanego przez naszego Prezesa kryminału pt. „Nie wyłączajcie telefonu”. Recenzowana przeze mnie książka liczy 119 stron, cena okładkowa to 15 zł. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego. Jest to fabularyzowany dokument, łączący postacie rzeczywiste z fikcyjnymi.
Akcja toczy się w różnych miejscach Europy (przede wszystkim we Włoszech), Azji (Iran) i Afryce (Maroko) w latach 1958-1962. Książka ma dwóch głównych bohaterów. Są nimi: Enrico Mattei (postać historyczna) i Carlo (postać fikcyjna). Na Enrico spoglądamy z daleka, a Carlowi towarzyszymy z bliska.
50-letni Carlo, przez około 18 lat przebywający i działający w Algierii, został wezwany przez swoich protektorów ze „starej firmy” (czyt. mafia sycylijska) do Rzymu. Tu, po krótkim przeszkoleniu, zlecono mu zadanie zatrudnienia się w ENI, czyli Ente Nazionale Idrocarburi (Państwowe Przedsiębiorstwo Chemiczno-Naftowe), mającego swą siedzibę w Rawennie. Następnie miał jak najbardziej zbliżyć się do prezesa przedsiębiorstwa, którym był Mattei, i informować o jego przedsięwzięciach.
A któż to taki, ten Mattei? To rodowity Włoch, urodzony w roku 1906, chemik z wykształcenia, w czasie II WŚ działający we włoskim ruchu oporu, a po jej zakończeniu – przemysłowiec. W 1945 roku został dyrektorem firmy naftowej Agip, a w 1958 – ENI. Dążył do uniezależnienia Włoch od światowego kartelu naftowego poprzez wydobywanie własnej ropy, import jej z ZSRR oraz wydobywanie we współpracy z Iranem ichniejszych zasobów. Siedem głównych koncernów naftowych (amerykańskie, brytyjski i brytyjsko holenderski), czyli tzw. „siedem złych sióstr (w najlepszym dla nich okresie, kontrolowali 85% światowych zasobów ropy) postanowiło zdecydowanie temu przeciwdziałać wszystkimi możliwymi siłami i wszelkimi możliwymi sposobami. Do działań włączono m.in. Cosa Nostrę, mafię sycylijską i OAS (francuska Organizacja Tajnej Armii).
W sprawie tej Carlo, poza tym, że szpiegował prezesa ENI, był też łącznikiem mafii z OAS. W tym celu regularnie jeździł do Maroka, Francji i Hiszpanii. Działalność ta trwała 4 lata. W międzyczasie jego osobą zainteresowała się włoska policja, a szczególnie komisarz Tomassi. W 1961 roku OAS podjął czynności zmierzające do zamordowania Mattei. W grudniu ostrzelano jego samochód z broni maszynowej a w styczniu 1962 roku do silnika samolotu, którym podróżował, przyczepiono bombę. Nie eksplodowała, bo podczas lotu została wykryta przez pilota. Tymczasem włoski przemysłowiec zapragnął osobistego spotkania z prezydentem USA – Johnem Kennedym w celu podjęcia wspólnych działań na światowym rynku ropy. Zaalarmowało to „siedem sióstr”, które postawiły na nogi całą swoją „służbę informacyjną”. Włoch podjął też próby wejścia w układ z Algierią w sprawie wspólnego wydobywania ropy na jej terytorium. Tego dla kartelu było już za wiele. Los Mattei wydawał się przesądzony. 27 października 1962 roku samolotem MC-760 (GHJ-700) wracał on z Sycylii do Mediolanu. Zanim tam doleciał „przerwała się łączność, wkrótce nadeszły meldunki, że maszyna uderzyła we mgle o jakiś szczyt górski i kompletnie rozbiła się. Wszyscy zginęli …” (tj. Mattei, jego pilot i amerykański dziennikarz). Śledztwo prowadzono dwutorowo. Jedno oficjalnie, a drugie prywatnie przez specjalną komisję powołano przez ENI. Ustalono, że w czasie katastrofy była burza. Pojawiały się pogłoski, że za śmierć prezesa odpowiada CIA, OAS, mafia sycylijska na zlecenie Cosa Nostry lub SDECE (francuski kontrwywiad). Sprawców jednak nie ustalono, ba, w ogóle nie stwierdzono, aby było to zabójstwo. Rok później zginął prezydent John Kennedy, którego polityka naftowa nie odpowiadała wielkim rekinom przemysłu w USA.
A co z Carlem? Co zdziałał, ile miał wspólnego z zamachami, jakie były jego dalsze losy? Tego jednego przynajmniej nie zdradzę.
Książka jest ciekawa nie tyle przez swoją fabułę sensacyjno-kryminalną, ile polityczno-historyczną. Porządnie są w niej opisane dzieje światowego rynku ropy i odważne działania Mattei. Dla samych kryminałologów pozycja ta jest zbędna. Inaczej byłoby, gdyby po wielu latach dopisano do niej zakończenie. Ale wydana została w roku 1978, a zakończenie można by napisać dopiero w latach 90, bo dopiero w 1994 roku wznowiono śledztwo w sprawie katastrofy samolotu. Rok później ciała ofiar ekshumowano. Okazało się, że w ich kościach są szczątki metalu zdeformowanego przez eksplozję. W roku 1997 analizy ujawniły ślady materiałów wybuchowych. W oparciu o te materiały sąd przekwalifikował sprawę na umyślne zabójstwo. Sprawców jednak dalej nie wykryto. Podobno dowody na przestępcze działanie zostały zniszczone niezwłocznie na miejscu katastrofy poprzez rozpuszczenie niektórych części samolotu kwasem.
To tyle o Enrico Mattei, ropie i serii „Konflikty”.