- Autor: Głowacki Jerzy
- Tytuł: Testament królowej Nefertite
- Wydawnictwo: Iskry
- Seria: Klub Srebrnego Klucza
- Rok wydania: 1971
- Nakład: 70260
- Recenzent: Robert Żebrowski
LINK Recenzja Mikołaja Kwaśniewskiego
LINK Recenzja Moniki Przyguckiej
Nasze „Sporty” lepsze od egipskich „Ramzesów”
„Testament królowej Nefertite” to jeden z dwóch kryminałów jakie napisał Jerzy Głowacki. Powieść ta została wyróżniona przez Komendę Główną MO i Państwowe Wydawnictwo „Iskry” z okazji XXV-lecia Milicji Obywatelskiej. Książka liczy 222 strony, a jej cena okładkowa to 20 zł. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego. Tytuł książki doskonale wpisuje się w fabułę, chociaż … No, właśnie. Imię królowej przedstawione jest jako Nefertite, a de facto – choć i takie imię pojawia się w światowym „obiegu” – powinno być jako Nefertiti, a właściwie – jeśli chcemy być aż do bólu dokładni – Neferneferuaton-Nefertiti („Piękna jest piękność Atona, piękna, która przybyła”). Ale nie ma, co się czepiać, bo przecież w polskim „obiegu” używane jest też jej imię jako Nefretete (np. w komiksie z serii Kapitan Żbik – „Czarna Nefretete”). Na okładce przedstawiony jest wizerunek królowej, a dokładnie jej popiersie podobnego do oryginalnego z dawnego berlińskiego Muzeum Egipskiego.
Akcja toczy się w Polsce (Warszawa) i Egipcie (Kair i jego okolice) nie wcześniej niż w roku 1965 (w tym roku powstał film „Faraon” Jerzego Kawalerowicza, który jest wspomniany w książce). Zgodnie z zaleceniem lekarza, profesor Sulima wrócił do Polski do swojej willi na Żoliborzu, na kilkumiesięczny wypoczynek, po długich i wyczerpujących pracach wykopaliskowych prowadzonych w Egipcie. Tuż przed powrotem dokonał sensacyjnego odkrycia starego grobowca z dwoma sarkofagami z mumiami kapłanów boga Atona. Jeden z sarkofagów trafił do domu naukowca, gdyż w dowód uznania zasług profesora, został mu podarowany przez rząd egipski. Okazało się, że w trumnie z sarkofagu znajdowała się tulejka ze złotej blachy a w niej papirus zapisany hieroglifami. Sulima rozszyfrował te hieroglify – był to testament królowej Nefertite. Mowa w nim była o olbrzymim skarbie. Jednak by go odnaleźć, potrzebna była jeszcze dalsza część papirusu, która powinna znajdować się w drugim sarkofagu – tym, który trafił do kairskiego muzeum. Któregoś dnia profesor został znaleziony martwy w swoim pokoju, usytuowanym na parterze willi. Ślady na jego ciele wskazywały na to, ze stoczył walkę, a upadając uderzył głową w sarkofag. Okazało się, że tuż przed tym zdarzeniem był u niego jego adiunkt – Radoń (prywatnie narzeczony jego córki), który przyjechał do Warszawy tylko na kilka dni i w dniu zgonu Sulimy wyjechał do Egiptu.
Śledztwo w tej sprawie przydzielone zostało do prowadzenia kapitanowi Andrzejowi Wojnarowi
ze Służby Śledczej Komendy Głównej MO, który do pomocy wziął sobie porucznika Kanię. W toku prowadzonych czynności na podwórku odnaleziono dwa niedopałki papierosów, na których zachowała się ostatnia litera ich nazwy („s”). Ustalono, że z pokoju denata zniknął papirus i jego tłumaczenie. W niedługo potem syn profesora, który z nim zamieszkiwał, popełnił samobójstwo zażywając potężną dawkę luminalu. Śledztwo ujawniło, że był on narkomanem i przyjmował morfinę. Milicjanci podzielili się zadaniami: Kania zajął się wątkiem narkotykowym, a Wojnar – w ślad za Radoniem – udał się do Egiptu. Okazało się, że tym samym samolotem, co on, do Afryki leciała również córka profesora – Ewa. Razem więc udali się do kwatery polskich archeologów, przy czym kapitan „pod przykrywką” – jako dziennikarz i autor kilku powieści sensacyjnych. W obozie zastali współpracowników Sulimy: Marka Wilgę, małżeństwo Dolińskich, Janusza Mazura, Zbigniewa Kowalskiego, no i Wiktora Radonia, a także grono robotników egipskich. Milicjant potajemnie nawiązał współpracę z kairską policją i od tego momentu zaczęły się prawdziwe „awantury arabskie” z wiatrem chamsinem w tle…
Książka jest bardzo interesująca i dlatego szybko się ją czyta. Dużym jej atutem jest niebanalne umiejscowienie akcji. Pod koniec, gdy już prawie wszystko wiadomo, kryminał przemienia się w typową powieść sensacyjną. Dużym walorem książki jest też jej wartość edukacyjna. Przedstawiono w niej życie i działalność faraona Echnatona – „tarcza Atona” (Amenhotep IV) z XVIII dynastii– męża Neferetiti, który zreformował religię egipską, odrzucając wielobóstwo i wprowadzając monoteizm oparty na kulcie boga Atona – jedynego, wszechmogącego, stworzyciela wszechświata, dobrego, miłującego pokój, troszczącego się o każdego człowieka, a nie tylko o tych z wyżyn społecznych (syn Echnatona – Tutenchamon (Tutanchaton), po śmierci ojca, powrócił do politeizmu). W powieści występuje też wątek romantyczny (nie mylić z romansowym), gdyż Andrzejowi Wojnarowi bardzo przypadła do gustu Ewa Sulima („Widzisz, Andrzeju, ja nie należę do kategorii kobiet, które potrafią zakochać się od pierwszego wejrzenia. Sądzę, że i ty nie jesteś z gatunku tych niebezpiecznych nastrojowców”. I tu się pomyliła.)
Z PRL-ogizmów: papierosy „Sporty”, wspomniana jest kawiarnia „Esterka” w Kazimierzu nad Wisłą i … nic więcej.
Powieść tę szczerze polecam !!!